W Stanach Zjednoczonych wszystko jest większe – nawet katastrofy. Jedna z nich miała miejsce na początku kwietnia, kiedy to ciężarówka przewożąca tzw. smolty (czyli łososiową młodzież) dachowała, wpadła do rowu i... No właśnie. Gdyby wiozła jakieś inne ryby, pewnie ich los byłby przesądzony. Ale to akurat były łososie.
77,000 baby salmon survive truck crash in Oregon by leaping into nearby creek https://t.co/LW1yrqJDse
— Live Science (@LiveScience) April 9, 2024
Chuck Norris wśród ryb
Łososie to prawdziwe twardziele: rodzą się w rzece, żyją sobie tam spokojnie przez jakieś 2-3 lata, a potem wpadają na pomysł, by wypłynąć na szerokie wody. Wędrują więc do morza – co jest jeszcze stosunkowo proste, w końcu płyną z prądem, ale jednak wymaga wprowadzenia szeregu zmian, bo woda, do jakiej zmierzają, jest słona.
Po kolejnych 2-3 latach czują jednak zew miłości i postanawiają wrócić, by przedłużyć gatunek. W tym celu nie tylko bezbłędnie trafiają do rzeki, z której przybyły (podobno rozpoznają ją po zapachu), ale też wytrwale i mozolnie wędrują pod prąd, wykonując epickie skoki i walcząc z oporem materii. Przy okazji ponownie zmieniają metabolizm, bo przecież woda słodka ma inne właściwości, niż morska. Czy zatem można się dziwić, że dla przedstawicieli tego gatunku wypadek samochodowy był tylko drobną niedogodnością?
Okoliczności wypadku
Jak już wiemy, łososie wędrują w górę tej samej rzeki, z której wypłynęły. Oznacza to, że chcąc taką rzekę skutecznie zarybić, trzeba do niej wpuścić rybią młodzież. W tym celu młode osobniki przewozi się w odpowiednie miejsca, gdzie mogą się zadomowić, podrosnąć, a potem natura sama już sobie radzi. Warto pamiętać, że obecność łososi jest ważna dla lokalnego ekosystemu, dlatego tego typu akcje przeprowadzane są metodycznie i służą nie tylko "hodowaniu mięsa", ale i ratowaniu przyrody.
Ciężarówka (a właściwie cysterna) przewożąca takie właśnie rybki z wylęgarni do rzeki Imnaha w północno-wschodnim Oregonie zaliczyła jednak niefortunną kraksę. Tego dnia nawierzchnia była mokra od rosy, a więc śliska. Na łuku drogi kierowca stracił panowanie nad pojazdem, dachował, a ładunek (czyli 100 tysięcy łososi) wysypał się na jezdnię i pobliskie skały.
Na szczęście w okolicy płynie strumień Lookingglass Creek, więc ryby – zapewne lekko zszokowane, ale jednak mające silną wolę życia – w zdecydowanej większości poradziły sobie na własną płetwę. Aż 77 000 spośród 100 000 osobników zgrabnie przemieściło się do wody i popłynęło w siną dal. Jak mówią specjaliści, jest spora szansa, że ryby trafią do większej rzeki (Snake lub Columbia), która będzie odpowiadać ich wymaganiom.
Tagi: łososie, wypadek, Oregon, USA, ciekawostki