W Polsce co roku z powodu utonięcia ginie kilkaset osób – w 2020 roku było ich 460, w tym 412 mężczyzn, aż 223 osoby powyżej 50 roku życia, więc zdawałoby się osoby odpowiedzialne i rozsądne. Polacy najczęściej toną w rzekach, w jeziorach znacznie mniej. Najmniej utonięć jest w morzu – być może dlatego, że morze budzi w nas największy respekt? Najczęstszą przyczyną utonięć jest kąpiel w miejscu niestrzeżonym, ale nie z zakazem kąpieli. I co ważne – 117 osób przed utonięciem spożywało alkohol. Statystyki są bezwzględne, ale byłyby wyższe, gdyby nie ci, którzy ruszają na ratunek – ratownicy wodni.
Książka Dawida Góry, reporter związanego z Wirtualną Polską nosi tytuł „WOPR. Życiu na ratunek”, ale autor opisuje bardzo różne aspekty ratownictwa. Ratowników morskich – tych, którzy patrolują plaże i tych, którzy poruszają się jednostkami pływającymi. Ratowników na Mazurach i tych, którzy patrolują rzeki. Opisuje lekkomyślność letników, wchodzących do wody przy czerwonej fladze, bo pieniądze zwrócone na wakacyjny wyjazd muszą się zwrócić. Tych, którzy pomagali przy słynnym mazurskim białym szkwale. Tych, którzy brali udział w akcjach ratunkowych w czasie wielkich powodzi w Polsce – w 1997 i w 2010 roku. Tych, którzy ścigają z mostów samobójców. Tych, którzy prowadzą resuscytację, słuchając płaczu bliskich. A co najbardziej przejmujące – tych, którzy tak rzadko słyszą „dziękuję” i zarabiają głodowe stawki, bo na sprzęt kasa czasem jest, a na wynagrodzenie dla ratowników – nie.
Książka składa się przede wszystkim z rozmów z ratownikami – obecnymi i byłymi, zwykłymi i piastującymi stanowiska. Także tymi, którzy zakładali lub porządkowali system ratownictwa wodnego i tworzyli systemy szkoleniowe. Te rozmowy to lista przypadków – czasem trudnych, czasem zakończonych tragicznie, często – zakończonych sukcesem, pokazujących jednak, co jest przerażające – użytkowników zbiorników i cieków wodnych jako osoby skrajnie bezmyślne, w najlepszym wypadku – nieodpowiedzialne. Bo co prawda powodzi nie da się uniknąć, ale dziecku płynącemu na żaglówce kamizelkę już założyć można. Tym opisom akcji towarzyszy smutna refleksja na temat kondycji polskiego ratownictwa, nieustannie niedofinansowanego, szczególnie jeżeli chodzi o koszty ludzkie. Trudno się nadziwić niefrasobliwości władz, że tak poważną sprawę, jak ratowanie życia ludzkiego traktuje tak bardzo nonszalancko. Choć być może rządzący wiedzą, że dla większości ratowników to nie praca, tylko pasja? Misja? Tylko misją rachunków się nie zapłaci, a pracujący za głodowe stawki specjaliści prędzej czy później się przebranżowią. A chętnych do zawodu ratownika coraz mniej.
Lektura dla każdego, kto spędza czas nad wodą.
Tytuł: WOPR. Życiu na ratunek
Autor: Dawid Góra
Wydawnictwo Muza