Jak kupić dobry jacht?

wtorek, 5 lipca 2016
Anna Ciężadło
Z kupowaniem łódki jest trochę tak, jak z kupowaniem samochodu – ponoć właściciel cieszy się dwa razy: kiedy kupuje swój wymarzony statek (albo inne Tico) oraz... kiedy go sprzedaje. Posiadanie własnej łodzi przypomina nieco posiadanie dziurawej skarbonki, jednak większość żeglarzy w pewnym momencie życia dochodzi do wniosku, że mają już dość czarterowania.


Fot. Monika Frenkiel


W sumie, można ich zrozumieć: własna, wymarzona, dopieszczona łódeczka to nie to samo, co wypożyczona - tym bardziej, jeśli przed nami pływała nią banda rozrywkowych studentów, zaś ze stanu łódki (i jej zapachu) wynika, że albo mocno wiało, albo zabawa była przednia.

3 kroki do pełni szczęścia


Wydawać by się mogło, że podczas misji „własna łódka” najtrudniejszym elementem jest:
1) przekonanie własnej baby (lub chłopa), że NAPRAWDĘ potrzebujemy tej łódki, i to bardziej, niż nowego samochodu, remontu domu, a nawet telewizora dla teściowej;
2) zgromadzenie odpowiednich zasobów finansowych lub przekonanie banku, że warto nam je pożyczyć, bo jesteśmy solidni, wypłacalni i ładnie uczesani.

Niestety, pozostaje jeszcze trzeci krok - znalezienie dobrej łódki. Czyli jakiej? Sprawa nie jest taka prosta, szczególnie w przypadku, gdy kupujemy łódź z drugiej (a nawet z dziesiątej) ręki. Przed zakupem musimy wziąć pod uwagę mnóstwo elementów, więc nie ma ludzkiej siły, żeby jedna osoba była w stanie realnie ocenić jacht. Dlatego właśnie warto wybrać się na takie zakupy z przyjacielem i to najlepiej takim, który zgodzi się odegrać rolę złego policjanta. „Zły glina” potrzebny nam jest nie po to, by zagrać komedię przed sprzedawcą, który, jeśli jest fachowcem, pewnie niejedno takie przedstawienie już widział. Chodzi raczej o fakt, że nasz przyjaciel NIE CHCE kupić tej łódki, a my CHCEMY, więc będziemy mniej lub bardziej świadomie przymykać oko na jej braki - a wtedy warto mieć obok siebie kogoś, kto sprowadzi nas na ziemię.

Miecz i okolice


Podobnie, jak samochód, jacht również posiada miejsca, którym trzeba dobrze się przyjrzeć, zaś pierwszym z nich jest okolica skrzynki mieczowej. Jeśli nie wiecie, gdzie to jest, lepiej kupcie sobie w markecie kajak; jeśli wiecie – przyjrzyjcie się dokładnie, czy skrzynka jest dobrze połączona z resztą kadłuba. Miecz to element, na który działają spore siły, więc wszelkie niedoskonałości w okolicy mocowania jego skrzynki będą wychodzić w praniu – tyle, że wtedy będzie to już nasz problem. Jak więc powinna wyglądać dobrze osadzona skrzynka? Przede wszystkim, nie powinniśmy widzieć tam najmniejszych nawet śladów napraw, a już na pewno srebrnej taśmy McGyvera. Wszelkie zawilgocenia, a tym bardziej woda, powinny również dać nam sporo do myślenia. A skoro już jesteśmy przy mieczu, warto też sprawdzić, czy unosi się i opada lekko i płynnie. Jeśli nie – bardzo możliwe, że jest skrzywiony, a jego prostowanie czy wymiana sporo kosztują.

Stan laminatu

Kolejnym elementem, który należy wziąć pod lupę, jest stan i grubość laminatu. Najlepiej jest przespacerować się kilka razy po łódce w różne strony i sprawdzić, czy na pewno nic się pod nami nie ugina. Jeśli nasz tyłek powoduje jakiekolwiek odkształcenia konstrukcji, to nie tylko dlatego, że jest nas dużo do kochania, ale również przez to, że - prawdopodobnie celem obcięcia kosztów - przyoszczędzono na grubości laminatu. Możliwe też, że jest on odpowiednio gruby, ale po prostu stary i zużyty. W takim przypadku lepiej sobie odpuścić daną jednostkę, bo na to, by schudnąć, raczej nie mamy co liczyć (w końcu, bądźmy realistami).

Garażowanie

Nie dajmy sobie wmówić, że jacht przez cały czas mieszkał w ogrzewanym hangarze, a tylko okazjonalnie niemiecki emeryt pływał nim do kościoła. Oczywiście, jest to do pewnego stopnia prawdopodobna teoria, ale łatwo ją zweryfikować i ocenić, czy łódka rzeczywiście miała domek, czy też zimowała pod chmurką. Prawa fizyki są w tym względzie nieubłagane - zamarzająca w szczelinach woda powiększa swoją objętość, rozsadzając wszystko, co ją otacza – więc na przykład drewno lub laminat, przez co będą się one łuszczyć, pękać i ogólnie ulegać dezintegracji. A skoro już szukamy szczelin, zwróćmy też uwagę na pleśń. Być może łódka rzeczywiście zimowała w garażu, ale jeśli nie był on odpowiednio wentylowany, grzybki miały świetne warunki do rozwoju – zwłaszcza, gdy komuś nie chciało się wyjąć i osuszyć materaców, ani zatroszczyć się o przechowywanie żagli.

Żagle

A skoro o skrzydłach mowa – żagle stanowią kolejny element, który należy bardzo dokładnie prześwietlić. Jeśli nawet są stare, ale ktoś o nie dbał, mogą być w lepszym stanie, niż nowe, ale traktowane po macoszemu. Oczywiście, siły, działające na żagle powodują z czasem ich odkształcenie, ale tym, co najbardziej im szkodzi, jest niewłaściwe zimowanie. Aby stwierdzić, czy były traktowane należycie, trzeba nie tylko dokładnie je obejrzeć, ale też... powąchać, zwracając uwagę na uroczy zapaszek pleśni, albo równie uroczy aromat wybielacza. Często się zdarza, że sprzedający, pragnąc nieco upgradować wygląd żagli, wypierze je z użyciem jakiegoś agresywnego środka, zawierającego chlor. Niestety, wybielacz załatwi nie tylko pleśń, ale również nici. Lepiej więc kupić żagle nieco przybrudzone i zmęczone życiem, niż podejrzanie bielutkie (podobnie, jak lepiej kupić samochód, którego nienowy już silnik nie lśni czystością).

Papierologia


Kiedy sprawdzimy już wszystkie powyższe elementy (a także sporo pozostałych – w końcu Zły Glina czuwa) i nic nie wzbudza naszych podejrzeń, pozostają nam do załatwienia nudne, ale ważne kwestie formalne. Powinniśmy więc poprosić o dokumenty ubezpieczeniowe, dowody rejestracyjne, poprzednie umowy kupna-sprzedaży, darowizny, faktury zakupu części (a nuż coś jest jeszcze na gwarancji) itp. Ważną kwestią jest też dokumentacja techniczna jachtu, zawierająca instalacje, wymiary i przekroje - szczególnie w przypadku, gdy chcemy trochę podłubać i wprowadzić własne usprawnienia, a byłoby miło nie przewiercić kabla.

I na koniec...


Ok. A co, jeśli łódka wykazuje jakieś braki? To zależy – jeśli jest to rzecz, którą można łatwo naprawić lub wymienić, nie musimy rezygnować z zakupu – należy jedynie PRZED jego dokonaniem sprawdzić, ile to będzie kosztowało i odjąć tę sumę od ostatecznej ceny.
Jeśli natomiast łódź jest ogólnie w złym stanie, w dodatku nieadekwatnym do ceny, dajmy sobie spokój. Przecież ja jedyna, wymarzona, gdzieś tam na nas czeka, i kiedyś pewnie ją kupimy – chyba, że wcześniej zainwestujemy całą kasę w truposza, którego właśnie oglądamy.



Tagi: jacht, kupowanie, żagle, miecz, laminat
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988