Europejskie wodne prawo jazdy

czwartek, 5 lutego 2015
Zbigniew Klimczak
Za zgodą Jerzego Kulińskiego. Źródło: www.kulinski.navsim.pl.

Niestrudzony Zbigniew Batiar Klimczak utrudnia jak może życie urzędnikom, a ja mam kłopot. Odnotowuję „zmęczenie materii” na SSI, zapał liberatorów gdzieś się ulotnił, a ten wciąż swoje.

Fakt, sytuacja jedynego na świecie, ważnego w Polsce uprawnienia do uprawiania żeglarstwa jest niezwykle krępująca. Poza uporem Batiara zadziwia mnie zapał neofity jakim jest ten urząd. Jak się orientuję, to do 2013 roku to polski patent był „wynikiem” wyłącznie ustaleń wewnętrznych krajowej federacji żeglarskiej.

Według znanej opinii MIiR takie dokumenty nie powinny być honorowane, bo nie są poświadczane przez administrację danego kraju. Teraz, od 2013 r. patent polski jest patentem państwowym i niby jest OK.

Ale jak nie raz na tym portalu wyrażano zdanie, że fakt istnienia krajów, które nie wymagają posiadania patentów, nie oznacza, że te kraje nie troszczą się o poziom edukacji żeglarskiej swoich obywateli. Czy Niemcy, czy Francja lub Zjednoczone Królestwo (i z pewnością wiele innych krajów) narzucają (sugerują?) standardy szkolenia żeglarskiego. Te kraje, w zasadzie wszystkie z Europy, a pewno i reszty świata, w przekonaniu, że inni podchodzą w taki sam sposób do tematu, w sposób naturalny respektują patenty (certyfikaty) innych krajów.

Jak bardzo się mylą w wypadku Polski, pokazuje to Autor newsa. Ten stan prawny w naszym kraju jest tak zdumiewający, że w tym miejscu kończy się moja zdolność subiektywnego, ironicznego komentowania.

Nie ma tu na nią miejsca, sprawa zbyt wstydliwa aby z niej kpić.

Pozostaje apel – do roboty.

Żyjcie wiecznie!
Don Jorge

PS. Na targach "Wiatr i Woda" odszukajcie stoisko ISSA Poland. Chyba chętnie o tym z Wami porozmawiają.




Wstęp

Ja wiem, ja czytam i stwierdzam, że w SSI maleje zainteresowanie tematami wciąż tlącej się walki o całkowitą liberalizację żeglarskich przepisów. Liczniki wejść pokazują to dobitnie. Czemu więc zabieram miejsce na tym portalu? Bo zawsze jest ktoś kogo to interesuje, a przede wszystkim to zawsze najbardziej opiniotwórczy portal i odpryski z niego często trafiają w oko decydentów. A o to mi chodzi, żeby wiedzieli, że odgłosy staczanych bojów korespondencyjnych odbiją się echem i pozostanie po nich ślad. Jeśli to sprawi, że choć trochę zmusi to urzędników do odpowiedzialności za to co serwują nam, żeglarzom, to warto.

Wy, szanowni Czytelnicy i, jak pisze d’Jorge, Skrytoczytacze macie zawsze wybór - kliknąć lub nie. Na koniec informacja, że zacznę od bardzo zamierzchłych czasów na tym portalu, ale skończę na dniu dzisiejszym... i wtedy okaże się, że walcząc o odcięcie pępowiny łączącej żeglarstwo przyjemnościowe z Chocimską, przyjemniaczki wpadli z deszczu właśnie pod przysłowiową rynnę.

Tematem newsa jest „EUROPEJSKIE WODNE PRAWO JAZDY” czyli ICC - International Certificate of Competency, o którym mówi rezolucja nr 14 i 40 Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNECE). A wracam do tematu, ponieważ wobec kuriozalnej sytuacji, że w Polsce można uprawiać żeglarstwo na jachtach powyżej 7,5 m długości wyłącznie przez posiadaczy patentu polskiego, odbywa się wymiana korespondencji pomiędzy mną i MSiT, i padły w niej ze strony tego urzędu równie kuriozalne stwierdzenia.

A wszystko przez to, że ministerstwo poczuło się osamotnione w tej bzdurnej interpretacji, a obywatele zaczęli naciskać. Sięgnięto po pomoc Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju w sprawie tej interpretacji. Sprawa była omawiana w internecie, ale dla kompletu dodam, że srodze się MSiT zawiodło w oczekiwaniu na wsparcie. Odpowiedź też była przedstawiona w internecie, na portalu Tawerna Skipperów (link). W jednym z akapitów MIiR zwraca uwagę MSiT na zagadnienie nie podpisanej dotychczas przez Polskę Rezolucji nr 40 Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNECE), a której celem było właśnie rozwiązanie problemu, jaki w Polsce wystąpił. Po tym wprowadzeniu przechodzę do sedna sprawy.

No i się zaczęło!

Dwie sprawy w odpowiedzi MIiR miały wielkie znaczenie dla pata stworzonego przez nieszczęsną interpretację i za to należą się słowa uznania.
  1. MIiR stoi na stanowisku, że żaden dokument z innego kraju nie powinien być dyskryminowany i nie jest ważna jego nazwa, a fakt, czy jest on w jakiś sposób autoryzowany przez organ administracji państwowej tego kraju
  2. że dawno, dawno temu wspomniana wyżej UNECE przedstawiła swoją receptę na problem uznawania lub nie certyfikatów zagranicznych właśnie w postaci wcześniejszej Rezolucji nr 14 i Rezolucji nr 40 wprowadzającej pewne zmiany, ale wciąż dotyczącej tego samego problemu.

Tym samym problem postawiony na głowie przez MSiT, MIiR stawia na nogach, co daje nadzieję na rzeczowe rozwiązanie problemu. Utwierdził mnie w tym wpis na stronie internetowej MSiT, gdzie ogłoszono pełną zgodność poglądów z MIiR.

No to ja walę jak w dym i pytam się, kiedy MSiT uruchomi procedurę ratyfikacji Rezolucji nr 40. No i rozpoczął się kolejny spektakl niekompetencji, nie chcę napisać, że złej woli.

Muszę zacytować fragmenty odpowiedzi nim się do nich ustosunkuję. Ministerstwo informuje mnie, że w tej kwestii zostaną podjęte szczegółowe analizy i ocena zasadności przyjęcia tych rozwiązań, a ew. decyzja o podjęciu prac nad podpisaniem Rezolucji zostanie podjęta po przeprowadzeniu konsultacji i ekspertyz. Kwestię zasadności przyjęcia Rezolucji nr 40 należy rozpatrywać w powiązaniu z oceną stosowanych obecnych krajowych przepisów.

Przecież to bełkot urzędniczy, a podpis Dyrektora Departamentu „poważaniem...” brzmi jak kpina z osoby adresata. Ale zostawmy ambicje, a popatrzmy na fakty. Jest rzeczą poza dyskusją, że jeśli wykluczyć złą wolę autora pisma, to pozostaje nieodparte wrażenie, że ten urzędnik nie ma zielonego pojęcia o czym pisze. Polska swego czasu podpisała Rezolucję nr 14 i w tej sytuacji podpisanie kolejnej, uzupełniającej rezolucji powinno być sprawą porządkową. Wszak powiedziałeś A, powiedz i B.

Niestety, w owym czasie rozgorzał spór kompetencyjny pomiędzy urzędami centralnymi z branży Sport i branży Infrastruktura. Nazwy ministerstw zmieniały się jak w kalejdoskopie, ale taktyka "to nie ja, to kolega", ma się dobrze do dzisiaj.

I pytanie zasadnicze, co i z kim chce konsultować autor pisma z MSiT? W tej kwestii padły już wszystkie odpowiedzi. W 2009 roku ukazuje się news pod poniższym linkiem:

http://www.kulinski.navsim.pl/print_art.php?id=1298

i zaczyna się od słów Andrzeja Mazurka ...już od 5 lat proponujemy... itd. Zapraszam do lektury. Zgadza się, już około 2000 roku i ja pytam PZŻ, czemu panuje cisza w tym temacie.

Ale kto by się przejmował przyjemniaczkami, popatrzmy więc na działania ludzi poważnych. O podpisanie Dyrektywy (informuje nie kto inny, ale oficjalna strona PYA) apelował swego czasu Senator RP Piotr Głowski. Mało tego, Senator widzi potrzebę zastosowania tego rozwiązania na terenie Unii Europejskiej. W celu uproszczenia warunków żeglowania po wodach morskich i śródlądowych Europy i w trosce o rozwój europejskiej turystyki wodnej senator Piotr Głowski, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Dróg Wodnych i Turystyki Wodnej zwrócił się do Premiera RP Donalda Tuska o przyjęcie przez władze RP Rezolucji nr 40 ustanawiającej ujednolicony certyfikat kompetencji dla osób prowadzących jachty (ICC - International Certificate of Competence). Według Senatora Głowskiego rozwiązaniem bardziej skutecznym wydaje się wydanie przez właściwe organy Unii Europejskiej stosownych regulacji w stosunku do wszystkich państw - członków UE. Umożliwiłoby to wprowadzenie europejskiego certyfikatu kompetencji jednocześnie we wszystkich krajach UE. Zakres wymagań mógłby oprzeć się na Rezolucji nr 40 i korzystać z jej dorobku. W związku z tym senator Piotr Głowski wystąpił również do Jerzego Buzka Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Edmunda Wittbrodta Przewodniczącego Senackiej Komisji Spraw Unii Europejskiej, eurodeputowanego Jacka Saryusza-Wolskiego o wsparcie działań Zespołu na forum Unii Europejskiej.

Członkowie Parlamentarnego Zespołu są przekonani, iż proponowane rozwiązanie pozytywnie wpłynie na rozwój turystyki wodnej, która staje się ważnym sektorem gospodarki i jednocześnie przyczyni się do integracji mieszkańców Europy (koniec cytowania PYA).

Od razu muszę dodać, że te apele nie zostały podjęte, ponieważ nasz polski problem jest tak samo niezrozumiały dla europejskich państw, jak regulaminowa krzywizna banana. Pamiętam tylko sporadyczne kłopoty polskich żeglarzy w Hiszpanii, ale dotyczyło to też żeglarzy ze Zjednoczonego Królestwa. Podejrzewam, ze padliśmy ofiarami zadawnionej niechęci dwóch byłych potęg morskich. Były drobne niejasności w żeglowaniu po niemieckim Renie i szwajcarskim Jeziorze Bodeńskim. Poza tym cała Europa, a podejrzewam, że i cały świat, kurtuazyjnie uznaje i ufa certyfikatom wydawanym przez inne federacje żeglarskie. Na tym tle, dzięki neofickim zachowaniom nowej miotły, tylko Polska wypada wręcz śmiesznie i kompromitująco, dlatego tak konieczna jest szybka zmiana tej sytuacji.

Miarą jej zakończenia będzie wydanie Rozporządzenia Ministra (wzorem jego chorwackiego kolegi) zawierającego wykaz uznawanych w Polsce zagranicznych certyfikatów. Ale popatrzmy dalej, co się działo w kwestii wdrożenia w Polsce ICC.

W dniach 6 i 7 listopada 2009 r. podczas Targów Żeglarstwa i Sportów Wodnych „BOATSHOW” w Poznaniu odbyła się Międzynarodowa Konferencja pod hasłem „EUROPEJSKIE WODNE PRAWO JAZDY – ILUZJA CZY RZECZYWISTOŚĆ”.

Na zakończenie konferencji przyjęto dwie uchwały.

Uchwała nr 1

Uczestnicy Międzynarodowej Konferencji EUROPEJSKIE WODNE PRAWO JAZDY – ILUZJA CZY RZECZYWISTOŚĆ apelują do administracji rządowej Rzeczypospolitej Polski o możliwie szybkie wprowadzenie w Polsce „International Certifikate for Operators of Pleasure Craft Resolution No. 40” Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie.

Uchwała nr 2

Uczestnicy Międzynarodowej Konferencji EUROPEJSKIE WODNE PRAWO JAZDY – ILUZJA CZY RZECZYWISTOŚĆ zwracają się do władz państwowych Rzeczypospolitej Polski, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej o przyjęcie „International Certifikate for Operators of Pleasure Craft Resolution No. 40” Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie jako prawa powszechnie obowiązującego na obszarze Unii Europejskiej.


W tej sytuacji ile trzeba tupetu, aby zredagować tak pokrętne pismo? Odpowiedziałem m.in. Panu Dyrektorowi tak: „Jednym zdaniem może Pan przerwać ten kontredans i sprawić, że ruszy ścieżka legislacyjna do podpisania przez Polskę Rezolucji nr 40, a tym samym nastąpi zakończenie ośmieszającej nas sytuacji. Nie ma tu miejsca na analizy, konsultacje itp. gry na zwłokę.

Rezolucję nr 14 Polska podpisała, więc naturalną rzeczą powinno być podpisanie jej rozwinięcia, czyli Dyrektywy nr 40. A tak się nie dzieje. Rezolucja ta przewidywała wprowadzenie międzynarodowego certyfikatu żeglarskiego /ICC/ w celu ujednolicenia przepisów dotyczących wymagań stawianych osobom uprawiającym żeglarstwo w Europie na wodach śródlądowych i przybrzeżnych. Brak tego, przy kuriozalnej interpretacji MSiT, że certyfikaty to nie uprawnienia jakich wymaga polskie prawo, powoduje wiele komplikacji i narusza prawo obywateli innych państw do żeglowania w naszym kraju”.

I to by było na tyle, na dzień dzisiejszy. Sprawa ICC ma ścisły związek z uznaniem wielu zagranicznych certyfikatów za ważne w Polsce, ponieważ ICC wydaje się na podstawie krajowego certyfikatu lub egzaminu. Państwo, które podpisało obie rezolucje potwierdza, że krajowy system jest zgodny z wymogami ICC. Te wymogi, ponieważ akcja dotyczy śródlądowych dróg wodnych i przybrzeżnych, są bardzo zbliżone do dawnego st.j., a obecnie do żeglarza jachtowego w naszym systemie, z tym, że ICC wymaga wieku minimalnego lat 16. Wieku od jakiego PZŻ w trosce o wielkość „rynku zbytu” bronił się jak lew przy każdej zmianie systemu i wbrew stanowisku wielu ludzi. Najwcześniej to było lat 10, potem 12, a teraz 14.

Sezon żeglarski zbliża się wielkimi krokami, nie chciałbym, aby pojawiały się takie wypowiedzi żeglarzy jak niżej przytoczony. Na wszelki wypadek zaapelowałem do MSZ o powiadomienie wszystkich o możliwych komplikacjach dla ludzi, którzy skuszeni reklamą WJM w konkursie „7 cudów świata” zapragną je zobaczyć.

Na jednym z forów żeglarskich tak pisze Polak z USA rozczarowany wymianą korespondencji z urzędnikiem ministerstwa:

Być może komuś się wydaje że przedstawiam wydumany problem.
Otóż - nie. Mieszkam tu gdzie mieszkam, robię te papiery które robić mogę, a jadąc na wakacje do Polski chciałbym spokojnie pożeglować z dzieciakami, wiedząc czy moje papiery będą uznane uprawnienia w rozumieniu ustawy - lub czy nie będą.
Ja tu nie wymyślam problemu. Ja tu chciałbym pożeglować na wakacjach. O ile dobrze zrozumiałem powyższe odpowiedzi, których udzielał Marcin Brachfogel, to zapis ustawowy jest i pozostanie niejasny. Dwie wypowiedzi Marcin Brachfogel'a są ze sobą sprzeczne.
Raz pisze że "W ramach tego przepisu mieszczą się również te dokumenty które określają umiejętności prowadzenia łodzi żaglowych", a trochę wcześniej - coś dokładnie przeciwnego. (koniec cytatu)

W najbliższym czasie MSiT otrzyma wykaz certyfikatów, które jako poświadczone przez organy administracji państwowej danego kraju, spełniają kryteria określone przez MIiR. Z zainteresowaniem będę oczekiwał „pod rynną” jaką to epistołę wyduma ministerstwo. Jeśli licznik pod tym newsem przekroczy 800, uznam to za zachętę do następnego newsa. Módlmy się do Neptuna, aby urzędnikom wrócił zdrowy rozsądek, a temat zniknął z wokandy i SSI.

Pozdrawiam
Zbigniew Batiar Klimczak

Z deszczu pod rynnę – czyli czy istnieje kres urzędniczej niekompetencji w MSiT?
Tagi: uprawnienia
TYP: a3
0 0
Komentarze