TYP: a1

WindCat 350 – czyli dzika jazda bez trzymanki

niedziela, 16 stycznia 2011
Paweł Kardasz
JachtingTest tego uroczego katamaranu zapowiadał się „lajtowo”. Ot, plażowe pływadełko, myśleli rozbestwieni wcześniejszymi przewagami na morzach świata testerzy. Koniec września także nie dał zbyt wiele do myślenia.

Tymczasem świeży, porywisty wiatr – 3 do 4°B – już w pierwszym kwadransie testu udowodnił, że lekki katamaran rządzi się swoimi prawami i trzeba być czujnym i sprawnym niczym szympans. Wystarczyła chwila nieuwagi, lekki szkwalik i grot po wygodnicku zaknagowany w piesku, aby WindCat wyłożył się jak złoto, wrzucając do naprawdę zimnej już wody ogłupiałego testera. Na szczęście katamaran nie ma tendencji do robienia grzyba dzięki szczelnej rurze masztu; o tym będzie więcej za chwilę. Daje się też postawić jednej osobie. No świetnie, czyli tak to się przedstawia. OK, będziemy uważać. Popływaliśmy sobie na różnych halsach, pohukując z uciechy, gdy po złapaniu wiatru w żagle łódka startowała niczym wyścigówka, niemal wysadzając nas za rufę. I tak świetnie szło przez może pół godziny. Po kolejnym zwrocie przez sztag zaciskowa knaga nie zechciała puścić szota foka i gdy żagiel zapracował wstecz, ofiarny marynarz rzucił się, by siłą uwolnić linę. Doprowadziło to do przegłębienia przechyłu i kolejnej wywrotki. O wciórności! Do pomocy samotnemu, miotającemu się w lodowatym Bałtyku redakcyjnemu testerowi, rzuciła się sama Szefowa. Postawiliśmy WindCacika na równe pływaki i dalej jazda. Jak obstawiacie – jak długo udało nam się popływać? Już po kilku minutach, gdy rwaliśmy pięknie przez sfalowaną wodę bardzo szybkim baksztagiem, zawietrzny pływak wszedł dziobem za głęboko w falę, załogantka była zbyt blisko dziobu i – chlup! Piękny fikołek do przodu. To było coś – nawet dla obserwujących nasze popisy fabrycznych żeglarzy. Ponoć jeszcze nikomu nie udał się front flip na WindCacie! Jego skłonność do „nołsdajwowania” (od ang. nose dive) przypomniała nam niektóre nasze przygody z młodości na HobieCatach. W każdym razie gratulacjom za udany front flip nie było końca. ;-) Po kilku mokrych lekcjach w pełnej peryskopowej i zapoznaniu się z łódką pływaliśmy już dużo pewniej. Podkreślmy fakt, iż żeglowaliśmy na wersji sportowej WindCat-a, a co za tym idzie, na jednostce o dużo bardziej dynamicznych osiągach niż łódka turystyczna. Do tego trzeba pamiętać o osobliwościach katamaranów. Tutaj nie ma co mędrkować, warto zapoznać się z walorami konkretnej jednostki oraz z patentami stosowanymi przez praktyków. Mimo że uważamy, iż Empiria jest królową wszelkich nauk badawczych, w niektórych sytuacjach nie ma co wyważać otwartych drzwi i lepiej od razu sięgnąć po sprawdzone rozwiązania.Jachting

Zdolności nautyczne

Trudno, trzeba było pokornie położyć uszy po sobie i poprosić fachowca ze stoczniowego teamu, aby pokazał nam wszystkie możliwości łódki. I udowodnił, że to bardzo szybki, zwrotny i dający mnóstwo frajdy katamaran. Kadłuby są zbudowane metodą przekładkową, na bazie tkanin szklanych typu „sandwich”, wykonywane metodą vacuum. Są przy tym bardzo lekkie. Mają szybkie linie, brak tu stawiających opór mieczy (zastosowano skegi). Połączenie kadłubów jest sztywne – to laminatowy monolit. Rewelacyjną sprawnością odznacza się maszt – jest obrotowy i wyprofilowany niczym skrzydło, jak na wytrawnych jednostkach regatowych. Wszystkie te czynniki sprawiają że WindCat przy całkiem niewielkich żaglach reaguje błyskawicznym przyspieszeniem na podmuchy wiatru i jest naprawdę szybki: na żaglu o powierzchni 7 m² rozpędził się do niemal 15 węzłów!

Portatywność

WindCat 350 jest pomyślany pod kątem łatwego transportu na spot. Jest bardzo lekki – kadłuby ważą ledwie 53 kg (a w wersji regatowej jeszcze mniej), cały jachcik gotowy do pływania – 73 kg. Przy szerokości 1,6 m z łatwością mieści się na dachu samochodu osobowego. Potrzeba dwóch osób o zupełnie przeciętnych walorach fizycznych, aby w kwadrans przytroczyć go do bagażnika dachowego, a po dojechaniu nad wodę w kolejny kwadrans zmontować, otaklować i zwodować tę milutką jednostkę. Jeśli popatrzymy na żaglowe jednostki pływające, takimi zaletami mogą się pochwalić co najwyżej deski z żaglem.
(...)

Jachting








TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 20 maja

Z Jastarni do Władysławowa wyruszył zasłużony dla polskiego żeglarstwa s/y "Generał Zaruski"; po latach niszczenia w ośrodku w Jastarni zapadły decyzje i znalazły się środki na kapitalny remont jachtu.
piątek, 20 maja 2005
W Pucku zostaje wodowany ponton Arkadiusza Pawełka "Cena Strachu".
środa, 20 maja 1998
W Gdyni zakończył rejs Kpt. Henryk Jaskuła na s/y "Dar Przemyśla"; było to pierwsze polskie i trzecie w historii światowego żeglarstwa okrążenie świata bez zawijania do portów; rejs trwał 345 dni.
wtorek, 20 maja 1980
W Gdyni zmarł Karol Olgierd Borchardt, autor wielu książek marynistycznych, m.in. "Znaczy Kapitan".
wtorek, 20 maja 1986
Z zamiarem opłynięcia Islandii wypłynął z przystani JK Stoczni Gdańskiej s/y "Kismet" z Kpt. Wojciechem Orszlukiem. Żeglarze dotarli do stolicy Islandii, ale wielodniowy sztorm uniemożliwił opłynięcie wyspy dookoła. Jacht powrócił do Górek Zachodnich 22.0
czwartek, 20 maja 1965
W Valladolid umiera w zapomnieniu Krzysztof Kolumb, genueńczyk, który powszechnie uchodzi za odkrywcę Ameryki.
niedziela, 20 maja 1520