Barlovento II: Bardzo długi powrót
Powrót przez Morze Barentsa okazał się być najtrudniejszą częścią 3 etapu wyprawy. Pogoda nie sprzyja naszej załodze, a brzegi kontynentalnej Europy wciąż są daleko. Początkowo, gdy w rejon Ziemi Franciszka Józefa dotarł zapowiadany głęboki niż, zrobiło się bardzo zimno, mokro i bardzo mgliście. A potem zaczęło wiać z południa… Kolejne doby przynosiły wzrost ciśnienia. I regularny spadek siły wiatru.- „Dobrze, że przynajmniej wiatr jest w miarę korzystny i możemy płynąć na żaglach.” – napisał Maciek – „I tak wleką się nudne mile. Godzina za godziną. Wachta za wachtą. Jedynym urozmaiceniem jest kambuz gdzie z nudy zaczynają pojawiać się prawdziwe cuda. Karolina, Magda i Monika przez pół nocy piekły świeży chleb. Tak się rozkręciły, że z rozpędu upiekły też bułeczki z dżemem. Poprzeczka dla kolejnych wacht stale pnie się w górę. Na kolację Gosia z Markiem serwują krokiety z mięsem i czerwony barszcz. Jemy spokojnie. Bez pospiechu. Celebrując przyjemne ciepło mesy z dala od wilgoci, mgły i sztormiaków.”
Zgodnie z najnowszą prognozą pogody powinno udać się zdążyć na czas do Murmańska. Ale na styk.
- „Wieje cały czas słabo i przeważnie jeszcze z południa. I tak walczymy powolutku wykorzystując każdą zmianę kierunku wiatru. Trochę na żaglach, trochę na maszynie. Ćwicząc najważniejszą z cnót żeglarza – cierpliwość. Rozpoczynają się dywagacje o długości wiz rosyjskich i sprawdzanie kto na kiedy zaplanował lot. Cóż pozostaje czekać na korzystny wiatr…”
Trzymamy kciuki za naszą załogę. W końcu to dopiero połowa wyprawy. W Murmańsku zaokrętuje się załoga 4 etapu, który pożegluje do brzegów Nowej Ziemi i na Morze Karskie.