TYP: a1

Nie lubimy tłumów - wywiad z kpt. Maciejem Sodkiewiczem

piątek, 18 marca 2016
Monika Frenkiel
Kapitan Maciej Sodkiewicz opowiada nam  o wyprawie SEKSTANT EXPEDITION Lodowe Krainy 2014-2015, w trakcie której udało mu się jachtem Barlovento II dotrzeć na szerokość 82°37’018N i ustanowić nowy rekord świata w żegludze na północ dla jachtów sportowych – bez wmarzania w lód. Wyprawa niedawno otrzymała Drugą Nagrodę Honorową „Rejs roku 2015” oraz Nagrodę Grotmaszta Bractwa Kaphornowców kpt. Cezarego Bartosiewicza „za dobrą robotę żeglarską w ciężkich warunkach".

Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Fot. Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015



- Czy mięso niedźwiedzia jest smaczne?

- Niedźwiedź to najwyższe stadium drapieżnika więc jego mięso jest strasznie żylaste i twarde. Dostaliśmy je od Inuitów i nawet nie cała załoga chciała je jeść. Było dosyć zabawnie, bo jak zjedliśmy to po wypłynięciu nie mieliśmy zasięgu komórek ani telefonów satelitarnych i nagle ktoś sobie przypomniał, że mięso niedźwiedzie jest trujące. Nie mieliśmy jak tego sprawdzić i cały czas trwała dyskusja – trujące czy nie? Jak już wróciliśmy do cywilizacji i odzyskaliśmy zasięg to pierwszą rzeczą o jaką zapytaliśmy to to, czy niedźwiedź jest trujący. Okazało się , że nie, że nie należy jeść tylko jego wątroby, która zawiera bardzo duże ilości witaminy A.

Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Fot. Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015


- Skąd pomysł na wyprawę? Trudno było zgromadzić chętnych?

- W skrócie mówiąc pomysł wziął się z poprzednich wypraw. Chcieliśmy pożeglować tam, gdzie jest lód i góry lodowe, gdzie można posłuchać strzelania lodu. Jedni z nas kochają dzikie zwierzęta, inni krajobrazy, inni dni polarne… Łączy nas jedno: nie lubimy tłumów. Nie lubimy być traktowani jak turyści w marinach, kiedy liczy się tylko jak gruby masz portfel i ile kart kredytowych. W Arktyce byliśmy sami. Musieliśmy poradzić sobie sami. To też bardzo dobrze sprawdza ludzi – ci okazali się być zaradni, odpowiedzialni, cierpliwi. To tworzy klimat wyprawy. A załoga… Wyprawa była projektem dwuletnim, chociaż na początku wcale tak nie miało być. W 2013 roku zorganizowaliśmy wyprawę Sekstant Expedition Rosyjska Arktyka 2013. Dotarliśmy na szerokość 82 stopnie 10,5 minuty i ustanowiliśmy rekord Polski w żeglarstwie polarnym. To zaledwie kilka mil od rekordu świata. W 2014 roku, biorąc pod uwagę sytuację polityczną na Krymie i moje wspomnienia, kiedy to Rosjanie aresztowali nam łódkę i osobiście spędziłem osiem godzin na przesłuchaniach stwierdziliśmy, że tym razem rosyjskiej Arktyce damy spokój, popłyniemy na Grenlandię, Jan Mayen a następnie Spitsbergen. Była to dla nas olbrzymia lekcja pokory. Wydawało nam się, że skoro śledzimy mapy lodowe z ostatnich kilkunastu lat i tego lodu jest coraz mniej, to co to jest dla nas pobicie rekordu świata. Okazało się na Spitzbergenie, że lodu jest najwięcej od 15 lat i z pokorą trzeba było spuścić nos i wrócić. Mało zresztą brakowało, żebyśmy w ogóle nie wrócili, bo pokrywa lodowa dosuwała się do północnych wybrzeży Spitsbergenu. Obyło się więc bez spektakularnego rekordu ale to podziałało jak filtr. W następną wyprawę popłynęli już ci, którzy chcieli przeżyć przygodę a nie bić rekordy.

Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Fot. Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015

- Co było najtrudniejsze podczas wyprawy? Usterki techniczne?

- Zdarzyło nam się spotkanie z podwodną częścią góry lodowej lub skałą nie naniesioną na mapę. Mapy w tym miejscu obiecywały głębokości rzędu kilkudziesięciu metrów. A tu nagle pojedyncze bum i w zbiorniku paliwa zaczęła pojawiać się słona woda. Zmagaliśmy się z nią do samego końca i musieliśmy opracować prowizoryczny system odfiltrowywania paliwa. To jednak nie przeszkodziło nam płynąć dalej. Głownie dzięki zgranej i doświadczonej załodze. Mamy świadomość, że łódki się psuły, psują i psuć będą, szczególnie jeśli się je wystawia na trudne warunki przez wiele miesięcy. Ważne, żeby mieć zaplecze logistyczne, części, narzędzia i przyjaciół na brzegu, których można poprosić o pomoc. Jeśli o mnie chodzi, najtrudniejsze było w tej wyprawie zimno.

Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Fot. Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015


- Chyba można się było tego spodziewać?

- Niby tak, ale… Wiedzieliśmy że lód odsunął się najdalej na północ w rosyjskiej części Arktyki. Prowadzą tam dwie drogi, dołem poniżej Spitsbergenu lub górą, nad nim. Na dole szalał sztorm i to taki 10 –stopniowy. Trzeba było płynąć górą. Ugrzęźliśmy w lodzie w cieśninie Hinloppen, zawróciliśmy, spróbowaliśmy znowu i jeszcze raz… Przebijaliśmy się przez olbrzymie pola lodowe, ponad połowa morza pokryta lodem, trzeba mieć dużo szczęścia, żeby znaleźć drogę pośród szczelin. I wtedy przyszła mgła. Kompas wariował, jak zawsze w okolicy bieguna, pokazywał cały czas to samo. Oczywiście nowoczesne wyprawy mają nawigację GPS, ale ona działa podczas poruszania się z dużą prędkością, a tu czasami pokonywaliśmy milę w czasie kilku godzin, bo trzeba było odpychać bryły lodowe ważące po kilkaset ton. Więc proszę sobie wyobrazić mgłę, kompas wariuje, GPS nie działa… W pewnym momencie, jak się potem okazało, przez półtorej godziny przebijaliśmy się nie w tą stronę. Ogromny wysiłek na marne. W końcu jednak wypłynęliśmy na wschodnią stronę Svalbardu i wtedy jak na zawołanie pojawił się południowy korzystny wiatr. Do samego punktu rekordu poruszaliśmy się na samych żaglach, za to w strasznej mgle i było okrutnie zimno. Po osiągnięciu celu wyskoczyliśmy pełni euforii, żeby zrobić kilka fotek, zaproponowałem, że może by po łyku wiśniówki i rozległ się krzyk, że świętować będziemy, że jak będzie cieplej. Wtedy zrozumiałem himalaistów, którzy zdobywają szczyt, robią 3 zdjęcia a potem uciekają jak najszybciej na dół. Od momentu zawrócenia przez pięć dób płynęliśmy we mgle i nie było widać nic. Na dziobie cały czas ktoś stał, zmieniali się co pół godziny i wszystkim się wydawało, że coś widzą. Foki, góry lodowe… Mózg nastawiony na niebezpieczeństwo podsuwał każdemu zwidy. Potem się okazało też, że płynęliśmy w odległości kilku mil od czoła lodowca, przez 250 km i nie widzieliśmy go ani przez chwilę. Po takich wrażeniach przy granicy lodu Spitsbergen jawi się jako ciepła kraina gdzieś na południu.

Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Fot. Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015


- Plany na następne wyprawy?

- Planujemy dwa mniejsze projekty, na przełomie maja i czerwca wody Kolumbii Brytyjskiej i Alaski a latem na wschodnią Grenlandię. Chcemy nabrać sił, odpocząć, także finansowo, przed wyprawą w 2017 roku. Ale to niech na razie pozostanie tajemnicą. Powiem tylko, że będzie to kontynuacja serii wypraw pod hasłem Lodowe Krainy. Szczegóły już niebawem na naszej stronie www.lodowe-krainy.pl

Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Fot. Sekstant Expedition Lodowe Krainy 2014-2015
Tagi: Maciej Sodkiewicz, Lodowe Krainy, Sekstant Expedition, wyprawa, rekord, Arktyka
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988