Trzeba zacząć od tego, ze gdyby nie było Andrzeja Urbańczyka, to trzeba by go było wymyślić. Pytanie tylko czyja wyobraźnia sprostałaby takiemu zadaniu. Kto zdobyłby się na nakreślenie postaci obdarzonej tak licznymi pasjami i zainteresowaniami, z tak barwnym życiorysem. Ducha niespokojnego, zawsze gotowego do podejmowania wyzwań, wydawać by się mogło - nie do pokonania. Żeglarza o wielkich dokonaniach, naukowca, wspinacza, podróżnika, miłośnika zwierząt, ze szczególnym uwzględnieniem kotów, i wreszcie, co nie bez znaczenia dla tej rubryki, autora ponad sześćdziesięciu książek.
Wracając do pytania wcześniej zadanego, przychodzi mi na myśl tylko jedna osoba i dzieje się to na zasadzie sprzężenia zwrotnego – jedyną osobą, która mogłaby wymyślić Andrzeja Urbańczyka jest Andrzej Urbańczyk. Tylko on miałby tyle fantazji.
Książka, którą tutaj przedstawiamy znakomicie pasuje do jej autora. Podobnie jak on nie jest „jednorodna”, czytelnik znajdzie tu przeróżne formy „literackiej i artystycznej wypowiedzi”. Czego tu nie ma – jest scenariusz filmowy, sztuki teatralne, opowiadania i nowelki, do tego aforyzmy, wiersze, teksty piosenek oraz teksty kabaretowe, ale również rzeczy z dziedzin naukowych – podręcznik nawigacji jachtowej i tekst o urokach chemii… Co jeszcze? Wymieniać by można dalej, ale absolutnie nie wolno zapomnieć o rysunkach!
Nosi to wszystko nazwę „Róg Obfitości” i jest to nazwa trafna, podobnie jak sugerowane przez autora we wstępie „Silva Rerum” i „Cicer Cum Caule”. Jednak czytelnik otrzymuje tom uporządkowany, podzielony na poszczególne części, a każda z nich opatrzona została przez autora wstępem, będącym swoistym komentarzem do zawartych w niej treści. Niemniej jednak nie jest to książka, którą czyta się „od deski do deski” w jeden wieczór. To raczej jedna z takich, które leżą otwarte i do których sięga się co jakiś czas, by przeczytać kolejny fragment.
Andrzej Urbańczyk „Róg obfitości”
Wydawnictwo NORD Gdańsk, Frankfurt, Hawaii
Stron: 402
Cena: 50 zł