TYP: a1

Ratunku, pali się!

piątek, 9 września 2016
Monika Frenkiel
Pożar na łódce to sprawa nieprzyjemna i niebezpieczna, a jego skutki mogą być tragiczne, zwłaszcza jeżeli do pożaru dochodzi na wodzie. Dlatego zawsze najpierw warto sprawdzić wszelkie instalacje, które mogą stanowić zagrożenie i wiedzieć, jak reagować, żeby wyjść z sytuacji cało i zdrowo, a może i uratować łódkę.


Fot. JRG nr 4 w Krakowie


Ludzka nieostrożność

- Z doświadczenia wiem, że najczęstszą przyczyną pożaru, czy to na jednostce pływającej czy w budynku, jest ludzka nieostrożność, szczególnie w obchodzeniu się z instalacjami, a także niesprawność tych instalacji czy brak konserwacji – podkreśla brygadier Janusz Chawiński z krakowskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 4, w której znajduje się grupa ratownictwa wodnego.

Instalacje – gazowa i elektryczna to najbardziej newralgiczne punkty na jachcie. Podobnie punktem newralgicznym jest to, co wiąże się z paliwem. Opary benzyny z kanistrów nie tylko są nieprzyjemne dla wrażliwych nosów ale i są wysoce wybuchowe, a w połączeniu z iskrą z niesprawnej instalacji elektrycznej (albo i papierosem palonym w nieodpowiednim miejscu) mogą zrobić spektakularne „bum”. Tak samo zabłąkana iskra może podziałać na gaz. A jeśli nawet dopilnujemy gazu i paliwa, niesprawna instalacja elektryczna może spowodować zapalenie się kadłuba lub wnętrza jachtu. Pamiętajmy, że laminat, z którego wykonywane są łodzie jest łatwopalny i w razie potrzeby nie można gasić go wodą. Podobnie łatwopalne są farby i lakiery użyte do wykończeń, a nawet wykładziny czy pokrycia krzeseł.

Dlatego ważne jest, abyśmy przed zainstalowaniem się na łodzi sprawdzili przewody elektryczne, zawory butli z gazem i przewody paliwowe. Zarówno gaz jak i paliwo należy przechowywać w dobrze wentylowanym miejscu. Uważajmy z otwartym ogniem – romantyczne wieczory przy świeczkach zostawmy może raczej na stały ląd. A jeśli jesteśmy ofiarą zgubnego nałogu, jakim jest palenie, róbmy to wyjątkowo uważnie i w rozsądnie wybranym miejscu, z daleka od źródeł zagrożenia. Dobrze jest przed rejsem ustalić z załogą zasady postępowania w razie zagrożenia, a nawet przećwiczyć ewakuację. Bo, jak wiadomo, lepiej dmuchać na zimne.

Co nie nakazane, to zbyteczne?

Jak podkreśla brygadier Chawiński, w Polsce nie ma żadnych przepisów dotyczących środków ochrony przeciwpożarowej, jakie powinny znaleźć się na jachcie. A wiadomo, że często, jeśli nie ma nakazu, najzwyczajniej w świecie o tym nie myślimy czy lekceważymy zagrożenie, na przykład z chęci oszczędzenia wydatków. Oszczędność ta jednak jest pozorna, bo w razie najgorszego kupno nowej łodzi będzie nas kosztowało znacznie więcej, niż jedna, a nawet dwie gaśnice, a życia ludzkiego nie kupimy za żadne pieniądze…

gasnica proszkowa
By Beax - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2127043


W tym roku Państwowa Komisja Wypadków Morskich z powodu rosnącej liczby pożarów jednostek morskich i śródlądowych zwróciła się do organizacji żeglarskich, w tym PZŻ, z prośbą o apel do właścicieli i kapitanów jachtów o zadbanie o zabezpieczenie przeciwpożarowe. Jednak to tylko apel, więc to, czy na pokładzie znajdzie się chociażby gaśnica, wciąż zależy tylko i wyłącznie od armatora czy załogi, jej zdrowego rozsądku czy przezorności.

A co powinno się znaleźć według praktyka? Brygadier Chawiński podaje niezbędne minimum – gaśnice, najlepiej dwie, np. 2-4 kilogramowe zamiast jednej dużej. Dwie na wszelki wypadek - jeśli jednostka będzie na wodzie i dostęp do niej będzie utrudniony a jedna z gaśnic zawiedzie, nie będziemy mogli liczyć na pomoc. Dwie także dlatego, żeby w razie potrzeby nie biegać w panice z jednego końca łodzi na drugi, a mieć gaśnicę pod ręką. Gaśnicę najlepiej proszkową, dlatego że najbardziej tradycyjnych, czyli pianowych, nie wolno używać do gaszenia instalacji elektrycznej (co prawda gaśnice proszkowe wymagają nieco wprawy w posługiwaniu się nimi i zostawiają sporo bałaganu). Niezbędny jest także koc gaśniczy – całkowicie niepalny, przydatny do gaszenia niewielkich powierzchni, np. silnika czy palącego się ubrania. Ze sprzętów przydatnych warto także zaopatrzyć się w toporek, a zamiast zwykłej apteczki warto mieć na łodzi torbę ratowniczą r0, w której składzie znajdziemy np. opatrunki żelowe na oparzenia.

A co w razie gdy…

Gdy jednak mamy to nieszczęście, że na łódce wybuchł pożar, przede wszystkim nie wpadajmy w panikę. Jak najszybciej z zagrożonego obszaru ewakuujmy gaz, benzynę i pirotechnikę, odetnijmy zasilanie i użyjmy środków do gaszenia. Gaszenie we wnętrzu jachtu może nam ułatwić odcięcie dopływu niezbędnego do spalania tlenu, czyli zamknięcie klap i włazów (uważać należy na możliwość zaczadzenia – czad bowiem powstaje w wyniku niepełnego spalania). W walce z pożarem mogą nam też pomóc manewry. W zależności od miejsca pojawienia się ognia należy obrać odpowiedni kurs względem wiatru: przy ognie na rufie kurs ostry, na śródokręciu półwiatr a przy płomieniach na dziobie kurs pełny. Jeśli zapali się ubranie na którymś z załogantów, najlepiej wykorzystać do gaszenia żywioł nas otaczający, czyli wodę (niekoniecznie należy do niej delikwenta wrzucać). W ostateczności można ogień zdusić kocami – na przykład wspomnianym kocem gaśniczym. A jeśli sytuacja wykracza poza nasze możliwości opanowania, wzywamy pomoc i ewakuujemy się z pokładu, zgodnie z instrukcją bezpieczeństwa, którą, oczywiście, wcześniej przećwiczyliśmy.
Tagi: pożar, gaszenie, gaśnica, jacht, ochrona przeciwpożarowa
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 30 grudnia

Z Adenu wyruszył s/y "Dar Opola" pod Kpt. Boleslawem Kowalskim rozpoczynając naukową wyprawę "Koral" Instytutu Zoologii Uniwersytetu Warszawskiego na Morze Czerwone.
środa, 30 grudnia 1959
Urodził się Eugeniusz Kwiatkowski, minister przedwojennego rządu, m.in. inicjator budowy portu morskiego w Gdyni.
niedziela, 30 grudnia 1888