Niewielki archipelag Ertholmene leży 10 Mm na północny wschód od Bornholmu. W skład archipelagu wchodzi sześć wysp i wiele ledwie wystających z morza szkierów - maleńkich, skalistych wysepek, będących świadectwem niszczycielskiej działalności lodowca. Miejscowi mówiąc o archipelagu często używają krótkiego słówka Øen, co po prostu znaczy „wyspy”. Opozycję dla niego stanowi Bornholm, który jest określany „lądem”. Tylko dwie wyspy archipelagu są zamieszkane: największa, będąca „stolicą”, wyspa Christiansø oraz trzecia co do wielkości wysepka, Frederikso. Razem te dwa skrawki lądu mierzą nieco ponad 26 hektarów powierzchni.
Rolę naturalnego portu pełni cieśnina między wyspami, ponad którą przebiega kładka dzieląca ją na baseny północny i południowy. Miejsca postojowe dla jachtów znajdują się w basenie południowym.
|
Żegluga z Bornholmu na Christiansø w zasadzie opiera się na nawigacji terrestrycznej. Najlepszymi portami wyjścia są przystanie Allinge, Gudhjem i Svaneke. Po wypłynięciu z każdej z nich powinniśmy dostrzegać daleko na linii horyzontu zarys Store Tarn, czyli „Wielkiej wieży”, masywnego okrągłego bastionu artyleryjskiego, w którego najwyższym punkcie znajduje się latarnia morska Christiansø, świecąca światłem błyskowym o okresie 5 sekund. Wysokość latarni to 29 m n.p.m., a jej zasięg wynosi 19 Mm. Pomocnicze światła znamy już z poprzednich opowieści; są to latarnie Hammerodde i Dueodde, oznaczające odpowiednio północno-zachodni i południowo-wschodni kraniec Bornholmu. Warto też wspomnieć o światełku znajdującym się na wysepce Tat, najdalej oddalonej skale archipelagu, wysuniętej na północny-zachód. Wybudowano tam niewielką czterometrową wieżyczkę, na której znajduje się światło nawigacyjne białe, błyskowe grupowe (2 błyski) o okresie 10 s.
„Wielka Wieża” Christiansø i ulokowana na jej szczycie latarnia morska są łatwym do rozpoznania i widocznym z daleka punktem nawigacyjnym
Źródło: www.rejsynabornholm.pl
|
W pobliżu Christiansø występują anomalie magnetyczne wpływające na wskazania kompasu, warto częściej zerkać na GPS i weryfikować naszą pozycję. Port, do którego zmierzamy jest ulokowany w cieśninie pomiędzy Christianø, a Frederikso. Naturalna osłona chroni nas przed wiatrami z większości kierunków, jedynie wiatry wiejące wzdłuż cieśniny z N lub S mogą być uciążliwe, wywołując prądy i zafalowanie. Cieśnina w najwęższym miejscu ma zaledwie 38 m szerokości, a jej brzegi spina wąska kładka.
Wąski pomost łączący dwa skrawki lądu - Christiansø i Frederikso. W razie potrzeby gubernator wyspy może „otworzyć” kładkę, uchylając jej skrzydła.
Źródło: wikimapia.org
|
Przystań jachtowa jest ulokowana w południowej części cieśniny, duże jachty ustawiają się longside przy nabrzeżu po prawej stronie, mniejsze jednostki znajdą dla siebie miejsce z lewej strony przy nabrzeżu Frederikso. Północna część cieśniny nie jest przystosowana do postoju jachtów, znajduje się tam przystań promowa i stanowiska miejscowych kutrów.
W przystani Christiansø w sezonie bywa tłoczno. Stawanie burta w burtę może być konieczne.
Źródło: commons.wikimedia.org
|
Skoro już jesteśmy na Christiansø, czas dowiedzieć się nieco o historii tego miejsca. Osłonięta cieśnina z dogodnym kotwicowiskiem od zawsze zapewniała bałtyckim rybakom schronienie przed sztormami. Pierwsza wzmianka pisemna dotycząca archipelagu datuje się już na 1080 rok i dotyczy powieszenia pochodzącego z Bornholmu pirata Egila, który grasował w okolicach tych wysp. Archipelag zyskał na znaczeniu po ostatecznym uzyskaniu przez Danię kontroli nad Bornholmem, stał się wtedy ważną bazą morską dla duńskiej floty. W 1668 r. król Chrystian V rozpoczął budowę twierdzy, mającej za zadanie zapewnić oparcie dla operującej stąd eskadry. Pod kierownictwem norweskiego architekta Anthonyego Coucherona ponad 450 robotników ufortyfikowało dwie wysepki: Christiansø (nazwa ku czci króla Christiana V) i Frederiksø (nazwa ku czci Fryderyka VI). Granit, z którego wykonano większość fortyfikacji, wydobywano na miejscu, resztę surowców (w tym ziemię uprawną) przywieziono na statkach. W końcowym etapie budowy twierdzy użyto cegieł uzyskanych z rozbiórki zamku Hammershus, leżącego na pobliskim Bronholmie.
Lille Tarn, czyli „Mała Wieża” na Frederikso, domykała cieśninę od strony północnej, obok widać fragment solidnego granitowego muru
|
W ciągu swojej służby twierdza nie była zmuszona odpierać żadnego desantu. Epizodem był ostrzał flotylli angielskiej w czasie wojen napoleońskich, wówczas forteca była bazą dla korsarzy duńskich. Zbliżający się sztorm i gęsty ogień obrońców uniemożliwiły lądowanie i Royal Navy poniosła klęskę. Niechlubną kartą w historii twierdzy jest czas, gdy jej mury służyły jako ciężkie więzienie, do którego trafiali więźniowie polityczni. Christiansø zyskało wtedy przydomek „Duńskiej Diabelskiej wyspy”, ponieważ ucieczka stąd była zupełnie niemożliwa. Zesłani więźniowie pracowali wydobywając granit i remontując umocnienia. Osadzenie na Christiansø było karą dożywotnią.
Na Christiansø obowiązuje bezwzględny zakaz strzelania z dział. Zdaje się, że ktoś chciał sprawdzić, czy stara twierdza wciąż ma ostre kły :)
Źródło: www.garnek.pl
|
Odwiedzających zawsze ciekawi, jak toczy się życie na tak niewielkim skrawku lądu. Sprytem wykazał się miejscowy karczmarz, który odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania wydrukował na serwetkach w swoim lokalu:
- Na wyspie żyje 115 osób w 50 gospodarstwach.
- Nie, nie można tu wynająć żadnego domu.
- Tak, mamy szkołę, w której 4 nauczycieli uczy 18 dzieci.
- Nie, nie mamy własnego pastora, ale co drugą niedzielę przybywa do nas duchowny z Bornholmu i odprawia mszę.
- Tak, mamy lekarza, który przyjmuje codziennie przed południem przez godzinę.
- Jako karetka pływa kuter „Elephant” („Słoń”), należący do rządu duńskiego, zaś gdy trzeba przybywa do nas szpitalny śmigłowiec z Kopenhagi.
- Tak, możemy hodować drób, ptaki i króliki, ale żadnych psów i kotów, by nie zanieczyścić wody pitnej.
- Tak, mamy telewizję, ale anteny są ukryte pod dachami ze względu na ochronę środowiska.
- Co robimy zimą? – To samo co ludzie na kontynencie: czytamy książki z własnej biblioteki, mamy chór i przede wszystkim aż 115 przyjaciół i znajomych do odwiedzenia. Nie jesteśmy więc samotni.
- Problem jest tylko w tym, że nasza młodzież w wieku 13 lat musi opuścić wyspę i kontynuować naukę mieszkając w innej części Danii w internacie.
Christiansø ma swoje surowe piękno, bijące z granitowych skał, fortecznych murów, bajkowych domków i białych kominów wędzarni
|
No właśnie, a propos życia na archipelagu i jego stron praktycznych. Ruszając na Etholmene powinniśmy uprzednio uzupełnić zapasy wody naszego jachtu. Wyspy są pozbawione własnych źródeł wody pitnej, ich mieszkańcy korzystają ze zbiorników, w których gromadzi się deszczówka. Wymusza to racjonalizację korzystania ze słodkiej wody, np. z racji oszczędnego gospodarowania w toaletach używana jest woda morska. Jeśli marzy nam się kąpiel w Bałtyku, to możemy skorzystać z urokliwego kąpieliska na zachodnim brzegu Frederikso, woda jest niesamowicie przejrzysta. Christiansø ma bardzo malowniczy kościółek, położony w jednym z wyższych punktów wyspy, ciekawie prezentuje się też nieduże boisko do piłki nożnej, otoczone murami, za którymi zewsząd jest morze. Mieszkańcy Etholmene to w dużej mierze rybacy, niektórzy żyją z turystyki, część z nich znalazła również zatrudnienie w administracji. Wyspy są pod zwierzchnictwem gubernatora, który pełni swoją funkcję z ramienia Ministerstwa Obrony, jest to pozostałość po dawnym, militarnym charakterze twierdzy. Większość turystów spędza na Christiansø zaledwie kilka godzin i odpływa na jednym z promów pasażerskich na Bornholm. Jeśli szukamy wygód, również powinniśmy obrać kurs do przystani leżącej na „lądzie”, jak miejscowi nazywają wielkiego brata archipelagu. Ale być może dla nas okaże się ciekawsza noc pod murami, których wciąż jeszcze strzegą złe paszcze dział.
"Wypijmy za radość, bo na żal szkoda słów..."