Chorwacka majówka 2013
Jacht |
Sun Odyssey 43, s/y Kajuma |
Rodzaj rejsu | Turystyczny |
Kapitan / skipper | Marcin Buś |
Liczba uczestników | 9 |
Region | Morze Adriatyckie |
Trasa | Kastela - Milna - Hvar - Stari Grad - Zlatni Rat - Zatoka Bobovišće - Rogač - Trogir - Drvenik veli - Kastela |
Rejs rozpoczęliśmy w marinie Kastela (Kaštel Gomilica, Środkowa Dalmacja). 10-osobowy jacht Sun Odyssey 43 wyczarterowaliśmy od firmy Yacht4you, za pośrednictwem agencji czarterowej Charter Navigator.
Sobota, 27.04
Przejęcie jachtu przebiegło sprawnie i moglibyśmy już pierwszego dnia wyruszać w rejs, ale pogoda tak brzydka, że najstarsi chorwaccy górale nie pamiętają podobnej o tej porze roku, zniechęciła nas do tego. Zanocowaliśmy więc w marinie i wypłynęliśmy na drugi dzień.
Niedziela, 28.04
Drugiego dnia naszego pobytu w Chorwacji pogoda się wyklarowała i mogliśmy bez przeszkód rozpocząć naszą przygodę.
Pierwsze miejsce jakie odwiedziliśmy, to położona na wyspie Brač Milna. W miejscowości znajduje się zarówno marina należąca do sieci ACI, jak i port miejski, gdzie zacumowaliśmy. Następnie udaliśmy się na zwiedzanie miasta oraz... cmentarza (chor. groblje). Jego położenie na wzgórzu, z rozciągającym się widokiem na port i miasteczko sprawiły, że wycieczka była dobrym pomysłem.
Po zwiedzeniu Milnej opuściliśmy wyspę Brač, ale jeszcze na nią w czasie tego rejsu wrócimy. Tymczasem udaliśmy się w stronę Hvaru - wyspy i miasta o tej samej nazwie. Ponieważ robiło się już ciemno, a w Hvarze nie ma mariny (jedynie port miejski, w którym bywa w sezonie ciasno) udaliśmy się do leżącej na sąsiedniej wysepce (Sveti Klement) mariny ACI Palmižana.
Informacja dla uzależnionych - w Palmižanie, tak jak podobno we wszystkich marinach ACI, można połączyć się bezpłatnie z internetem.
Już po zacumowaniu okazało się, że po drugiej stronie wyspy Sveti Klement (ok. 10 min. na piechotę) znajduje się całkiem przyjemnie wyglądające kotwicowisko w zatoce Vinogradišće. Szkoda, że nie sprawdziliśmy tego wcześniej.
Poniedziałek, 29.04
Następnego dnia rano wybraliśmy się na wyspę Hvar, do miasta o tej samej nazwie. Cumowaliśmy w porcie miejskim. Za 3 godziny postoju w tym niezwykle urokliwym miejscu zapłaciliśmy 100 kun (ok. 55 zł). Nad miejscowością góruje zamek, do którego trzeba się wspiąć najpierw po schodkach, a później stromą ścieżką, ale widoki wynagradzają zmęczenie.
Druga odwiedzona przez nas na wyspie Hvar miejscowość to Stari Grad - najstarsze miasto w Dalmacji. Tutaj również zacumowaliśmy na kilka godzin w porcie miejskim.
Po zwiedzeniu Stari Gradu postanowiliśmy nie nocować w porcie, ale rzucić kotwicę w jednej z zatoczek w pobliżu miasta. Oprócz posmaku przygody, ma to niewątpliwie zalety ekonomiczne. Na miejscu stał już jeden jacht, więc nie czuliśmy się samotni.
Wtorek, 30.04
We wtorek, po niespiesznym śniadanku i wycieczce pontonem na brzeg, udaliśmy się w kierunku najsłynniejszej plaży w Chorwacji, której zdjęcia z lotu ptaka można często znaleźć na pocztówkach. Plaża - tak. Ale zapomnijcie o piasku. Zlokalizowany w pobliżu miejscowości Bol Zlatni Rat jest pokryty drobnym żwirem, którego ani do leżenia, ani do spacerowania boso nie polecam.
Kolejny nocleg spędziliśmy również na kotwicowisku, ale tym razem mieliśmy możliwość nie tylko zacumować przy nabrzeżu na muringach, ale też nalać wody do zbiorników (podłączenie do prądu nie działało, ale może w lecie będzie uruchomione). Zatoka, o której mowa nazywa się Bobovišće i leży na odwiedzanej już przez nas podczas tego rejsu wyspie Brač. Miejscowość leżąca nad zatoką jest niewielka - dość powiedzieć, że podczas naszej bytności kupiliśmy ostatnie opakowanie majonezu z lokalnego sklepu i dwa ostatnie bochenki chleba.
Środa, 1.05
Następnego dnia postanowiliśmy odwiedzić kolejną chorwacką wyspę - Šoltę. Znajduje się tu niewielka miejscowość Rogač. Tutaj w ogóle nie mogliśmy znaleźć sklepu i udaliśmy się na przyjemny spacer do położonego w odległości ok. 2 km miasteczka Grohote (największa i zarazem najstarsza miejscowość na wyspie).
Tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się do Trogiru, wychodząc z założenia, że w środku tygodnia będzie tam mniej tłoczno niż pod koniec, kiedy pewnie wiele załóg postanowi zwiedzić miasto przed zdaniem jachtu np. w Kasteli. Prawdopodobnie mieliśmy rację, bo tego dnia udało nam się bez problemu znaleźć miejsce w porcie miejskim. Do wyboru jest również marina ACI, jednak klimat cumowania niemalże w środku miasta był dla nas więcej warty niż toalety i prysznice w marinie.
Trogir jest przepiękny i wart polecenia jako obowiązkowy punkt na trasie rejsu odbywającego się tych rejonach. Miasto zostało założone w III w p.n.e. i znajduje się w nim wiele zabytków z różnych epok, między innymi Katedra św. Wawrzyńca z XII wieku, Pałac Stafileo, Pałac Ćipiko czy Brama Lądowa. Historyczne centrum Trogiru zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Czwartek, 2.05
Kolejnego dnia rejsu, po zwiedzeniu miasta i zrobieniu zakupów na lokalnym targu rybnym, wypłynęliśmy w stronę wyspy Drvenik Veli. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze spotkanie z delfinami, zatokę Vinisce, obiad i kąpiel.
Po dopłynięciu do Drvenika okazało się, że wszystkie miejsca przy kei są zajęte i musieliśmy się zadowolić postojem na kotwicy. Wieczorem krótka wycieczka pontonem na zwiedzanie miejscowości, rano na zakupy i już płynęliśmy w stronę Kasteli, żeby oddać jacht.
Piątek, 3.05
Ostatni dzień naszego rejsu upłynął na niespiesznym powrocie do mariny. Po drodze odwiedziliśmy kilka zatoczek, zatrzymaliśmy się na kąpiel i zrobiliśmy sobie wycieczkę na otwarte morze, poza obręb wysp.
Później już tylko tankowanie paliwa i powrót do mariny. Zdanie jachtu przebiegło bez przeszkód i mogliśmy wracać do domu, bogatsi o nowe doświadczenia i z mocnym postanowieniem, że kiedyś jeszcze wrócimy na Adriatyk. Było super!