Czego potrzeba żeglarzom do szczęścia? Oczywiście żeglowania. Niekiedy jednak, poza łódką, akwenem i doborowym towarzystwem, przydają się również inne atrybuty - na przykład informacja na temat tego, gdzie warto zaparkować nasz dzielny stateczek, gdzie dają dobrze zjeść, a także jaka będzie pogoda - i czy, w związku z nią, na pewno warto spieszyć się z opuszczeniem bezpiecznej przystani (i portowej tawerny).
Polska myśl techniczna
Jak wiadomo, polska myśl techniczna zawsze miała nieco pod górkę. Po części wynikało to zapewne z „trudności obiektywnych”, a po części też faktu, iż przyzwyczailiśmy się, że inni zrobią wszystko lepiej. Ten trend ulega na szczęście odwróceniu - a polskie firmy zaczynają coraz śmielej konkurować z zagranicznymi; nawet tymi z wyższych półek. Szczególnie ciekawie prezentuje się tu dziedzina gospodarki, którą określilibyśmy, jako nowoczesne technologie. Jej zasadniczą zaletą jest fakt, że nie potrzebuje rozbudowanej infrastruktury, sprawnego hutnictwa, okiełznania związków zawodowych, ani błogosławieństwa odpowiedniego ministra; wymaga natomiast:
Polska marka górą
Pewna polska firma stworzyła aplikację NaviSail, przeznaczoną na tablety i smartfony z systemem Android oraz iOS, a zawierającą niemal wszystko to, czego może pragnąć żeglarz - a także kajakarz, wędkarz, miłośnik kitesurfigu, i tak dalej. Pomysł był prosty: zebrać w jednym miejscu wszystkie najważniejsze informacje, a następnie podać je w kompaktowy, zgrabny sposób.
W aplikacji znajdziemy nie tylko aktualne (co nie zawsze jest oczywiste) mapy śródlądowych szlaków wodnych, ale też bazę ciekawych miejsc, marin, portów, stacji paliw, czy restauracji, a także gotowe propozycje tras.
Aplikacja umożliwia także wyznaczenie dowolnych dróg wodnych - chcecie śmignąć ze Szczecina do Krakowa? Proszę bardzo. Fajną opcją wydaje się też możliwość prowadzenia zapisów i statystyk odnośnie własnych rejsów, a także idea stworzenia swoistej społeczności wodniaków.
Skąd ten pomysł?
Pomysł powstał głównie z… niezaspokojonej potrzeby (która, jak wiadomo, jest matką wszelkich wynalazków) oraz z własnych doświadczeń. Jak widać, aplikacja jest dosyć przemyślana, co nasuwa spostrzeżenie, iż jej twórcy mogą mieć coś wspólnego z wodą.
I rzeczywiście, mają. Zgłębiając temat u samego źródła, a więc u Dominika Lewandowskiego, pomysłodawcy, teraz już szefa firmy, dowiedzieliśmy się co nieco na temat twórców NaviSail. Sam Dominik przyznaje, że przygodę z wodą zaczynał jako sternik motorowodny i wędkarz, pomykając w ramach hobby po Narwi oraz Bugu. Jako gość, związany na co dzień z branżą finansową, stanowił zapewne dosyć oryginalny obrazek, gdy wsiadał na motorówkę w eleganckim garniaku, przebierał się i… płynął w szuwary. Woda ma jednak to do siebie, że łączy dziwnych ludzi - a w szczególności tych pozytywnie zakręconych. Jeśli zaś uda im się przekuć hobby w sposób na życie - a przy okazji stworzyć coś ciekawego dla podobnych sobie zapaleńców - sukces jest właściwie murowany.
Wespół w zespół
Pomysł pomysłem, ale prawda jest taka, że właściwie niemożliwe jest stworzenie czegoś naprawdę fajnego w pojedynkę. Nie inaczej było i w tym przypadku - Dominikowi udało się zebrać zespół pasjonatów, z których wszyscy prywatnie związani są z wodą - albo żeglują, albo pomykają na motorówkach, kajakach, czy innych wakeboardach - a przy okazji są wysokiej klasy specjalistami z zakresu nawigacji, hydrografii, geologii, czy analityki danych przestrzennych. W zespole nie brakuje nawet doktorów nauk fizycznych - a to już nie są żarty.
Mimo tak szerokiego wsparcia i ogromnej wiedzy, stworzenie NaviSail zajęło aż 3 lata - tyle bowiem zajęło zebranie wszystkich danych i opracowanie ich tak, by dały się zgrabnie upchać do naszych telefonów. Jak to zwykle bywa w projektach, w których działa się, i działa, a rezultatów na ciągle nie widać, zespołowi przydarzały się chwile zwątpienia. Na szczęście, wszyscy znaleźli w sobie dość profesjonalizmu i motywacji, by dokończy dzieło i stworzyć coś unikalnego.
Czy to ma szansę zadziałać?
Tym co wyróżnia aplikację, jest nie tylko kompleksowe podejście do tematu sportów wodnych, ale też głębokie przekonanie, że wodniactwo śródlądowe to coś, co warto popularyzować. Poza Mazurami mamy przecież wiele ciekawych tras wodnych, które warto poznawać, eksplorować i podziwiać. Na początku XVII wieku Wisła była najważniejszą gospodarczo rzeką świata (świata, to nie pomyłka!), a nie była przecież jedyną. Do dziś, 7 na 9 największych miast w Polsce leży w bezpośrednim sąsiedztwie żeglownych rzek - aż żal byłoby z tego nie skorzystać.
Zwiedzanie Polski z poziomu pokładu stanowi ciekawą alternatywę dla stacjonarnych wyjazdów, a ponieważ aplikacja pozwala na precyzyjne rozplanowanie trasy (łącznie z noclegami, tankowaniem i postojami na siusiu), możliwe jest spędzanie czasu na wodzie nawet wówczas, gdy mamy na to całe… półtora dnia.
Fajną sprawą jest też uniwersalność aplikacji i chęć połączenia miłośników różnych form spędzania czasu na wodzie w jedną społeczność. Może to oczywiście stanowić pewne wyzwanie, ponieważ wszyscy wiemy, jak bardzo wędkarze kochają żeglarzy, a żeglarze - miłośników motorówek. Mimo to, wszystkich nas łączy chęć spędzania czasu w fajny sposób i w fajnym towarzystwie, a przede wszystkim - na wodzie. Być może wiec NaviSail okaże się ciekawym narzędziem, które pozwoli na zakopanie małych wojennych toporków i stworzenie jednej, wodniackiej ekipy? Byłoby pięknie, nieprawdaż?
Jak to działa w praktyce?
Hmmm, dobre pytanie. Tak naprawdę, to… nie wiemy. Jeszcze.
Specjalnie dla Was podjęliśmy bowiem bohaterską misję przetestowania nowej aplikacji i sprawdzenia, na ile udało się połączyć sprytne pomysły z brutalną niekiedy rzeczywistością. Za kilka tygodni możecie zatem spodziewać się naszych opinii. Od razu zaznaczamy - ani ten, ani kolejny tekst nie jest artykułem sponsorowanym. Oznacza to między innymi tyle, że nasze opinie niekoniecznie będą pozytywne - chociaż liczymy po cichu, że tak właśnie się stanie.
Tagi: nawigacja, aplikacja