15 września o godzinie 2000, pierwszy z zawodników BITWY O GOTLAND, wyścigu samotnych żeglarzy non-stop dookoła Gotlandii, Krystian Szypka na pokładzie s/y Polska Miedź, dotarł do mety.
"Polska Miedź" Fot. Jacek Zieliński |
Polska Miedź zwycięża w kategorii ogólnej, jako pierwszy jacht, który powrócił po starcie w piątek, 12 września, o godzinie 1200. Droga przebyta przez jacht to 516 Mm, średnia prędkość 6,1 węzła czas 3 dni 8 godzin i 7 sekund.
„
Wspaniale, że udało mi się po raz kolejny tę trasę zrobić, za każdym razem jest trochę inaczej, na pewno jest to niesamowite wyzwanie i ogromna satysfakcja, nie chodzi o to, czy jest się pierwszym, ale jak się jest, to jest fajnie” – powiedział Krystian Szypka po minięciu mety.
„
Nie spodziewałem się, że z Jackiem aż tak twardo się weźmiemy za łby ani że tak bardzo odskoczymy od reszty. To co się zaczęło przedwczoraj i trwało do samego końca to niewiarygodne. Widzieliśmy się, mijaliśmy się tak, że lewy musiał ustępować, to się nie zdarzało w poprzednich edycjach …” – tak mówił o swojej wyjątkowo zaciętej rywalizacji z Jackiem Zielińskim na Quick Livener.
Trasę opisywał tak:
„
Wiedziałem, że jazda w górę będzie trudna, bo wiatr był najgorszy z możliwych, ale liczyliśmy, że po drugiej stronie będzie trochę odpoczynku, a to, co się działo wczoraj, to było wręcz przeciwnie, agresywna, skotłowana fala. Dopiero po wyjściu zupełnie za Gotlandię zaczęło się normalnie. To nas zaskoczyło. Trudniej było w górę, bo halsówka, zwrotów nie liczyłem, ale było ich bardzo dużo… Większość trasy płynąłem na autopilocie, za to bardzo dużo pracowałem przy żaglach.”
Czy znalazł czas na sen?
„
Pierwsze spanie było dopiero dzisiaj w nocy – kilka seansów po 20 minut sobie zrobiłem, bardzo mi to pomogło; Pierwszej nocy wcale, bo emocje, drugiej zupełnie nie, w dzień ja spać nie umiem, dopiero dzisiaj się udało, czuję się, jakbym się zupełnie wyspał, naprawdę.”
"Wanda" przerywa wyścig
Tego samego dnia o godzinie 1535 jacht Wanda prowadzony przez Michała Weselaka zacumował w Jacht Klubie Stoczni Gdańskiej. Michał wczoraj podjął decyzję o wycofaniu się z regat i zawrócił z trasy. Na temat przyczyn takiego działania mówi:
"
Zepsuł mi się alternator. Niedługo po starcie. Płynąc w stronę Gotlandii starałem się maksymalnie ograniczyć zużycie prądu. Niestety próby naprawy się nie powiodły, do tego musiałem sterować ręcznie.
Gdybym chciał być twardy i płynąć dalej, oznaczałoby to kilka dni bez świateł i bez AIS. Przy takim ruchu statków jaki jest na trasie regat, uznałem, że jest to po prostu niebezpieczne."
"Wanda" w porcie Fot. Dobrochna Nowak |
Samotne żeglarstwo to sztuka podejmowania bardzo trudnych czasami decyzji. Cieszymy się, że Michał wybrał jak najbardziej słuszną w tej sytuacji opcję i postawił na pierwszym miejscu bezpieczeństwo. Oraz, że szczęśliwie powrócił do portu!
Jacek Zieliński wygrywa KWR
Jako drugi na metę BITWY O GOTLAND, wyścigu samotnych żeglarzy non-stop dookoła Gotlandii, 15 września o godzinie 2206 wpłynął Jacek Zieliński na s/y Quick Livener. I to on jest zwycięzcą regat w kategorii KWR, uwzględniającej różnice wielkości i możliwości pomiędzy poszczególnymi jachtami.
"Quick Livener" Fot. Katarzyna Koj |
Droga przebyta przez jacht to 502 Mm, średnia prędkość 5,9 węzła czas 3 dni 10 godzin i 6 minut. (*czasy czekają na potwierdzenie przez sędziego regat – przyp.red.)
„
Nie ma trudniejszych regat na Bałtyku. Jak się mogę czuć? Wspaniale! Dzwoniłem do sędziego, żeby się upewnić, bo nie wierzyłem…” – to były pierwsze słowa Jacka po minięciu linii mety.
O rywalizacji z Krystianem mówił tak:
„
Czy spałem? Jak widziałem, że jeszcze mogę coś zyskać, to 20 minut, jedyna drzemka przez ostatnie 20 godzin. Wcześniej też nie było szans, bo ścigaliśmy się ostro z Krystianem i z jednej strony był tor statków, a z drugiej brzeg, to nie bardzo można było sobie pozwolić. To naprawdę męczące było. Poza tym wiadomo, że on nie śpi, bo wie gdzie ty jesteś, to ty też nie śpisz … To było chyba najtrudniejsze ze wszystkiego. Trzy dni adrenaliny … Krystian zrobił na początku jeden błąd i od Visby nasze regaty zaczęły się na nowo właściwie …. Coś niesamowitego.”
O trasie i o tajnej broni:
„
Trudniej było żeglować w górę trasy, męcząca, krótka fala … Pierwszy dzień fajny, ale sobota to piekło… Potem próbowałem użyć spinakera, bo to była moja tajna broń, wiedziałem, że Krystian go nie ma, choć ma większy i szybszy jacht. Ale jednak było za trudno, ciągłe wywózki, autopilot zupełnie sobie nie radził, zdecydowanie za mocno wiało. Przez próby ze spinakerem straciłem 2 mile i odpuściłem sobie.”
O tym, czy znajomość trasy coś daje:
„
Różnica między nami a resztą stawki nie wynikała absolutnie z tego, że już po raz trzeci płynęliśmy tę trasę. To po prostu kwestia szczęścia, my mogliśmy gdzieś utknąć, a oni mogli jechać. Oczywiście są różne jachty, różnie przygotowane, ale to absolutnie nie jest tak, że my wiedzieliśmy więcej. Moim zdaniem to po prostu szczęście.”
Zapytany o to, czy bierze pod uwagę start w przyszłym roku, nie wahał się ani chwili.
„
Nie ma lepszej imprezy, na pewno jeszcze raz będę chciał wystartować!” A więc wyzwanie rzucone.
Kowalczyk zamyka podium
Trzecie miejsce, zarówno w klasyfikacji ogólnej, jak i KWR BITWY O GOTLAND zajął Radek Kowalczyk na s/y Sunrise. Wpłynął do portu 16 września o godzinie 0203, po 511 milach żeglugi. Czas pokonania trasy wyniósł 3 dni 14 godzin 2 minuty. Kowalczyk, trzeci Polak w historii, który ukończył mordercze regaty Mini Transat, po Bitwie nie wyglądał na wyczerpanego.
"Sunrise" Fot. Katarzyna Koj |
„
Czuję się wyspany, mógłbym klepnąć bojkę i jeszcze ze 12 godzin pojechać. Oczywiście chętnie bym się zdrzemnął, ale nie ma tragedii, chyba dobrze rozkładałem siły” – mówił po minięciu mety żeglarz, który w swojej karierze mierzył się samotnie z dłuższymi dystansami na mniejszym jachcie, Mini 6.50.
Kowalczyk tak podsumował swoją trasę:
„
Pogoda udała się jak na wrzesień, 500 mil to przyzwoity dystans, można poczuć klimat samotnej żeglugi. Wszystko mam mokre, to już wiecie. Nie przebrałem się od startu, bo nie miałem w co. Moja nieprzemakalna torba z ubraniami stała dokładnie pod miejscem przecieku. Jak zszedłem, żeby się przebrać, czując już, jak będzie super zmienić ciuchy na suche i ciepłe, zobaczyłem, że wszystko w tej torbie pływa. Dosłownie akwarium. To nie był miły moment … Śpiwór, ubrania, kluczyki, dokumenty… Dalej to wszystko jest mokre.”
„
Miałem też kłopoty z samosterem, co pozostawia mi pewien niedosyt w kwestii wyniku rywalizacji. Zaczęło się to pierwszej nocy, ale rozpadł się na dwie części za boją zwrotną. Na falach nie byłem w stanie tego naprawić, dopiero na spokojniejszej wodzie pod Helem … Cały ten czas sterowałem ręcznie, było pięknie, ale mam już trochę dosyć, bo ten rumpel strasznie ciężki. Fajna jazda była, naprawdę.”
Na trasie regat BITWA O GOTLAND pozostają jachty Konsal, Blekot i Janeczka. Pierwszy spodziewany jest jutro około godziny 1400, drugi około 1900, a trzeci najprawdopodobniej pojutrze wcześnie rano.