Ostatnie deszcze mocno urozmaiciły nam życie, sparaliżowały ruch uliczny i generalnie sprawiły, że wiele miast (w tym Kraków, gdzie mieści się siedziba Tawerny) zaczęło niepokojąco przypominać Wenecję. Która, jak wiemy, tonie.
Zawsze jednak mogło być gorzej – w Ameryce na przykład ulewne deszcze uszkodziły replikę... Arki Noego. Co dowodzi, że podróba zawsze jest trochę gorsza, niż oryginał. Sprawa ma jednak drugie, a właściwie to nawet trzecie dno.
„Born in the USA”...
...śpiewał kiedyś Bruce Springsteen, i to z niekłamaną dumą. Cóż, możemy to zrozumieć, bo to całkiem ciekawy kraj, zaś jego mieszkańcy dokładają wszelkich starań, żeby był jeszcze ciekawszy. A ponieważ dysponują pokaźnym kapitałem i równie imponującą fantazją, wychodzi im to całkiem nieźle.
Nic zatem dziwnego, że powstają tam najbardziej odjechane projekty – takie, jak na przykład replika Arki Noego. Żeby nie było: pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był obywatel Australii, pan Ken Ham, jednak Arka nie powstała w krainie kangurów, tylko w amerykańskim stanie Kentucky.
No a skoro już powstała, to niejako przy okazji zbudowano wokół niej prężnie działający park rozrywki, który poza generowaniem dochodów miał też, powiedzmy: „edukować”. Cudzysłów nie jest tu przypadkowy. Ale o tym za chwilę. Faktem jest, że park nie przetrwał konfrontacji z długotrwałymi ulewami, wskutek których powstały mało ciekawe podtopienia oraz osuwiska.
Budowa całego kompleksu trwała sześć lat i kosztowała ponad 100 milionów dolarów. Czy to dużo? A może przyoszczędzono, budowano byle jak, na chybcika i dlatego replika okazała się gorsza, niż arka sprzed kilku tysięcy lat? Przyjrzyjmy się zatem, jak powstawał oryginał.
Born in... no, nie w USA
Nie wiemy dokładnie, gdzie mieszkał Noe przed potopem, ale skoro był on patriarchą Izraelitów, możemy założyć, że raczej nie w Kentucky. Wiadomo natomiast, że zbudował swoją arkę na polecenie Boga i według Jego instrukcji.
Księgi nic nie wspominają o kosztach budowy, jednak dają nam pewne wskazówki co do czasu jej trwania. Pierwsza wzmianka na temat Arki pojawia się w 1 Księdze Mojżeszowej 5.32, a Noe ma wówczas 500 lat. Kiedy zaś wchodzi na pokład, ma już ponad 600 – czyli budowa Arki ciągnęła się dłużej, niż rozbudowa warszawskiego metra, albo krakowskiego Szkieletora.
W świetle tych faktów można by uznać, że sześć lat budowy kopii to tyle, co nic. Na tym jednak nie koniec. Pomysłodawcy budowy repliki Arki pojechali bowiem po bandzie mocniej, niż pewna polska pani polityk. Na pokładzie znalazły się między innymi... dinozaury.
Matematyka stosowana... czasami
Skąd przerośnięte gadziny w Arce? Ano stąd, że pan Ham stoi na czele ruchu kreacjonistów nazywanego Answers in Genesis. Kreacjoniści wierzą zaś, że Bóg stworzył świat oraz wszystko, co na nim żyje lub żyło (dinozaury też), jakieś 6 tysięcy lat temu. A cała tak zwana historia starożytna czy inna paleontologia to wielka ściema, wciskana nam w niewiadomym celu przez bliżej niezidentyfikowane siły.
Cóż, nie będziemy tego oceniać. Wydawać by się jednak mogło, że ludzie, którzy wyznają takie poglądy, będą całkowicie oderwani od rzeczywistości. Otóż nie. Potrafią bowiem doskonale liczyć (chyba, że chodzi o liczenie lat).
Dlatego też obliczyli, że kasa, jaką za zniszczenie kompleksu Arki Noego wypłacił im ubezpieczyciel, jest niewystarczająca – i domagają się teraz dodatkowego miliona dolarów. Trudno powiedzieć, czy mają rację, ale jest doprawdy fascynujące, jak wybiórczo potrafi działać matematyka.
Tagi: Arka Noego