TYP: a1

FLIP – najdziwniejszy statek świata

czwartek, 28 listopada 2019
Anna Ciężadło

Statki miewają rozmaite konstrukcje, jednak tym, co je łączy jest fakt, że wszystkie dokładają starań, by – o ile warunki na to pozwolą — utrzymywać pokład z grubsza poziomo.
Istnieje jednak okaz, który wyłamuje się z ogólnie przyjętego trendu i zamiast zachowywać się, jak na poważną jednostkę przystało, od czasu do czasu staje dęba. Jak to możliwe i po co ktoś (no dobra – nie ktoś, tylko słynni amerykańscy naukowcy) stworzył takiego dziwoląga?


[t][/t] [s]Fot. U.S. Navy/John F. Williams, Wikipedia[/s]

Wizytówka
Nazwa FLIP jest tak naprawdę skrótem, bowiem pełne imię tego cudaka brzmi: Floating Instrument Platform, czyli w wolnym tłumaczeniu: Pływająca Platforma Badawcza. Trudno zaprzeczyć, że nazwa FLIP jest jakoś bardziej przyjazna dla ucha.

Co ciekawe, mierzący 117 metrów długości statek, który nazywa się platformą, tak naprawdę nie jest ani jednym, ani drugim. OK, kiedy płynie, wygląda jak statek (chociaż złośliwi upierają się, że bardziej przypomina wielką łyżkę), ale w momencie, kiedy przystępuje do badań, zamienia się w gigantyczną, pływającą boję.

Transformacja ze statku (lub łyżki) w boję trwa niecałe pół godziny i polega głównie na intensywnym operowaniu zbiornikami balastowymi. Po tym czasie jednostka staje w pionie w taki sposób, że z wody wystaje jedynie dziób i 17-metrowy odcinek kadłuba. Wygląda to trochę tak, jakby rączka łyżki zanurzyła się w morzu, a nad powierzchnię wystawała jedynie jej główka.

Wszystko pięknie – ale przecież tam są ludzie. W dodatku są w pracy; i jak takie przekręty wpływają na ich funkcjonowanie?



Jak wygląda życie na FLIP-ie?
Stała załoga FLIP-a to zaledwie pięć osób, ale kiedy jednostka wyrusza na badania, na pokład dosiada się jeszcze 11 naukowców. Zwykle jednak dziwoląg udaje zwyczajny statek i stacjonuje w bazie w San Diego w Kalifornii.

Pomieszczenia na statku zaprojektowane są w taki sposób, by nadawały się do użytku niezależnie od tego, czy FLIP znajduje się akurat w poziomie, czy w pionie. W praktyce oznacza to, że znacząca większość pomieszczeń podsiada dwoje drzwi – z czego jedne zawsze znajdują się na aktualnej ścianie.

Jeszcze ciekawiej rozwiązano kwestię sanitariatów. O ile umywalki są po prostu podwojone (tak samo, jak drzwi), o tyle kingstony zamontowano na żyroskopowych zawiasach. Jeśli więc komuś zdarzy się dłuższe posiedzenie w momencie, kiedy FLIP będzie się akurat odwracał, delikwent nawet tego nie poczuje, bowiem cały czas będzie w poziomie. Generalnie jednak podczas odwracania statku cała załoga znajduje się na zewnętrznym pokładzie i w miarę, jak ściana staje się podłogą, przyjmuje do wiadomości nowe ustawienia.

Niestety, kwestia prysznica nie wygląda już tak wesoło. Na pokładzie zamontowano jedynie dwie sztuki – jeden do użytku, kiedy statek jest w pozycji wertykalnej, a drugi dostosowany do pozycji horyzontalnej. Oznacza to, że 16 osób zawsze ma do dyspozycji tylko jeden prysznic. Cóż, szału nie ma, ale przecież bywało gorzej – w dawnych czasach pryszniców nie było wcale, a kiedy wszyscy są równo brudni, nikomu to specjalnie nie przeszkadza.
 

Made in USA
Dziwoląga wyprodukowali Amerykanie, oczywiście na potrzeby swoich słynnych naukowców — a prawdę mówiąc, również za ich inspiracją, bo projektantami tego niezwykłego statku byli dwaj amerykańscy uczeni, Fred Fisher oraz Fred Spiess.

FLIP jest niezwykle drogą zabawką, bowiem stworzenie go kosztowało 600 tys. dolarów, i to w 1962 roku – biorąc pod uwagę inflację, dzisiaj byłoby to znacznie więcej. No a skoro coś powstało w Stanach Zjednoczonych w latach 60. to... bingo! Oczywiście, że pozostawało w ścisłym związku z tak zwaną zimną wojną.

Podstawowym zadaniem FLIP-a było badanie rozchodzenia się fal akustycznych na różnych głębokościach. I bynajmniej nie chodziło tu o podsłuchiwanie romantycznych pieśni godowych wielorybów, ale o śledzenie rakiet balistycznych, wystrzeliwanych z wrażych, radzieckich okrętów podwodnych. Takich badań Amerykanie nie mogli wykonywać ani z „normalnych” statków, ani z własnych okrętów podwodnych; niezbędna więc była jednostka, która przypłynie na określone miejsce, a następnie sprytnie zamieni się w stacjonarną boję.

Ponieważ jednak czasy się szczęśliwie zmieniły, obecnie FLIP zmienił funkcję. Dzisiaj statek monitoruje rozmaite fale akustyczne (te wielorybie zapewne też), jakie rozchodzą się w morskich głębinach, a ponadto bada gęstość i temperaturę wody, co ma istotne znaczenie dla prognozowania pogody.

 

Tagi: Flip, statek, nauka
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988