TYP: a1

Nad poziomem morza… czyli gdzie?

poniedziałek, 18 marca 2019
Anna Ciężadło

Przywykliśmy do tego, że przy określaniu wysokości jakiegoś punktu beztrosko dopisujemy n.p.m. i… wszyscy wiedzą, o co chodzi. Czy aby na pewno? O poziom jakiego konkretnie morza chodzi? 

Sprawa wcale nie jest tak oczywista, jakby się mogło wydawać, bo morze morzu nierówne. Czy w tej sytuacji można się dziwić, że istnieją poważne wątpliwości co do tego, która góra jest najwyższa i która depresja najbardziej depresyjna?

 

Trochę teorii

Wysokość nad poziomem morza nazywana jest bezwzględną - co z definicji jest jedną wielką ściemą. Dla odróżnienia istnieje jeszcze wysokość względna, czyli określana względem jakiegoś innego obiektu… którego wysokość również jest określona nad poziomem jakiegoś morza.

A poziom morza to, wedle Cioci Wiki, „punkt położony na wysokości teoretycznie równej zeru, w miejscu, gdzie morze styka się z lądem”. Dlatego teoretycznie? Otóż dlatego, że kartografowie i geodeci przyjmują tu przeciętny (faktycznie nieistniejący) poziom morza, będący średnią wszystkich mórz. Proste? Niby tak.

Z tym, że poziom mórz ulega wahaniom w związku z falowaniem, pływami wywołanymi Księżycem i lokalnymi anomaliami grawitacyjnymi. Żeby było jeszcze ciekawiej, na poziom wód na Ziemi ma także wpływ wzajemne ustawienie Słońca oraz Księżyca. Te ciała niebieskie powracają bowiem do ustawień fabrycznych w znacznie dłuższych okresach, a mianowicie w cyklu Metona, wynoszącym 19 ziemskich lat oraz w cyklu saros, wynoszącym 18 ziemskich lat 11 dni i 8 godzin.

 

Na naszym podwórku

Skoro nawet Wikipedia podkreśla, że poziom morza to teoria, jak rzecz wygląda w praktyce? Ano rozmaicie. Przede wszystkim, nikt się o poziom morza nie pyta kartografów z innego kraju, skoro można go pomierzyć za pomocą urządzenia zwanego mareografem. Sęk w tym, że różne kraje mogą użyć mareografów do określenia wysokości swoich ulubionych mórz, a to z definicji prowadzi do pewnych nieporozumień. Dla przykładu, kraje Europy określają swoje własne „n.p.m.” na podstawie… 15 różnych mareografów.

Zresztą, w samej tylko Polsce wysokość n.p.m. określano względem trzech mórz, co było oczywistą pozostałością po zaborach. A różnice we wskazaniach mogą być spore: poziom Bałtyku, do którego odnoszono wysokości punktów w zaborze rosyjskim, różni się od poziomu Adriatyku (zabór austriacki) o całe 44 centymetry. 

Obecnie poziom morza w Polsce (podobnie, jak w przypadku innych krajów dawnego bloku wschodniego) określany jest względem wysokości Bałtyku… w Rosji. I to wcale nie w Obwodzie Kaliningradzkim, ale w Kronsztadzie, położonym w okolicy Sankt Petersburga - czyli na samiutkim końcu Zatoki Fińskiej.

 

Fizyka kontra praktyka

OK, poziom mórz w różnych miejscach globu jest różny - a żeby uświadomić sobie, o jakich wielkościach mówimy, zauważmy, że średni poziom morza po pacyficznej stronie Kanału Panamskiego jest aż o 20 cm wyższy, niż od strony Atlantyku.

Ale jak to? Przecież oceany się łączą, a wszyscy pamiętamy z lekcji fizyki, że poziom wody w naczyniach połączonych powinien być taki sam. Skąd zatem wzięły się takie różnice?

Cóż, przyczyn jest wiele. Po pierwsze, naczynia są tu spore i… koślawe. A przy tym pokrywają większość naszej planety, która w dodatku jest elipsoidą. Nie ma więc możliwości, by w każdym jej punkcie panowało identyczne ciśnienie.

W różnych miejscach na Ziemi różna jest też siła grawitacji, co wynika z faktu, iż skorupa ziemska zbudowana jest z wielu rodzajów skał, mających rozmaite gęstości. Nie wspominając już o fakcie, że Ziemia się obraca względem Słońca pod pewnym kątem, co nie pozostaje bez wpływu na temperaturę poszczególnych jej fragmentów. A gęstość, a co za tym idzie - również poziom wody zależy wprost od jej temperatury.

 

Co z tym poziomem?

Skoro wysokość nad poziomem morza jest z definicji tak niedokładna, to jak można mówić o światowych rekordach? Cóż, można… z pewnym przybliżeniem. To dlatego właśnie ludzkość ma pewne wątpliwości co do faktu, która góra na naszej planecie jest najwyższa (istnieje teoria, że wcale nie Mount Everest, ale K2).

Wszystko pięknie, ale czy w XXI wieku, kiedy dysponujemy GPS-ami, satelitami i całą tą elektroniką, naprawdę nie da się wprowadzić jednego, wspólnego dla wszystkich systemu? Cóż, pewnie się da. Prace już trwają, zaś nowy, wspólny odnośnik wysokości n.p.m. będzie nosić dumną nazwę Europejskiego Wysokościowego Systemu Odniesień, w skrócie EVRS. A jak z Europą się uda, to może z resztą świata pójdzie już gładko.

Zastanówmy sie jednak, do czego to może doprowadzić; w przypadku himalaistów - do odbycia kolejnych wycieczek celem zdobycia rzeczywistego dachu świata. W przypadku wydawnictw kartograficznych - do prawdziwych żniw, bowiem wiele map i atlasów trzeba będzie wydrukować od nowa.

Niezbyt zadowolone mogą natomiast być dzieciaki, które nie po to wkuły na pamięć, że najgłębsza Polska depresja znajduje się w Raczkach Elbląskich (1,8 m p.p.m), żeby teraz uczyć się o jakimś Marzęcinie (2,07 m p.p.m.), bo tak zmierzył jeden pan, który do szkoły już chodzić nie musi, więc łazi sobie po świecie i mierzy. Czysta niesprawiedliwość.

Tagi: wysokość, miara, morze
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620