Michał Burczyński mistrzem świata w klasie DN, Jarosław Radzki ze srebrnym medalem, a Tomasz Zakrzewski na miejscu trzecim! Tak zaprezentowali się Polacy na mistrzostwach świata w Stanach Zjednoczonych. Na bardzo dobrym piątym miejscu zawody ukończył Robert Graczyk.
W dniach 17-19 lutego na zamarzniętej tafli jeziora Indian w amerykańskim stanie Ohio odbyły się mistrzostwa świata w bojerowej klasie DN. Na starcie stanęło 106 zawodników z 10 krajów: Polski, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Austrii, Szwajcarii, Szwecji, Rosji, Estonii i Węgier. Słabowiatrowe prognozy pogody na wtorek sprawdziły się i w związku z tym wyniki nie uległy już zmianie. W ciągu całych zawodów, we flotach złotej oraz srebrnej udało się przeprowadzić po sześć wyścigów, a w brązowej pięć.
Od samego początku regat świetnie radził sobie Michał Burczyński (AZS Olsztyn), który podczas pierwszego dnia rywalizacji wygrał dwa wyścigi i od razu objął pozycję lidera całych mistrzostw. Dzień później dołożył kolejne dwa zwycięstwa oraz miejsca piąte i trzecie, co pozwoliło mu wywalczyć trzeci w karierze złoty medal mistrzostw świata jeszcze przed planowanym na wtorek ostatnim wyścigiem. Jego przewaga punktowa nad pozostałymi bojerowcami była na tyle duża, że nawet gdyby odbył się jeszcze jeden wyścig, nie byliby oni już w stanie go wyprzedzić.
- Daniel Hearn! To dzięki temu przyjacielowi miałem szanse wystartować w tegorocznych mistrzostwach świata! Sprzęt nie doleciał na regaty wiec musiałem sobie jakoś poradzić. Warto podkreślić, że kolega oddał swój pierwszoligowy zestaw, a sam postanowił wystartować na zapasowym. Słowa uznania dla tego faceta za wielkie serce i stuprocentowe zachowanie fair play! W tym roku mamy dwóch mistrzów świata: to Daniel Hearn i ja - skomentował swój występ Michał Burczyński.
Wcześniej Polak cieszył się ze złotego medalu w 2006 roku w Szwecji oraz w 2010 roku w Austrii. Ponadto nasz zawodnik ma w swojej kolekcji trzy medale koloru srebrnego (2011, 2014 i 2016) oraz cztery brązowego (1999, 2002, 2015 i 2017).
Z kolei nowym wicemistrzem świata został aktualny mistrz Europy Jarosław Radzki (KKS Warmia Olsztyn), a na najniższym stopniu podium stanął srebrny medalista mistrzostw Starego Kontynentu z bieżącego roku Tomasz Zakrzewski (MKŻ Mikołajki). Dla Radzkiego jest to pierwszy medal MŚ w karierze. Natomiast Zakrzewski dostąpił tego zaszczytu po raz czwarty - w latach 2012 i 2013 cieszył się ze złota, a w 2014 roku wywalczył brąz.
W pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze jeden Polak, aktualny mistrz Polski Robert Graczyk (MKŻ Mikołajki), który zakończył swój występ na bardzo dobrej, piątej pozycji w klasyfikacji generalnej.
- Bojerowe mistrzostwa świata kończę z brązowym medalem. Na pożyczonych żaglach, z jednym kompletem płóz, bojerem odzyskanym po wielu latach leżakowania i nowym masztem. Na poskładanie wszystkiego na lodzie miałem tylko jedno popołudnie, ponieważ następnego dnia ruszały wyścigi finałowe. A to było niełatwe zadanie. Po pierwszym dniu zajmowałem ósmą lokatę. Drugiego dnia nie było miejsca na błąd, należało zresetować złe emocje i przystąpić do rywalizacji na maksymalnej koncentracji. I w każdym z trzech kolejnych wyścigów bardzo szybko odrabiałem straty. To zbliżyło mnie do drugiego zawodnika w klasyfikacji na jeden punkt. Szóstym wyścigu pojechałem w mniej korzystną stronę i po szalonym pościgu dojechałem szósty. Dystans do Jarosława Radzkiego się zwiększył, ale umocniłem się na trzecim. Wielki szacunek dla Michała Burczyńskiego za to, że będąc w podobnej sytuacji poskładał "puzzle" i sięgnął po tytuł mistrzowski w wielkim stylu oraz dla Jarosława Radzkiego, który jest cały czas w „gazie”. Świetnie walczył również Robert Graczyk, kończąc na piątym miejscu - podsumował regaty Tomasz Zakrzewski.
Niestety z powodu problemów linii lotniczych, które były odpowiedzialne za transport sprzętu naszych zawodników, Polacy startowali w dużym zakresie na sprzęcie pożyczonym od żeglarzy z innych krajów. Do Stanów Zjednoczonych nie dotarł sprzęt bojerowy nadany z Polski. Bałagan na lotnisku w Paryżu i awaria samolotu spowodowały, że zawodnicy mogliby jedynie kibicować „z brzegu” tym mistrzostwom. Jednak zadziałała solidarność innych bojerowców i nasi zawodnicy wystartowali na pożyczonych bojerach, mając przypadkową „składankę” zapasowego sprzętu różnych zawodników z innych krajów. To bezprecedensowa sytuacja w światowych bojerach i jednocześnie świetny przykład sportowego ducha oraz postawy fair play żeglarzy. Tu trzeba zaznaczyć, że bojer i jego wyposażenie jest dostosowane do danego zawodnika, do jego wagi oraz stylu żeglowania. Czy można sobie wyobrazić naszych skoczków narciarskich skaczących na pożyczonych nartach w cudzych kombinezonach? Takiego obrotu spraw logistycznych nikt się nie spodziewał, ale Polacy udowodnili, że są świetnymi żeglarzami i bojerową potęgą.
Jednak nie wszystkim Polakom udało się skompletować odpowiedni sprzęt, umożliwiający udział w mistrzostwach. W związku z tym ze startu zrezygnowali świeżo upieczony wicemistrz Polski Łukasz Zakrzewski oraz czwarty zawodnik krajowych mistrzostw Dariusz Kardaś.
Na starcie zabrakło tym razem dwunastokrotnego mistrza świata i siedmiokrotnego mistrza Europy Karola Jabłońskiego (OKŻ Olsztyn), który jest zaangażowany w pomoc naszym kadrowiczom klas olimpijskich w ich przygotowaniach do najbliższych igrzysk olimpijskich w Tokio.
Bezpośrednio po zakończeniu mistrzostw świata odbędą się w tym samym miejscu mistrzostwa Ameryki Północnej. Ze względu na problemy ze sprzętem, polscy bojerowcy zrezygnowali ze startu w tej imprezie.