TYP: a1

TeamBAKISTA na podium w Berlinie

środa, 11 czerwca 2014
Informacja prasowa | Patryk Zbroja
TeamBakista
Fot. T. Tetela

Szczeciński TeamBAKISTA wziął udział w niemieckim klasyku regatowym, tj. wyścigu o trofeum Marx-Oertz-Preis, które odbyły się w dniu 9.06.2014 r. na berlińskich wodach rozlewiska Haveli. Na starcie stanęło ostatecznie ponad 50 jachtów, głównie regatowych konstrukcji, w tym skrzydlaty jacht TOMAHAWK.






Szczecinianie wystąpili w następującym składzie:

- Krzysztof Beltrani - pitman,
- Artur Jączkowski - trymer żagli przednich,
- Marek Prokopiak - pitman,
- Tomasz Tetela - pitman,
- Patryk Zbroja - sternik.

Przygotowania TeamuBAKISTA trwały już od piątku. Po zwodowaniu jachtu (wszechstronnie wyremontowanego w czasie zimowej przerwy przez szczecińską stocznie Air-Tech Jarosława Krzemińskiego), przyszedł czas na dwudniowe sesje treningowe, w czasie których załoga ćwiczyła manewry oraz poznawała trudny nautycznie berliński akwen. Niestety, w czasie całego weekendu dominowała bezwietrzna pogoda. Prognoza nie była również korzystna na poniedziałek, czyli dzień regat. W tej sytuacji szczecinianie podjęli decyzję o ograniczeniu liczby zawodników na jachcie do 5, aby ograniczyć łączną wagę jachtu.

Ku zaskoczeniu wszystkich, pomimo nocnej burzy i wbrew wszystkim prognozom na 10 minut przed startem, prawdopodobnie na skutek różnicy temperatur, utworzył się lokalny front, który przyniósł poważną zmianę pogody i wiatr w porywach początkowo do 25 węzłów. To nie były wymarzone warunki dla Tomahawka, nawet gdy później wiatr nieco osłabł (do ok. 15-20 węzłów), zwłaszcza przy ograniczonej ilości załogantów. Ale cóż: "no risk - no fun!"

Trasa wyścigu, z uwagi na planowany słaby wiatr lub jego brak została dość mocno ograniczona do ok. 15 mil. Wystawiono jedynie jedną boję zwrotną na południu jeziora. Start i meta znajdowały się mniej więcej w tym samym miejscu na jego północy.

Start do wyścigu, dzięki znakomitej pracy całej załogi i przede wszystkim taktyce M. Prokopiaka, dał Tomahawkowi zdecydowane prowadzenie. Co prawda początkowo porywisty wiatr i ostra połówka nie pozwoliły na wykorzystanie najsilniejszej broni - asymetrycznego spinakera z napisem BAKISTA, jednak dobry trym jachtu i zduszenie jachtu zawodnikami na trapezach, dało bardzo dobrą prędkość i ślizgi, w których Tomahawk konsekwentnie powiększał przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami (większymi jachtami: "Koi" klasy 11 MOD, zwycięzcą sprzed roku, najszybszym berlińskim jachtem "Sweet Sixtenn" klasy Nissen 11,50 oraz wielokrotnym wcześniejszym zwycięzcą wyścigu: "Bijou" klasy Grand Surprise).

Po porywistym początku wiatr nieco osłabł i zmienił kierunek, co pozwoliło na postawienie spinakerów. Jednak z uwagi na ukształtowanie jeziora trzeba było je szybko chować, z uwagi na kolejny ostry kurs pełnego bajdewindu. Wiatr schodził pasmami o sile od 5 do 20 węzłów, co uniemożliwiło Tomahawkowi wypracowanie lepszej zaliczki przed zbliżającą się powrotną halsówką.

Na południowym znaku kursowym Tomahawk zameldował się jako pierwszy z ok. 1,5 minutową przewagą nad "Koi" oraz ponad 2 minutową przewagą nad dwoma jachtami typu Melges 24. Pozostali konkurenci po słabszym starcie pozostali z tyłu. Płyną już kursem ostrym w kierunku północnym szczecinianie - pomimo zmiennej siły wiatru - dzięki ciężkiej załogantom pracującym na trapezach (które wymagały nie lada kondycji i dobrego wyczucia wiatru) utrzymywał przewagę nad "Koi". Ale w oczach widać było już coraz bardziej piękną i smukłą sylwetkę pędzącej "Sweet Sixteen".

Do mety pozostało ok. 4 mil. Jednak był to odcinek dla Tomahawka najmniej wygodny - idealna halsówka przy wietrze od 15 do 20 węzłów. Niestety, pomimo jazdy na zmianach, determinacji, walki i zaangażowania nie udało się ostatecznie odeprzeć ataku "Koi", a na ostatnich 500 m wyścigu Tomahawka wyprzedziła również "Sweet Sixtee"n. Obie balastowe jednostki bardzo dobrze radziły sobie na tym kursie, płynąc od Tomahawka nieco szybciej, ale przede wszystkim znacznie ostrzej do wiatru.

Jako pierwsza linię mety przy wystrzale armatnim przecięła "Koi", minutę później "Sweet Sixteen", a kolejną minutę później Tomahawk. Tak więc, ostatecznie TeamBAKISTA na miejscu trzecim i ponownie kończy regaty w Berlinie na podium. Apetyty znów były większe... Na osłodę, poza zdecydowanym pokonaniem "Bijou", szczecinianie sklasyfikowani zostali na zaskakującym 4 miejscu wg niemieckiego przelicznika Yardstick, co jest niebywałym sukcesem i świadczy o tym, że załoga tego dnia dała z siebie wszystko!

Końcowe wyniki po przeliczeniu można znaleźć na stronie organizatora ASV-Berlin.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007