W minionym sezonie żeglarskim miałem dużo czasu na obserwacje i przemyślenia. Po pierwsze przyczyna pokazana na poniższym zdjęciu...
...po drugie sezon obfitujący w silne i porywiste wiatry, nierzadko dochodzące do 7 B. Nawet z dwoma sprawnymi rękoma jeśli nie muszę, to w takiej sytuacji wybieram tawernę. To klasyka. Zjawiska, jakie mam zamiar opisać i podać pod rozwagę żeglarzom śródlądowym, mają zasięg ogólnopolski. Zobaczymy takie przypadki na każdym akwenie śródlądowym w Polsce. Są na tyle powszechne, a zarazem groźne, że podejmuję kolejną próbę powiedzenia: żeglarze - nie idźcie tą drogą!
Kolejną, ponieważ opisywałem to wielokrotnie, znajdziecie to też w moim podręczniku i przewodnikach. Rzecz banalna, oczywista... choć nie w Polsce.
Chodzi o stosunek polskich żeglarzy do refowania się w miarę pogarszania pogody. Pamiętam odległe czasy mojej młodości, kiedy to wychowywano mnie w poczuciu, że refowanie jest czymś wstydliwym, wręcz tchórzostwem. Tymczasem jest to przejaw opanowania dobrej praktyki żeglarskiej. Nagminność zjawiska wzrosła kilkanaście lat temu, jak pojawiły się rolfoki. Ci, którzy dotąd podejmowali trud refowania grota, od tego czasu wolą pociągnąć za sznureczek i zlikwidować przedni żagiel.
Jeszcze gorzej jest u żeglarzy szkolonych w naszym patologicznym systemie rodem z PZŻ (nie zmienia tego fakt istnienia naprawdę dobrych szkół i instruktorów). Większość z „patentowanych” żeglarzy ma poważne kłopoty z zarefowaniem grota na współczesnym jachcie, że nie wspomnę o tych, którzy patenty kupili. Tak więc żeglują sobie z dziećmi, żonami, kolegami, często na pełnych żaglach. Maltretowani przez silne szkwały co chwilę stają w łopocie i często wstają z przechyłu w ostatniej chwili. Stosunkowo małą ilość wywrotek zawdzięczamy coraz bezpieczniejszym jachtom, ale one się niestety zdarzają i czasem żeglarz płaci najwyższą cenę. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia, to tragedia na własne życzenie. Opiszę znamienny przypadek jaki zaobserwowałem. Rodzina, mąż od razu widać że surowy żeglarz, żona absolutny cywil, pierwszy raz na jachcie i dwóch synów poniżej 10 lat. Dwa zdjęcia, których wykonanie dzieli kilkadziesiąt sekund. Na lewym widzimy skrawek żagla na jeziorze, a przecież kto żyw powinien był schronić się na brzegu już kilkadziesiąt minut wcześniej, bo tyle czasu już była widoczna ta chmura.
|
|
Warunki na ten dzień były zapowiadane fatalne, co delikatnie mu sugerowano. Wobec determinacji żeglarza do wypłynięcia starano się go przekonać do zarefowania grota, niestety, bezskutecznie. Wypłynął, ale na szczęście po kilku godzinach wrócił cało. Rodzina w histerii, spakowała się do samochodu, zdali jacht czarterowany na tydzień i wyjechali. Ta rodzina już nigdy w życiu nie wsiądzie na jacht. Zabrakło wyobraźni, umiejętności oceny sytuacji i absolutna odporność na rady bliźnich. To się skończyło szczęśliwie, ale mogło być różnie.
Nie wspomnę o fakcie, że na Windguru cały dzień wisiała prognoza zapowiadająca tę gradową burzę. Ale to są sytuacje ekstremalne, pokazujące, że wielu żeglarzy nie wyciągnęło wniosków z tragedii mazurskiej w 2007 r.
Powróćmy jednak do sprawy refowania wraz z pogarszaniem się pogody. Zacznę od siebie. W zasadzie refuję jak wiatr przekracza 4 B, a prognozy wskazują na utrzymywanie się takiej pogody. Jak siła wiatru rośnie, zakładam foka sztormowego. Nie ufam korzystaniu w tym przypadku z rolfoka, mam uszyty sztormowy, zapinany na zamek błyskawiczny na zwiniętej genui. Uczymy, że poprawnie żagle refujemy od tyłu. Jak zrobimy odwrotnie, czyli zwijamy foka, to środek ożaglowania przesuwamy mocno do tyłu i jacht bardzo ucieka nam do wiatru. Najlepiej jest dalej zachować zrównoważenie jachtu i zrefować też odpowiednio foka. Ale na pewno nie zwijamy foka pozostawiając grota w całości. Ciągłe kontrowanie bardzo nawietrznego jachtu jest bardzo męczące i hamuje żeglowania.
W porę podjęte refowanie zapewnia nam bezpieczną i wygodną żeglugę, a nie walkę o życie. Jacht zarefowany płynie nie tylko bezpieczniej od pozostałych, ale i dużo szybciej. Jak wieje 5 B plus podmuchy, to jak nie muszę, nie ruszam się, chyba, że wieje w rufę. Wtedy na samym foku też mam wygodną i bezpieczną żeglugę. Nie mogę zrozumieć tych żeglarzy (to większość), którzy w takiej sytuacji płyną na grocie. Sprzeczne z teorią, niewygodne i niebezpieczne. A jednak tak większość żegluje.
Konsekwencją takiej żeglugi jest też naruszenie następnego kanonu dobrej sztuki żeglarskiej. Muszą oni, żeglując na samym grocie, kiedyś dojść do pomostu lub brzegu. Tylko jeden jacht widziałem jak w takiej sytuacji kilkadziesiąt metrów przed cumowaniem wyszedł do wiatru i poprawnie grota zrzucił. A przecież powinniśmy używać w takiej sytuacji wyłącznie foka. Jako żagiel bez bomu może być wyluzowany całkowicie i w każdej chwili, a jeśli źle ocenimy odległość od brzegu (pomostu) możemy foka w każdej chwili "podebrać" aby doskoczyć w upatrzone miejsce bez zagrożenia rozbicia jachtu. Namawiam tych żeglarzy, którzy zaczynają żeglarską przygodę, aby postarali się nie kopiować takich zachowań - dla własnego bezpieczeństwa i żeby o Was mówili: to facet, co zna się na żeglowaniu.
Z tym problemem wiąże się sprawa braku umiejętności rozpoznawania pogody, w tym głównie nadchodzenia trudnych warunków. A nieszczęścia od tego się zaczynają. Ja wożę ze sobą laptopa i zawsze patrzę, co takiego prognozuje Windguru, ale prognozę możemy też ściągnąć na komórkę, a tę ma dziś każdy. Potrzeba tylko trochę odpowiedzialności za siebie i innych. Zachęcam gdzie się da do stopniowego opanowywania umiejętności rozpoznawania lokalnych zjawisk atmosferycznych. Kochani żeglarze, ja wiem, tego Was nie uczą na kursach, ale Wasze i Waszych rodzin bezpieczeństwo wymaga, abyście ten zakres wiedzy i umiejętności szybko uzupełnili.
Jeśli te kilka słów choć trochę Was zachęciły, to będę się mniej martwił o Wasze żeglowanie.
Zdradzę Wam tajemnicę. Po tylu latach żeglowania morskiego i szuwarowego moje kwalifikacje pozwalają na żeglowanie w ekstremalnych warunkach i mimo głoszonych zasad czasem niechcący znajdę się w ogniu walki pod pełnymi żaglami. To nie jest nic przyjemnego, maksymalna koncentracja, oczy wokół głowy i światełka ostrzegające przed wywrotką. Jak ktoś twierdzi, że się nie boi, to breszy w żywe oczy. To nie jest nic przyjemnego, a raczej wręcz odwrotnie. Człowiek sobie przyrzeka – nigdy więcej.
I sytuacja odwrotna, rozsądek, przewidywanie, jacht zarefowany. Na jeziorze bielutko od grzywaczy, szkwały świszczą w wantach, a my tu sobie spokojnie żeglujemy. Zamiast strachu, odczuwamy satysfakcję z bezpiecznego, bliskiego kontaktu z żywiołami. To jest to!
A więc drodzy koledzy żeglarze:
- Refujemy się jak siła wiatru osiąga 4 B
- Żagle zawsze refujemy od tyłu
- Żeglowanie z żaglami ustawionymi na tzw. balona wymaga bardzo wysokich umiejętności w reagowaniu na zmiany kierunku wiatru i jest męczące. Regatowcy na takie sytuacje mówią, że lepsze są dwa baksztagi niż jeden fordewind – będziemy szybciej u celu.
- Jak nie musimy, nie żeglujmy w trudnych warunkach. Uwaga - każdy żeglarz, stosownie do kwalifikacji, ma różny stopień oceny, co to są trudne warunki. Dla początkujących radzę przyjąć 3 B.
- Gdzie refować? Z pewnością w porcie, jak wiemy jaka jest prognoza pogody. Jeśli wypłynęliśmy i warunki się pogarszają, podpłyńmy pod brzeg zawietrzny, w jakąś zatoczkę i tam spokojnie się zarefujmy. Refowanie w biegu wymaga wprawy i jeszcze jednego sprawnego żeglarza na pokładzie.
Fragment z mojego podręcznika "Żeglarz jachtowy – teoria i praktyka"
ZJAWISKA UMOŻLIWIAJĄCE PRZEWIDYWANIE POGODY
Uważnie obserwując to, co się dzieje wokół nas, możemy z dość dużym prawdopodobieństwem przewidzieć typ pogody na najbliższe godziny lub dni. Ważne jest przy tym, aby wystąpiły równocześnie dwa zjawiska zapowiadające dany typ pogody.
Słońce i księżyc - niski wschód lub zachód słońca tj. zachód za czysty widnokrąg lub poniżej ławicy chmur, wróży ładną pogodę. Wysoki wschód lub zachód słońca tj. zachód za ławicę chmur (nie za pojedynczą chmurę) wróży deszcz. Im bardziej są delikatne barwy nieba i blade przy wschodzie lub zachodzie słońca, tym ładniejsza winna być pogoda.
Purpurowo - czerwone wschody i zachody słońca (duża wilgotność) - zwiastują zwiększenie zachmurzenia, deszcz oraz wiatry. Halo wokół słońca lub księżyca jest wywołane obecnością chmur Cirrus, a więc zapowiada zbliżanie się frontu ciepłego i niżu. Jest zwiastunem złej pogody. Czerwony księżyc zapowiada wiatr, a bladożółty wschód księżyca jest oznaką deszczu.
Wiatr - nie zmieniający się wiatr zachodni podczas niepogody wróży utrzymanie się złej pogody. Silny wiatr w czasie opadu jest zapowiedzią końca opadu. Zanik wiatru wieczorem i budzenie się wiatru po wschodzie słońca są znamionami pogody.
Chmury - chmury Cirrus nadciągające z zachodu i gęstniejące, po których pojawiają się chmury niższe, sygnalizuje zbliżanie się niżu, a więc pogorszenie pogody. Te same chmury, rzadko rozrzucone po niebie i poruszające się powoli lub nadchodzące ze wschodu, wróżą utrzymanie się dobrej pogody. Chmury Cumulus pojawiające się koło południa i zanikające wieczorem, zapowiadają dobrą pogodę. Kilka różnych rodzajów chmur, poruszających się w różnych kierunkach, wróży silne wiatry, opady i możliwość szkwałów.
Widoczność - bardzo dobra widoczność, wręcz kryształowe powietrze, któremu zazwyczaj towarzyszą miraże, jest zwiastunem psucia się pogody. Jeśli widzimy, że naprzeciw nas płynie potężny jacht, który przy zbliżeniu okaże się Bezem-2, to mieliśmy do czynienia właśnie z mirażem.
No i oczywiście, jeśli u kapitana rano występują bóle reumatyczne to deszcz murowany.
KOMUNIKATY METEOROLOGICZNE
Dla pływań szuwarowo-bagiennych przydatność komunikatów ma dość ograniczone znaczenie. Co najwyżej pozwala się zorientować w ogólnym typie pogody. Dla żeglujących po jeziorach mazurskich przydatne mogą być prognozy dla południowo-wschodniego Bałtyku oraz podawane przez lokalne rozgłośnie np. z Olsztyna. Powinniśmy zainteresować się kierunkiem i siłą wiatru oraz ciśnieniem atmosferycznym. Dane te, poparte lokalnymi obserwacjami, pozwolą nam z dość dużym przybliżeniem określić pogodę na najbliższe godziny. Pamiętamy jednak, że żaden komunikat nie ostrzeże nas przed skutkami zbliżającego się cumulonimbusa, dlatego powinniśmy nauczyć się obserwować przyrodę i wyciągać z tego wnioski dla siebie.
Połączenie informacji z prognoz radiowych z naszymi obserwacjami zjawisk lokalnych i co one zwiastują, może wyrobić w nas, po kilku latach, dobrą umiejętność opracowywania własnych prognoz na najbliższe godziny czy też cały dzień. Daje to dużą satysfakcję.
A jeśli mamy zamiar wybrać się na j. Śniardwy może dać to nam poczucie bezpieczeństwa lub kazać zmienić nasze plany.
Nim zakończę X Przykazaniami - powieście to sobie w kabinie - to kilka słów o kamizelkach ratunkowych. To też ciężki i wstydliwy problem, chociaż ostatnio lepsze szkoły bardzo przestrzegają noszenia kamizelek na wodzie. Pełnego sukcesu w zrozumieniu tej oczywistej oczywistości upatruję dopiero jak dorośnie nowe pokolenie o jakim piszę „Dziecko na pokładzie to poważne wyzwanie”.
Wracam na chwilę do tragedii mazurskiej w 2007 r. Wtedy wyciągnięto z wody prawie setkę żeglarzy. Jak sądzicie, ilu z nich miało założone kamizelki? Tylko 4. żeglarzy, słownie czterech! I żeby już było bardzo smutno, to byli Duńczycy, gdzie nie ma przymusu posiadania patentu.
Żyjcie wiecznie i zakładajcie kamizelki – hasło SSI kpt. Jerzego Kulińskiego, niech się stanie Waszym hasłem na co dzień.
Ale nie siedźcie w kamizelkach pod pokładem, to oczywiste też.
Na koniec przypomnienie moich X Przykazań