„Kiedy długo patrzysz w otchłań, otchłań zaczyna patrzeć w ciebie”. Jakkolwiek mrocznie brzmi powyższy cytat (w końcu autorem jest niejaki Fryderyk Nietzshe, słynący z optymizmu i pozytywnego podejścia do świata), ludzkość od zawsze uwielbiała zaglądać w różne otchłanie, a największą i najciekawszą z nich z pewnością jest morze. Ma ono jednak tę niemiłą właściwość, że jest mokre; co więcej, jest mokre i słone, a sól w oczach jest mało przyjemnym doznaniem.
By casey yancey z Brooklyn - Flickr, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=655743 |
I dlatego właśnie powstały maski do snorkelingu, czyli nurkowania tuż pod powierzchnią wody, dzięki którym możemy do woli napawać się widokiem bajecznych raf, a może nawet odnaleźć pewną zagubioną błazenkę – oczywiście pod warunkiem, że wybierzemy odpowiednią machę. Jaka więc będzie odpowiednia i na co należy zwrócić uwagę przed zakupem?
Lustereczko, powiedz przecie...
Zanim zdecydujemy się na zakup konkretnej maski, powinniśmy ją założyć i... uważnie przejrzeć się w lustrze. Tak, tak, to nie pomyłka, żart, ani inny narcyzm: do wybrania maski wręcz niezbędne jest lustro, dlatego właśnie w porządnych sklepach z tego typu sprzętem zawsze takowe gdzieś wisi (a że wisi szesnaście regałów dalej, to już inna sprawa).
Mimo, że wrażenia estetyczne, jakie wywoła nasze oblicze uzbrojone w maskę, mogą być dalekie od satysfakcjonujących, warto jednak poświęcić cenne pięć minut na studiowanie tego widoku, bo tylko w ten sposób będziemy w stanie wybrać najlepiej dopasowaną maskę. Na co powinniśmy zwrócić uwagę?
Przede wszystkim, na nos: dobrze dopasowana maska powinna się przyssać, jeśli wciągniemy nosem powietrze - oczywiście, aby móc to stwierdzić, trzeba przyłożyć maskę do twarzy, ale nie zakładać paska. A skoro już wzięliśmy głęboki wdech, należy wstrzymać powietrze w płucach i lekko pochylić głowę – maska, mimo że pasek nie jest założony, powinna zostać na miejscu (w końcu się przyssała). Jeśli tak nie jest – weźmy mniejszy rozmiar.
Warto też, już po założeniu paska, obejrzeć się z każdej strony: powinna w całości idealnie przylegać nam do twarzy – jeżeli gdziekolwiek widzimy podejrzane luzy, weźmy inny model. Nie należy natomiast korygować luzów poprzez zbyt mocne ściąganie pasków - snorkeling ma być przyjemnością, co raczej trudno osiągnąć, gdy oczy na przemian zalewane są wodą, albo wskutek nadmiernego ucisku wyłażą nam z orbit.
Pole widzeniaSkoro już przemierzamy pół świata, żeby ponurkować, moczymy tyłek w wodzie i narażamy się na bliskie spotkanie z uzbrojonymi owocami morza, to dobrze byłoby zobaczyć ich jak najwięcej - maska powinna więc zapewniać nam odpowiednio duże pole widzenia. Czyli, mianowicie, jakie?
To zależy: kobiety mają z definicji nieco szersze pole widzenia, niż mężczyźni - to dlatego nasi panowie na ulicy ostentacyjnie oglądają się za jakąś wypindrzoną bździągwą, narażając się na poważne uszkodzenie kręgów szyjnych i równie poważny foch, a my, kobitki, możemy prawie niezauważalnie rzucić kątem oka na zgrabną męską pupę. Wniosek z tego taki, że pod wodą panom wystarczyłoby mniejsze pole widzenia... bo z większego i tak nie skorzystają, taką już mają wadliwą konstrukcję ;)
A tak na poważnie – maska, zapewniająca widoczność rzędu 120 stopni w poziomie i ok. 110 będzie już całkiem w porządku. Tyle wystarczy, by zachwycić się ładnymi, małymi rybkami i ewakuować w trybie pilnym, jeśli podpłynie do nas trochę większa, mniej ładna, za to z szerokim uśmiechem i trójkątną płetwą na grzbiecie.
KołnierzKołnierzem nazywamy pieszczotliwie tę część maski, która bezpośrednio przylega do skóry; niektórzy nazywają to uszczelką, ale nie czepiajmy się szczegółów. Kluczem do sukcesu nie jest fachowe nazewnictwo, ale odpowiedni materiał, z jakiego wykonany jest ten element. Generalnie stosuje się tu silikon, zwykle jasny (chociaż zdarzają się też maski z czarnym, prawdopodobnie sporządzone z myślą o prawdziwych metalach albo innych emo, którzy nawet w obliczu kolorowej rafy pragną zachować nieco mrocznego nastroju). A tak naprawdę – kolor silikonu ma tylko takie znaczenie, że jasny przepuszcza nam więcej światła, więc lepiej widzimy to, co się dzieje dookoła – a dzieje się sporo, w końcu rafa to taka podwodna dżungla.
Co bardzo ważne, kołnierz powinien być na tyle szeroki, by żadne niedoskonałości skóry, zarost, ani zmiana wyrazu twarzy nie spowodowały, że woda znajdzie jakąś szczelinkę i zaleje nam oczy. Każdy z nas ma nieco inne rysy, niekoniecznie idealnie symetryczne – silikon powinien być więc na tyle miękki i elastyczny, żeby uwzględnić te indywidualne różnice i zapewnić nam komfort.
By Masato Ikeda - Flickr, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=655854 |
SzybkaW masce do snorkelingu szyba to pojęcie umowne – w końcu żyjemy w XXI wieku, nie w XIX, więc „szybki” naszych masek już od jakiegoś czasu nie są wykonane ze szkła, tylko z lżejszych i bardziej wytrzymałych materiałów. Najczęściej jest to poliwęglan, który ma przede wszystkim tę zaletę, że jest nietłukący. Niestety, ma też pewną wadę – w odróżnieniu od szkła, poliwęglan stosunkowo łatwo jest zarysować. Mamy więc coś za coś – w zamian za komfort i bezpieczeństwo pod wodą, musimy wykazać nieco serca i ostrożności względem naszej maski i nie porzucać jej beztrosko na plaży, gdzie piasek (czyli szkło w innej postaci) brutalnie zemści się na poliwęglanie za odebranie mu fuchy.
Osobnym tematem jest natomiast rodzaj szybki – może ona być dzielona lub jednolita. Maski z dzielonymi szybkami ograniczają nam pole widzenia (bo na wysokości nosa jest silikonowe łączenie), ale za to dają możliwość zmontowania szkieł korekcyjnych. Maski z szybką pojedynczą są znacznie bardziej popularne, ponieważ pole widzenia jest w nich szersze - a jeśli już matka natura obdarzyła nas wadą wzroku, zawsze możemy założyć soczewki, a nawet okulary, jeżeli oczywiście wybierzemy odpowiedni model maski, uwzględniający ich obecność.
Opcja dla wymagającychWszystko, co do tej pory przeczytaliście, dotyczyło tzw. „zwykłych” masek, czyli takich, które chronią nam oczy, uszczelniają nos i wymagają wstrzymania oddechu lub towarzystwa fajki. Istnieje jednak inna opcja: maski, obejmujące całą twarz. OK, może wyglądają nieco kosmicznie (jakby tradycyjne maski wyglądały wyjściowo), ale faktem jest, że mają sporo zalet.
Przede wszystkim, ponieważ obejmują całą paszczę, możemy oddychać w nich zupełnie normalnie (nosem lub ustami), tak, jakbyśmy byli na powierzchni - a jeśli nawet opadnie nam przysłowiowa szczęka na widok podwodnych cudów, z pewnością nie skończy się to degustacją urzekająco pysznej wody morskiej.
Taka maska szczególnie polecana jest dla dzieciaków, które chcą zobaczyć Nemo, a jednocześnie mogą mieć problemy a ogarnięciem oddychania przez fajkę, nie mówiąc już o dłuższym wstrzymywaniu oddechu. Co więcej, szybka maski jest tak wyprofilowana, że zapewnia nam pole widzenia rzędu... 180 stopni, więc wrażenia są naprawdę fajne. Jest tylko jeden minus – tego typu maska nie nadaje się dla brodaczy, więc panowie, musicie wybierać – albo modny look drwala, albo luksusy. Nikt nie mówił, że będzie lekko ;)