Na Mazurskim Szlaku cz. 20. Mazurski Zanzibar
Minęło już dwadzieścia dni, od kiedy zaczęliśmy wędrować po Mazurach. Pora wracać. Zanim jednak nasza podróż zakończy się Wilkasach, czekają nas jeszcze dwa porty. Jednym z nich jest leżący nad jeziorem Tałtowisko „Zanzibar”.
Dziś mamy przed sobą długi skok, czeka nas sporo żeglarskiej roboty
|
Stanicę Żeglarską Korektywa żegnamy wcześnie rano i raz jeszcze wypływamy na piękne jezioro Bełdany. Chciałoby się zostać tu dłużej, wędrując pomiędzy portami i bindugami, podziwiając koniki u wodopojów i odwiedzając osadę Galindów. Jak zwykle zew szlaku jest silniejszy. Lewą burtą mijamy Wyspę Kamieńską i przystań PTTK w miejscowości Kamień. Przed nami znajduje się Zatoka Iznocka, do której uchodzi rzeczka Krutynia i swój gród ulokowało znajome plemię. Płynąc dalej natrafimy na przewężenie jeziora, za którym brzegi stają się wyższe. Obszar ten kończy się na wysokości miejscowości Wierzba, leżącej na prawym brzegu. Zanim pojawią się pierwsze zabudowania Wierzby dość dobrze ukryte wśród zieleni, możemy spotkać na jeziorze prom na uwięzi, dzięki któremu do Domu Pracy Twórczej można łatwo dotrzeć samochodem z Mikołajek. Tym razem również Wierzbie przyjdzie nam tęsknie pomachać przepływając obok.
Żegnamy Bełdany. Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów :) Źródło: www.mapofpoland.pl
|
Kawałek dalej szlak się rozwidla. Znajdujemy się w miejscu, skąd można ruszyć na Śniardwy albo udać się w kierunku Mikołajek. Obieramy kurs na północny zachód, płynąc w kierunku turystycznej stolicy Mazur. Znaleźliśmy się na Jeziorze Mikołajskim, bez wątpienia najbardziej zatłoczonym fragmencie wody na szlaku wielkich jezior. Nie dajmy się zjeść rutynie i zachowajmy ostrożność. Tym bardziej, że motorowodne patrole policji dość często kontrolują jachty przepływające w tym rejonie. Już od samego wejścia na jezioro widzimy w oddali miasteczko Mikołajki.
Ładne domki, czerwona dachówka, mur pruski, wieże kościołów i kładka na wantach – to dominanty panoramy Mikołajek
Źródło: pl.wikipedia.org
|
Panorama jest bardzo malownicza i przez to potrafi rozpraszać. Nie rezygnujmy z czujności. Przy prawym brzegu jeziora łatwo wypatrzymy mieliznę oznaczoną znakami kardynalnymi. Jest to jedyny punkt o niskiej głębokości, jakiego powinniśmy się wystrzegać. Jezioro Mikołajskie jest jeziorem rynnowym i ma duży skok głębokości. Często większym zagrożeniem podczas manewrów przy brzegu, będą zwieszające się nad wodą gałęzie niż przybrzeżne płycizny. Na prawym brzegu rozpoczyna się miejskie nabrzeże, coraz bardziej zagospodarowane, im bliżej centrum miasteczka się znajdujemy. Od zeszłego sezonu charakterystycznym punktem stał się leżący na wyspie hotel Santa Monica. Zdania, co do jego walorów estetycznych są mocno podzielone. W mojej opinii jego nowoczesna bryła niezbyt dobrze komponuje się z bajkowym charakterem otoczenia.
Idea hotelu na wodzie może się podobać, ale jego lokalizacja nie jest zbyt fortunna
Źródło: www.archirama.pl
|
Przepływając przez Mikołajki, można się zatrzymać, aby uzupełnić zapasy. Łatwo znajdziemy tu supermarket, stację paliw i sklep żeglarski. Niekoniecznie te z nich, które znajdują się przy samej marinie będą zarazem najtańsze. Warto trochę pochodzić i poszukać. Zaraz po tym, gdy nasz jacht minie pomosty wioski żeglarskiej, trzeba zabrać się za kładzenie masztu. Przed nami trzy mosty. Pierwszy z nich to wantowa kładka dla pieszych. Konstrukcja całkiem zgrabna i ładnie prezentująca się z jeziora. Na kładce zawsze znajdują się tłumy turystów, machających do nas, gdy przepływamy pod nią.
Kładka na wantach - całkiem przyjemna konstrukcja :) Przy kładce koncentrują się stragany z prawdziwie odpustowym asortymentem.
Źródło: hotel-amax.pl
|
Płynąc dalej natrafimy na most drogowy, przy którym znajduje się autoryzowany serwis silników jachtowych z pomostami, przy których można stanąć. Jeśli coś złego stało się z naszą maszynką, to tutaj możemy spodziewać się szybkiej i fachowej naprawy. Płynąc dalej przepływamy pod starym mostem kolejowym i wychodzimy na Jezioro Tałty. Na lewym brzegu jeziora znajduje się budynek, który trudno pomylić z czymkolwiek innym - znany z komfortu i dopasowania do wysokich wymogów rzeszy klientów – Hotel Gołębiewski.
Przystań przy Hotelu Gołębiewskim jest wygodna i niedroga. Za dnia można przystanąć za darmo, aby skorzystać z parku wodnego „Tropikana”.
Źródło: pl.hotelopedia.org
|
Poprzednio już korzystaliśmy z możliwości postoju przy Hotelu Gołębiewskim, jeśli czas nas zbytnio nie pogania możemy odwiedzić go również tym razem. Najtrudniejszy etap dzisiejszej żeglugi już za nami. Płynąc w głąb Tałt natkniemy się na linię energetyczną zawieszoną nad wodą, w miejscu, gdzie jezioro się zwęża. Tak jak poprzednio nie musimy kłaść masztu, aby ją przekroczyć. Starzy mazurscy żeglarze często żartują ze świeżych załóg, każąc mocno balastować na jednej z burt, aby nie zawadzić masztem o kable. Dla niedoświadczonych obserwatorów widok linii „tuż nad masztem” jest emocjonującym przeżyciem :) W przesmyku wiatr lubi zmieniać kierunek, co dodaje zabawie pikanterii.
Tałty to gościnne jezioro. Wzdłuż lewego brzegu płynąc do kanałów znajdziemy liczne przystanie. Poprzednio gościliśmy w Stanicy Żeglarskiej Stare Sady. Inne warte uwagi miejsca płynąc od Mikołajek to Robert’s Port przy hotelu o tej samej nazwie, Sunport funkcjonujący od dwóch sezonów i promujący się licznymi koncertami i dyskotekami, zaciszna przystań Hobby i bezimienny pomost tuż obok niej, należący do knajpki oferującej świetne pierogi i mazurską oranżadę. Ostatnim miejscem na Tałtach, gdzie warto stanąć przed wyruszeniem w kanały, jest Marina Nawigator, która na dobre zacznie przyjmować jachty w przyszłym sezonie. Do tej pory powstały już wygodne pomosty i nowoczesny budynek w stanie surowym. Będzie to niewątpliwie komfortowa przystań dla wymagających żeglarzy.
Jesienią budynek mariny wyglądał już na ukończony. W przyszłym sezonie trzeba zobaczyć jak będzie wyglądał w środku.
Źródło: www.marinanawigator.pl
|
Z Nawigatora już tylko szerokość jeziora dzieli nas od Kanału Tałckiego. Znów trzeba położyć maszt i uruchomić silnik. Kanał mierzy 1620 m jest szeroki i wygodny. Brzegi są umocnione betonem i dawniej można było całkiem wygodnie burłaczyć jacht, czyli holować go z brzegu na długiej cumie. Powszechne zastosowanie silników zakończyło epokę burłaczenia, ścieżki zarosły, a nabrzeża zaczęły się sypać. Przed wyjściem z kanału znajduje się most z drogowskazem kierującym nas do Zanzibaru :)
Może to i nie prawdziwy Zanzibar, ale jedzenie mają niezłe :)
Źródło: portzanzibar.pl
|
Przystań Jachtowa Zanzibar to miejsce, które dawniej znane było jako Azoty Puławy. Położony nad jeziorem Tałtowisko, nieco poza szlakiem port rozwinął się dopiero pod opieką nowego właściciela, przyciągając coraz liczniejsze rzesze żeglarzy. Miejsce jest wygodne, niedrogie i ma prawdziwie żeglarską atmosferę, dzielnie kreowaną przez koncerty w tawernie i żeglarzy korzystających z dwóch wygodnych miejsc na ogniska. Możemy tu liczyć na ciepły prysznic i prąd na kei. Jezioro Tałtowisko, poza odcinkiem spinającym Kanał Tałcki z Kanałem Grunwaldzkim, nie jest zbyt często eksplorowane przez żeglarzy. Jeśli marzy nam się po prostu kawałek wody, po którym możemy poszaleć, to jest to dla nas wymarzone miejsce. A wieczorem nad Zanzibarem zapada arabska… tfu! mazurska noc.
Właśnie dla takich widoków warto wciąż od nowa przemierzać mazurski szlak
Źródło: portzanzibar.pl
|
Zanzibar to taka właśnie „Portowa Tawerna” jak ta, o której śpiewa Poręba: