Na Mazurskim Szlaku cz. 21. Kurs na Rydzewo
Dziś ponownie przekroczymy kanały mazurskie łączące południe wielkich jezior z północą. Nasz rejs pomału zbliża się do końca i kolejny dzień powinien nas zastać niedaleko portu macierzystego w Wilkasach. Najlepszym miejscem, w którym można spędzić ostatnią noc, jest Rydzewo z jego licznymi przystaniami.
Żegluga przez kanały, z pozoru monotonna, może jednak być ciekawa
|
Zanzibar opuszczamy nieśpiesznie. Spory kawałek drogi będziemy płynąć na silniku, pokonując kanał za kanałem, wtedy będzie okazja nadrobić trochę czasu. Rzecz jasna w obrębie istniejących na kanałach ograniczeń prędkości. Najlepiej jest po prostu wpasować się w ruch na kanale i trzymać tępo marszowe identyczne jak jednostka przed nami. W kanałach, nawet tych szerokich, lepiej unikać wyprzedzania – zysk z takiego ściągania się jest niewielki, za to możemy przypadkowo stworzyć zagrożenie dla innych jednostek.
Zielony Gaj słynie z wybornej szarlotki z lodami waniliowymi i bitą śmietaną – coś takiego skłoni do pracy przy maszcie nawet leniwą załogę :)
Źródło: e-nocleg.pl
|
Pierwszy kanał, który otwiera się przed nami po wyjściu z Tałtowiska, to Kanał Grunwaldzki, zwany również Kanałem Leleckim. Kanał jest dosyć krótki, mierzy tylko 470 m i kończy się małym, mocno zarastającym Jeziorem Kotek. Ruch na jeziorze przebiega tranzytowo i tylko nieliczne jachty zbaczają do położonej nad jego brzegami Stanicy Żeglarskiej Zielony Gaj. Sternicy tych jachtów wiedzą, że czeka tu na nich świeża, pachnąca szarlotka z lodami waniliowymi i bitą śmietaną. Płynąc dalej zagłębiamy się w Kanał Mioduński mierzący 1920 m i kończący się Jeziorem Szymon, na którym już od kilku sezonów spotkać można barkę będącą nawodnym fast-foodem, ze smażalnią i wędzarnią ryb w środku.
Popularność nawodnej knajpki bierze się między innymi z dużej łatwości, z jaką można do niej przybić
Źródło: www.chandcyklista.tvk.wroc.pl
|
Jezioro Szymon jest płytkie i bardzo atrofizuje. Poza szlakiem głębokość zdecydowanie spada i łatwo stanąć na mieczu. Problemem mogą się również okazać wodorosty unieruchamiające śrubę silnika. Jeśli nie zamierzamy zatrzymywać się na rybkę, to najlepiej trzymać się farwateru. Gdy wpływamy do Kanału Szymońskiego robi się głębiej. Kanał ma 2360 m długości i wychodzi na Jezioro Jagodne. Kanały są jednym z ulubionych łowisk dla licznych wędkarzy, którzy często się wściekają, że przepływające jachty nie pozwalają im łowić ryb. Rzadkością nie są też niecierpliwi motorowodniacy, nieszczędzący mocy silnika i wytwarzający wysokie fale. Mało kto przemierzał kanały nocą i trzeba przyznać, że nie jest to najlepszy pomysł nawet dla najbardziej doświadczonych mazurskich żeglarzy. Szlak jest nieprzystosowany nawigacyjnie do nocnej żeglugi i nawet małe Jezioro Szymon może stać się naszym Trójkątem Bermudzkim. Na dużych akwenach łatwiej nam jest znaleźć drogę i tu możemy pokusić się o nocną przygodę z nadajnikiem GPS i jachtem wyposażonym w światła nawigacyjne. Robimy to jednak na własną odpowiedzialność.
Żeglowanie nocą po Wielkich Jeziorach nie jest zabronione, ale robimy to na własną odpowiedzialność. Musimy mieć również światła nawigacyjne.
|
Jezioro Jagodno, na którym znaleźliśmy się po wyjściu z kanałów, to akwen, na którym trudno się zgubić. Wystarczy, że będziemy się trzymać prawego brzegu i wypatrywać boi szlakowych, a szybko znajdziemy się w okolicach Półwyspu Kula – równika mazur, gdzie zatrzymaliśmy się w drodze na północ. Tu ponownie czeka nas kładzenie masztu i przejście pod mostem przez Kanał Kula, najkrótszy z mazurskich kanałów, mający długość zaledwie 110 m. W ten sposób znaleźliśmy się na Jeziorze Bocznym, które jest odnogą Niegocina.
Tak oto, na wysokości niewielkiego cypla przy kościele w Rydzewie, Jezioro Boczne łączy się z Niegocinem
Źródło: marinalester.pl
|
Na Jeziorze Bocznym długi pas mielizn ciągnie się wzdłuż prawego brzegu jeziora, czasem wychodząc daleko w głąb akwenu. Aby uniknąć schodzenia z piaszczystej łachy trzymajmy się szlaku lub lewego brzegu. Wkrótce naszym oczom ukażą się pomosty przystani w Rydzewie. Przystani jest tam kilka, jednak leżą tak blisko siebie, że czasem trudno z wody oszacować, gdzie kończy się jedna, a zaczyna kolejna. Najbardziej charakterystyczna i ciesząca się największą sławą przystań, to pomost przy Gospodzie Pod Czarnym Łabędziem – wygodna, ale dość droga. Postój w tym miejscu kosztuje 20 zł za dobę od jachtu i po 12 zł od osoby, na szczęście w cenie jest nieograniczone korzystanie z sanitariatów, za prąd jednak zapłacimy dodatkowo 15 zł. Nieco tańsza jest Szamańska Przystań i pomost Mariny Rydzewo, znajdujący się tuż przy pizzerii. W tych miejscach płacimy 20 zł za postój jachtu i 15 zł za prąd, ale nie jesteśmy zobligowani do zapłacenia za sanitariaty z góry. Wystrój Szamańskiej Przystani to drewniane rzeźby i wiaty kryte sitowiem, wszystko to ładnie komponuje się w jedną mistyczną całość, która jest przyjemna dla oka. Zarówno w Marinie Rydzewo jak i w Szamańskiej Przystani przy pomostach jest płytko, niezbędne staje się podniesienie miecza i płetwy sterowej. Do wyboru mamy boje i dalby, część jachtów musi stanąć na kotwicy. Przy silnych wiatrach nie są to najlepsze warunki postojowe. Trud włożony w cumowanie zrekompensują nam koncerty szantowe i wieczorne fire show „Szamański Taniec” w wykonaniu bosmana Szamańskiej Przystani – Michała :)
Szamański taniec z ogniem w duszną noc to istne szaleństwo światła i płomienia. Wykonawcą jest bosman :)
Zanim jednak uznamy, że czas zakończyć kolejny dzień żeglugi, warto skorzystać jeszcze z wiatru i słońca, wypłynąć na szeroki Niegocin, pobujać się na falach i zajrzeć na Jezioro Wojnowo o pokrytych łąkami brzegach. Być może, gdy wrócimy tu za kilka lat okaże się, że tędy przebiega nowy etap mazurskiego szlaku, łącząc Niegocin ze Śniardwami przez jeziora Wojnowo, Buwełno i Tyrkło. Teraz jednak możemy tylko cieszyć oczy łagodnymi zatoczkami, niewielkimi pagórkami i stromymi skarpami we wschodniej części jeziora. Na jeziorze obowiązuje strefa ciszy, a liczba żeglarzy, którzy je odwiedzają jest bardzo niewielka. Po tym, jak zajrzeliśmy w to miejsce, możemy się pochwalić jeszcze jednym wyczynem. Na Maurach byliśmy naprawdę wszędzie, gdzie mógł wpłynąć nasz jacht :)
Z tym poczuciem spełnienia, śmiało możemy wracać do Rydzewa i cieszyć się ostatnim wieczorem nad mazurską wodą. A dla tych, którzy wiedzą, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki, piosenka: