TYP: a1

55 lat Zawiszy Czarnego

poniedziałek, 12 września 2016
hm. Rafał Klepacz
W 2016 roku czcimy wyjątkową rocznicę. Oto bowiem 55 lat temu, 15 lipca 1961 roku, uroczyście została podniesiona Bandera Polska na jednym z polskich żaglowców. Tym określonym numerem POL1 – s/y Zawisza Czarny. Wydarzenie to, zakończyło pewien etap i pewien etap rozpoczęło.

s/y Zawisza Czarny
Fot. Łukasz Miller


W dniu 15 lipca 1961 roku zakończyła się tytaniczna walka o realizację marzeń. O umożliwienie młodzieży poznawania, odkrywania i pokochania morza. Była to walka rozpoczęta przez pomysłodawcę żaglowca, hm. Witolda Bublewskiego jeszcze w 1934 roku. To wtedy Bublewski przeprowadził zbiórkę społeczną, znalazł, zakupił a następnie sprowadził do Polski żaglowiec, który miał służyć wychowaniu morskiemu młodzieży. Drewniany szkuner Petrea, który nazwał Harcerz, a który, po sugestii gen. Mariusza Zaruskiego, zmienił nazwę na Zawisza Czarny.

Ten pierwszy Zawisza miał pozwolić młodzieży polskiej, pośrednio, zgodnie z zasadami metody harcerskiej, zbliżyć się do morza. Do tego morza, którego ówczesna Polska miała tak mało, tak bardzo go potrzebowała i którego znaczenie było tak dobrze rozumiane przez elity II RP.

Bublewski zrealizował swoje marzenia. Doprowadził do tego, ze polska młodzież miała swój żaglowiec szkolny. Zawisza Czarny godnie reprezentował Polska banderę, we wszystkich rejsach przed drugą wojną światową. Lecz oto, w wyniku wojny marzenia Bublewskiego i innych wychowawców harcerskich uleciały jak wiosenna bryza. Stracono Zawiszę. Zniszczył go czas wojny. Lecz gdy tylko odrodził się ruch harcerski po 1956 roku, gdy tylko stało się to możliwe, przystąpiono do budowy kolejnego statku. Musiał być szkuner i musiał nazywać się Zawisza Czarny.

Statek ten powstawał na fali niesłychanego entuzjazmu. Zbudowany w zasadzie chałupniczymi metodami, z tego co mieli budowniczy, z tego czym mogli wtedy dysponować. Powstał żaglowiec przerobiony z kutra rybackiego, otaklowany jako szkuner na podstawie prób i błędów a nie na podstawie precyzyjnych, komputerowych obliczeń, takielunek ustawiany był w rejsach próbnych, a nie w tunelach aerodynamicznych. Statek wyposażony w silnik z 1942 roku. Nie dlatego, że taki budowniczowie zaplanowali, ale dlatego, że taki mieć mogli.

Tak więc 15 lipca 1961 roku zwieńczył marzenia, zakończył ogromny wysiłek wielu dobrych ludzi, którzy pomagali w budowie żaglowca. I jednocześnie, 15 lipca 1961 coś się zaczęło. Narodziła się legenda. Nie potrafimy dziś z całą pewnością powiedzieć co się na nią składa. Można próbować zgadywać. Można wskazać na ważne elementy, które tworzą tę legendę.

Na pewno ludzie. Znacząca była postać pierwszego kapitana Zawiszy. Tak jak swoje piętno na pierwszym Zawiszy odcisnął Generał Zaruski, tak swój wyraźny ślad, na drugim Zawiszy odcisnął kmdr. Bolesław Romanowski. Znakomity oficer, człowiek z niezwykłą klasą, doskonały wzór osobowy dla młodych harcerzy, którzy stanowili załogę Zawiszy w pierwszych rejsach. Twórca pierwszego regulaminu statku, którego zapisy są obecne nawet w obecnym regulaminie.

s/y Zawisza Czarny
Fot. Łukasz Miller

Znaczące były postacie kolejnych kapitanów. Wymienić tu należy hm. Jana Sauera, który bohatersko niósł pomoc załodze Marqueza na Bermudach, za co Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznał Zawiszy nagrodę Fair Play. Wymienić należy hm. Jana Ludwiga, który zorganizował i w znacznej mierze przeprowadził rejs dookoła świata. Rejs, który rozpoczął się w PRL a zakończył w III RP. Tylko Druh Ludwik wie, ile kłopotów, wyzwań i problemów czekało go w czasie realizacji tego rejsu. Musi tu paść nazwisko Andrzeja Drapelli, kapitana wielkich rejsów, Janusza Zbierajewskiego, który jako pierwszy popłynął z niewidomymi, Waldemara Mieczkowskiego – zdobywcy Hornu i wszystkich kapitanów, którzy tworzą atmosferę tego żaglowca zaczynając od starej gwardii: Wiktora Leszczyńskiego, Krzysztofa Januszewskiego, Franciszeka Habera, Macieja Leśnego, Alfreda Naskręta, Stanisława Perkowskiego, Mirosława Peszkowskiego, Jana Piaseckiego, Krzysztofa Raczyńskiego, Ryszard Wabika, Andrzeja Ziajko, Wojciecha Plewnia, Grzegorza Studziżba i tych kapitanów młodszego pokolenia: Witolda Cisowskiego, Jana Dobrogowskiego, Tomasza Dobruckiego, Aleksandry Emche, Marka Ihnatowicza, Andrzeja Kałamaji, Piotra Kowalskiego, Tomasza Kulawika, Wilhelma Okarmusa, Sławomira Rudnickiego, Macieja Sodkiewicza, Tomasza Kosiewicza, Wojciecha Zientary. To najlepsi z najlepszych. W tej chwili w Polsce mamy kilka tysięcy osób posiadających patent kapitana jachtowego. A tylko niecałe trzydzieści osób wykazało się stażem, umiejętnościami i kwalifikacjami do prowadzenia naszego żaglowca. W dodatku, zdecydowana większość z nich to harcerscy wychowawcy!

Ale ludzie na Zawiszy to nie tylko kapitanowie. 25 lat na tym statku pływa równie legendarny jak sam Zawisza starszy mechanik Ryszard Grzenkowski. To dzięki jego staraniom, ale też wszystkich mechaników, nasza maszyna, nasz MAK 6Mu423 ciągle pracuje.
Wypada też wymienić osoby, które przez te wszystkie lata dbały o pokład. Bosmani. Dwie legendy: Roman Stoubel – jedyny, który przepłynął z Zawiszą cały rejs dookoła świata – od zeszłego roku również kapitan Zawiszy Czarnego. I drugi, Henryk Sienkiewicz. I wszyscy kolejni bosman, których tu nie wyliczę: ich wiedza, znajomość statku, są troska o urządzenia pokładowe i stan statku powodowały, że do tej pory ZHP ma swój żaglowiec.

I ostatni w kolejce – oficerowie. To oni są z załogami podczas wacht, porządków, posiłków. To, jakie mają podejście wpływa bezpośrednio na zadowolenie uczestników z rejsu. Dlatego ostatnimi laty tak wiele wysiłku CWM ZHP wkłada w przygotowanie oficerów żaglowca. Organizuje specjalne kursy dla oficerów, podczas rejsów oficerowie są obserwowani, informacje o nich są przekazywane do Zarządu CWM ZHP. Wiemy, że każdy z nich to może w przyszłości kapitan naszego żaglowca.

Co jeszcze tworzy legendę?
Rejsy. Wszystkie. Te które są żeglarskimi wyczynami: Na Columbusa w Ameryce w 1992, dookoła Hornu, dookoła świata, na Spitsbergen, do stacji arktycznej Arctowski. Statek, który ma na koncie takie osiągnięcia budzi szacunek.

Ale legendę tworzą też inne rejsy. Najważniejszy rejs Zawiszy to Rejs Pokoju w 2000 roku po Morzu Śródziemnym, organizowany przez Światowe Biuro Skautowe. Wtedy na pokład Zawiszy zamustrowano osoby, zdawałoby się, z różnych światów. Palestyńczyków i żydów z Izraela, Cypryjczyków z Turcji i Grecji, Bośniaków i Serbów. Mix narodowości, które się nienawidziły i zwalczały wzajemnie. Przedstawicieli różnych nacji, religii i wyznań. Zdawało się, że po zamustrowaniu takiej załogi, kubryk eksploduje siłą bomby wodorowej i tyle zostanie z Zawiszy. Tak się nie działo. Rejsów było kilka, a na każdym z nich po półtorej dobie rejsu nie było żydów, Palestyńczyków, Greków czy Turków. Była Załoga. Tak właśnie powstaje legenda.

Inne legendarne rejsy to wzorowane na idei rejsu pokoju rejsy polsko – litewskie, rejsy polsko – ukraińskie, rejsy z niewidomymi, dziećmi ze specjalnymi potrzebami wychowawczymi, dzieciakami niepełnosprawnymi – jednocześnie harcerzami nieprzetartego szlaku, rejsy z Betlejemskim Światłem Pokoju, rejsy drużyn, szczepów, hufców, klubów żeglarskich, szkół żeglarstwa. Wszystkie miały swój klimat i wszystkie są dziś legendarne.
Gdzie jeszcze można szukać legendy? W kubryku. Te 24 miejsca, gdzie wszyscy żyją w zasadzie razem. Gdzie pierwsza wachta słyszy kto z kim się pokłócił w 4 wachcie, gdzie razem się je, odpoczywa, śpi, śpiewa szanty i gra w planszówki. Kubryk Zawiszy, jest tak samo legendarny jak jego silnik i starszy mechanik.

Ponieważ kiedyś, Zawisza był niemal jedynym żaglowcem szkolnym szeroko dostępnym, większość kapitanów jachtowych starej daty prędzej czy później przeszła przez jego pokład. Tak jak większość kapitanów żeglugi wielkiej przeszła przez pokład Daru Młodzieży. To też przekłada się na jego legendę tego statku. Trudno znaleźć doświadczonego żeglarza, który nie pływał na Zawiszy. Tak ten świat jest poukładany.
Ta legenda trwa nadal. Zrodzony z marzeń, który powstał w zasadzie z niczego dziś skończył 55 lat swoich rejsów. Dużo dokonał. Zbudował swoją legendę, ale jeszcze jej nie zakończył.

W jakim stanie jest dzisiaj nasz staruszek?

Kalendarz rejsów wypełniony do końca grudnia. Podpisana spora ilość umów na 2017 rok. Dzięki wsparciu sponsoringowemu Grupy Energa, silnik przeszedł w tym roku kapitalny remont. W zeszłym roku przeszedł regenerację agregatów. Jeszcze w tym roku wymieniona zostanie część olinowania stałego, a druga część w roku przyszłym. W przyszłym roku czeka nas też generalny remont kabiny nawigacyjnej. Wymienione zostało wyposażenie ppoż, a w przyszłym roku planowana jest wymiana wyposażenia ratowniczego. Każdego roku coś na Zawiszy zmienia się na lepsze. Zawisza Czarny, mimo swych lat, wciąż jest wartościowym, dzielnym i bezpiecznym żaglowcem, i fakt ten co roku potwierdza Inspekcja Urzędu Morskiego i Polskiego Rejestru Statków, wpisując z roku na rok coraz mniej uwag. W 55 rocznicę podniesienia bandery Zawisza jest wciąż w dobrym stanie.

Legenda Zawiszy narodziła się 55 lat temu i jeszcze się nie skończyła. Przed Zawiszą ciągle najlepszy rejs, ciągle czekamy na najlepszego kapitana, najlepszą załogę. Ciągle wszystko co dobre jest wciąż przed nami. Sztafeta zapoczątkowana przez Bublewskiego i Zaruskiego, kontynuowana przez Romanowskiego – ciągle trwa.
Tagi: s/y Zawisza Czarny, żaglowiec, ZHP, Witold Bublewski
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857