TYP: a1

Jak pewna dziewczyna rysowała dno oceanu

wtorek, 20 listopada 2018
Monika Frenkiel

To miała być poważna konferencja naukowców. Ale panom w garniturach zdecydowanie puściły nerwy. Tupano, krzyczano „to niemożliwe”, gwizdano. Był rok 1959, Międzynarodowy Kongres Oceaniczny. Tym, który wzbudził takie emocje, był Bruce Heezen, relacjonujący odkrycie doliny ryftowej w Grzbiecie Śródatlantyckim. Odkrycie to potwierdzało teorię niemożliwą do przyjęcia przez ówczesnych geologów – dryfu kontynentalnego. 

[t]Marie Tharp i Bruce Heezen[/t] [s][/s]

Babskie gadanie

Wszystko zaczęło się we wrześniu 1952 roku. Wspomniany już Bruce Heezen, pracownik Obserwatorium Geologicznego Lamonta przyniósł stos teczek wypchanych zwitkami papierów i rzucił je na biurko swojej koleżanki, Marie Tharp. W teczkach znajdowały się pomiary sonarowe zbierane przez obserwatorium na Atlantyku. Bruce Heezen, którego zadaniem było uzyskanie topograficznego obrazu dna oceanu, nie miał kompletnie pomysłu, jak je wykorzystać.

Pomysł za to miała Marie. Cierpliwie wygładziła zwitki i posklejała – był to prawie kilometr dokumentacji. Rozmieściła na nich dane punktów, w których robione były pomiary i trasy rejsów. Praca zajęła jej 6 tygodni, ale za to wyraźnie dało się zobaczyć efekt – potwierdzenie, że z północy na południe Oceanu Atlantyckiego ciągnie się łańcuch górski – Grzbiet Śródlantycki. Jednak Marie odkryła jeszcze jedną rzecz – góry na dwie części dzieliło głębokie pęknięcie. Badaczka pokazała to Heezenowi. „To niemożliwe” – skwitował. „Babskie gadanie”.

 

Wędrówka kontynentów

Dlaczego odkrycie Marie Tharp wywołało protest jej współpracownika? Ano dlatego, że za bardzo przypominało skompromitowaną i odrzuconą przez naukowców teorię o wędrówce kontynentów. Teoria nie była nowa, pochodziła jeszcze z XVI wieku i ogłosił ją Abraham Ortelius – pierwszy kartograf, który zauważył, że brzegi kontynentów pasują do siebie i wyglądają, jakby ktoś rozerwał wcześniej pewną całość. W 1891 roku geolog Andreas Hansen zasugerował, że kontynenty się przemieszczają. A w 1915 r. niejaki Alfred Wagner napisał książkę „Powstanie kontynentów i oceanów”. Sugerował, że powierzchnia ziemi składa się z płyt, które są w ciągłym ruchu. I cóż…argumentacja Wagnera była kiepska, a środowisko geologów wyśmiało jego teorię. Podobnej reakcji bał się Bruce Heezen, dlatego wolał odkrycie Marie Tharp odłożyć do teczek. I kazał jej trzymać się planu, czyli tworzenia czytelnej mapy dna morza.

Uparta kartografka

Marie jednak nie chciała się poddać. Była świetnym naukowcem, geologiem, z magisterium z geologii, licencjatem z matematyki, fizyki i chemii. Zatrudniono ją, jak wówczas zresztą większość dobrze wykształconych kobiet do pracy znacznie poniżej jej kwalifikacji. W Obserwatorium Geologicznym Lamonta zajmowała się rysowaniem map. I tak miała szczęście - inne dziewczyny, wszystkie z licencjatami z nauk ścisłych, zajmowały się parzeniem kawy, pisaniem na maszynie czy wprowadzaniem danych do tabelek. Bruce Heezen, przełożony Marie, miał znacznie niższe od niej wykształcenie i kwalifikacje. Jednak, pomimo pierwszego protestu, później wsparł Marie w jej pracy. Pracował wtedy akurat nad mapą lokalizacji trzęsień ziemi na Atlantyku. Jego mapę Marie szczęśliwym trafem nałożyła na swoją i okazało się, że trzęsienia ziemi występują właśnie tam, gdzie jak stwierdziła wcześniej Maria, ziemia pęka.

Marie po raz pierwszy naszkicowała wtedy podwodną formację o długości 6500 mil, największą na świecie strukturę geologiczną.

 

Nieprawdopodobna teoria i Jacques Cousteau

Odkrycie Marie Tharp po raz pierwszy Heezen i szef obojga, Maurice Ewing opisali po raz pierwszy w artykule dopiero w cztery lata później. I nic dziwnego, bowiem głoszenie teorii o ruchu kontynentów skutkowało rysowaniem kółka na czole przez rozmówców. Artykuł był bardzo ostrożny i pełen zastrzeżeń, jednak Marie tych zastrzeżeń nie miała i dalej rysowała mapy, wyraźnie pokazujące pęknięcie.

1 lutego 1957 sprawę odkrycia opisał „New York Times”, oczywiście w charakterystyczny dla siebie sposób. W artykule znalazły się sformułowania, że ziemia jest rozrywana na kawałki. Wśród czytelników wybuchła panika , a Obserwatorium Lamonta zostało zasypane listami od ludzi, którzy bali się końca świata. Geolodzy dwoili się i troili pisząc odpowiedzi. W jednej z nich czytamy „ Nie sądzę, żeby musiał się Pan już martwić. Wygląda na to, że Ziemia od dawna (od milionów lat) „pęka w szwach”. Przesunięcia o kilka centymetrów na sto lat uważane są za bardzo szybkie. Dziękujemy za zainteresowanie”.

Oczywiście wielu geologów nie wierzyło w odkrycie Marie Tharp. Siedem lat później, na Międzynarodowym Kongresie Oceanicznym teoria wciąż wywoływała burzliwe reakcje – dokładnie takie, o jakich pisaliśmy na początku. Sprawę zakończyła gwiazda kongresu, francuski badacz mórz, nurek, podróżnik i filmowiec, Jacques Cousteau. Rok przed kongresem otrzymał od Heezena mapę dna Północnego Atlantyku. W drodze na kongres filmowiec postanowił udowodnić, że Marie Tharp się myli i sfilmował obszar, na którym miała znajdować się rozpadlina. Film pokazał zgromadzonym na kongresie naukowcom. I po raz pierwszy na świecie na własne oczy zobaczyli oni, że teoria Marie Tharp to prawda.

 

Tekst powstał na podstawie książki „Teatr świata. Mapy, które tworzą historię” Thomasa Reinertsena Berga, wydanej przez Znak.

 

 

 

Tagi: mapa, ryft, geologia, Ocean Atlantycki, Marie Tharp
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 grudnia

W Adenie zwodowano polski statek "Dar Opola", który następnie pod dowództwem Kpt. Bolesława Kowalskiego wyszedł w rejs naukowy na Morze Czerwone.
poniedziałek, 21 grudnia 1959