TYP: a1

Czy Mierzeja Helska zostanie zamknięta przez koronawirusa?

czwartek, 2 kwietnia 2020
Anna Ciężadło

Wszystko wskazuje na to, że tak, choć na pierwszy rzut oka wydaje się to niepojęte. Jaki związek na ten wąski kawałek lądu z epidemią? Na czym polega problem, kto wpadł na taki pomysł i czy zagrożenie rzeczywiście istnieje? 

Cóż, sprawa nie jest taka prosta, bo każda ze stron ma w tym przypadku swoje racje. 

Czyj to pomysł?

Prawda jest taka, że pomysłodawców tej idei było – przynajmniej na razie – dwóch.   Pierwszym z nich jest burmistrz Krynicy Morskiej, Krzysztof Swat, który zwrócił się z oficjalnym wnioskiem w tej sprawie do wojewody pomorskiego, Dariusza Drelicha. Drugą osobą, która wystąpiła z takim apelem, jest burmistrz Helu, Mirosław Wądołowski. Do złożenia podobnego wniosku przymierza się również wójt gminy Sztutowo, Robert Zieliński. Być może za tym przykładem pójdą też inni lokalni włodarze. Co nimi kieruje? 

 

Wygląda na to, że wola obywateli. Burmistrzowie Krynicy Morskiej i Helu zaznaczają, że nie działają jedynie we własnym imieniu, ani z własnej inicjatywy. Ich wnioski wynikły z licznych apeli rdzennych mieszkańców Mierzei. Jak powiedział p. Swat, jego biuro każdego dnia odbiera po kilkanaście telefonów w tej sprawie od zaniepokojonych mieszkańców. Z czego wynika ich strach - i czy zamiast interweniować u (i tak zajętych już) lokalnych władz, nie powinni oni po prostu zostać w domu, skoro boją się epidemii? Po co im oficjalny zakaz? 


 

My kontra oni

Okazuje się, że problemem wcale nie są ludzie, którzy na co dzień mieszkają na Mierzei Helskiej. Rzecz w tym, że jest to region niezwykle atrakcyjny turystycznie i wielu Polaków, mieszkających w innych częściach kraju, posiada tam apartamenty na wynajem. Teraz, zamiast wynajmować je turystom, postanowili oni sami pojechać do swoich mieszkań lub domów i tam przeczekać czas epidemii. 

 

Pomysł zasadniczo jest dobry: skoro i tak trzeba siedzieć w domu, lepiej uczynić to w wakacyjnym lokum z widokiem na morze. Tym bardziej że na prowincji będzie przecież mniej ludzi – czyli mniej potencjalnych źródeł zakażenia, niż np. w Warszawie czy innym wielkim mieście. Sęk w tym, że na ten sam pomysł wpadło... naprawdę dużo osób. Co sprawiło, że nagle na Mierzei zrobiło się tłoczno.

 

Rdzenni mieszkańcy łatwo zauważają przybyszów w marketach i na ulicach. Co więcej, nie trzeba ich wcale szukać – wystarczy spojrzeć na rejestracje samochodów zaparkowanych pod apartamentami. A w zaistniałej sytuacji, przy powszechnej panice potęgowanej przez media, każdy „obcy” jest przecież źródłem zarazy - a więc wrogiem. 

 

Co można z tym zrobić?

Czy wojewoda pomorski, a nawet miłościwie nam panujący rząd, mogą zakazać komuś przebywania w mieszkaniu, którego ten człowiek jest właścicielem? Na razie jeszcze nie. Nie zapominajmy jednak, że jakiś miesiąc temu nawet nam się nie śniło, że wszyscy zostaniemy poddani praktycznie aresztowi domowemu. 

 

Na razie burmistrz Swat wpadł na pomysł, by na właścicieli nadmorskich kwater nałożyć zakaz przemieszczania się. Czy i na ile będzie to rozsądne oraz zgodne z konstytucją, nie śmiemy wyrokować, bo jak wiecie, sytuacja w tym zakresie dynamicznie się zmienia.  

 

O ile rozumiemy strach przed chorobą – jest on zwykłym, ludzkim odruchem – o tyle trudno nie zauważyć, że przyjmuje on coraz bardziej drastyczne formy. Nie podejmujemy się oceny zachowania ani tych ludzi, którzy postanowili przeczekać epidemię w swoich nadmorskich kwaterach, ani tych, którzy mają co do tego zastrzeżenia. 

Jedni i drudzy mają swoje racje. I wszyscy pewnie się boją o siebie i swoje rodziny. Pamiętajmy jednak, że wirusem, który rozprzestrzenia się najszybciej, jest panika. Trzymajmy się zatem zdrowo (chociaż na odległość!) i nie dajmy się zwariować. 

 
Tagi: koronawirus, Mierzeja Wiślana
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 grudnia

W Adenie zwodowano polski statek "Dar Opola", który następnie pod dowództwem Kpt. Bolesława Kowalskiego wyszedł w rejs naukowy na Morze Czerwone.
poniedziałek, 21 grudnia 1959