To definitywny koniec samotnego rejsu dookoła świata polskiego żeglarza. Grzegorz opuścił pokład swojego jachtu „Regina R.”. Jednostka uznana za wrak dryfuje po Pacyfiku.
W swój samotny rejs Grzegorz Węgrzyn wyruszył ze Szczecina w czerwcu 2015 roku. Żeglarz zakładał, że opłynie świat w mniej niż 300 dni, bez zawijania do portów, ale ok. tysiąca mil na południe od Wysp Zielonego Przylądka awaria komputera pozbawiła żeglarza map oraz autopilota i Węgrzyn musiał zawinąć do portu Praia w archipelagu WZP. Później na jachcie doszło do awarii olinowania i jednostka musiała zawinąć do portu Simonstown pod Kapsztadem. Tam okazało się, że wydatki na nowy sprzęt nie pozwolą Polakowi uzupełnić kończącego się jedzenia - na odsiecz ruszyła Polonia z RPA.
W dalszy rejs Grzegorz Węgrzyn ruszył w maju 2016 - przez Ocean Indyjski w kierunku Nowej Zelandii - i zzniknął. W sierpniu 2016 roku został uznany za zaginionego. Nie było z nim kontaktu, bo Węgrzyn nie miał na pokładzie odpowiednich środków łączności. Odnalazł się we wrześniu, kiedy wpłynął do australijskiego Fremantle. W 2017 roku dotarł do Auckland w Nowej Zelandii. Port opuścił 18 marca. Jego celem był przylądek Horn, a następnie Szczecin.
14 kwietnia Grzegorz Węgrzyn za pomocą boi EPIRB – automatycznie wysyłającej sygnał ratunkowy – wezwał pomoc. Został odnaleziony 2700 kilometrów na wschód od Nowej Zelandii przez samolot wojskowy tego kraju. Jacht miał zniszczony ster i stracił sterowność.
Nowozelandzkie służby skierowały w stronę jednostki statek towarowy „Key Opus”, żeglarz nie wsiadł jednak na jego pokład. W niedzielę ponownie wysłano więc z Nowej Zelandii samolot wojskowy, tym razem z osobą, która znała język polski. Po kilku nieudanych próbach lotnikom udało się dostarczyć Węgrzynowi radio. Dopiero dzięki radiu i pomocy tłumacza ratownikom udało się przekonać żeglarza, by ewakuował się z jachtu na statek.
Dace Wilson z Rescue Coordination Centre New Zealand w nowozelandzkich mediach poinformował, że Węgrzyn „niechętnie” opuścił swój jacht i że „nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji”, w której się znalazł.
Ostatecznie Grzegorz Węgrzyn znalazł się na statku i na jego pokładzie dotrze do Chile w Ameryce Południowej prawdopodobnie na początku maja. Jacht został porzucony na Pacyfiku. Nowozelandzkie służby wystosowały komunikat do żeglujących w tym rejonie, by uważali na jednostkę uznaną za wrak.
Tagi: Grzegorz Węgrzyn, rejs, akcja ratunkowa, wrak