Marynarka Wojenna. To brzmi - i wygląda - dumnie. No, chyba, że mowa o naszej osobistej Marynarce, która prezentuje się odrobinę mniej okazale, niżby się można spodziewać, biorąc pod uwagę rozmiary i położenie geograficzne naszego kraju. Ale mimo to, jakoś dajemy radę. Warto zatem postawić pytanie: czy my w ogóle potrzebujmy Marynarki Wojennej? A może lepiej dać sobie spokój i zainwestować w inne formacje, które mogłyby się przydać nie tylko na Wybrzeżu?
Argumenty przeciw
Prawda jest taka, że Marynarka kosztuje - i to sporo, a wieloletnie zaniedbania w tym względzie zupełnie nie poprawiają sytuacji. Większość naszych jednostek, mówiąc delikatnie, czasy świetności ma już dawno za sobą, więc odbudowanie Marynarki w sensownej postaci będzie nas bolało. Nas - czyli podatników.
A przecież takich wydatków mamy więcej, bo morze to tylko kawałek naszej granicy - a co z całą resztą? Gdzie piechota, lotnictwo i inne formacje? Nic zatem dziwnego, że często można usłyszeć głosy, iż skoro na morzu i tak potęgą nie będziemy, to może lepiej zupełnie odpuścić sobie temat i postawić na obronę granic lądowych oraz przestrzeni powietrznej. Wszystko to sprawia, że wydatki na Marynarkę są albo traktowane po macoszemu, albo odsuwane na bliższą lub dalszą przyszłość. Z akcentem na dalszą.
Argumenty za
Trudno jednak nie zauważyć, że morza i oceany zajmują zdecydowaną większość powierzchni naszej planety. Dlatego jest wielce prawdopodobne, że ewentualne przyszłe konflikty będą mieć miejsce właśnie tam. Czy rozegrają się akurat na Bałtyku? Oby nie.
Faktem jest jednak, że argumentów dla posiadania sprawnych oddziałów piechoty morskiej jest sporo. Sprawę rozkminiał szczegółowo A. Makowski, autor wydanej w 2000 roku pozycji pt. „Siły morskie współczesnego państwa”, wyliczając potencjalne sytuacje, jakie mogą sprawić, że Marynarka nagle okaże się bardziej potrzebna. Są to na przykład:
Interes morski kraju
Wszystkie wspomniane sytuacje mogą się kiedyś wydarzyć, dlatego należałoby jednak uznać, że posiadanie Marynarki Wojennej leży w interesie morskim kraju. Pozostaje zatem ustalić - i przekazać te ustalenia podatnikom - czym jest mityczny „interes morski”. Wówczas będziemy wiedzieć, czy Marynarka jest potrzebna, czym dokładnie powinna się zajmować i jakie środki musimy na to przeznaczyć.
Według oficjalnego dokumentu MON pt. „Strategia obronności Rzeczypospolitej Polskiej”, MW „przeznaczona jest do obrony interesów państwa na polskich obszarach morskich, morskiej obrony wybrzeża oraz udziału w lądowej obronie wybrzeża we współdziałaniu z innymi rodzajami sił zbrojnych w ramach strategicznej operacji obronnej”. Ponadto, obowiązkiem Marynarki jest obrona i utrzymanie morskich linii komunikacyjnych państwa podczas kryzysu i wojny oraz niedopuszczenie do blokady morskiej kraju, a w czasie pokoju - wspieranie Straży Granicznej.
Na tym jednak nie koniec, bo w tym samym dokumencie czytamy, że „zgodnie ze zobowiązaniami międzynarodowymi, Marynarka Wojenna utrzymuje zdolności do realizacji zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa zarówno w obszarze Morza Bałtyckiego jak i poza nim”, co pozostaje w ścisłym związku z faktem, że jesteśmy częścią UE, a przede wszystkim - częścią NATO. Innymi słowy, nasza Marynarka ma operować niekoniecznie na Bałtyku. A to otwiera zupełnie nową perspektywę.
Co my NATO?
NATO, czyli Pakt Północnoatlantycki, z definicji miał być klubem zrzeszającym kraje nadmorskie. Cóż, dostęp do morza posiadamy, czyli podchodzimy pod kraj „nadmorski”. Z drugiej strony, główną przyczyną powstania NATO była konieczność obrony przed państwami Układu Warszawskiego, czyli… między innymi przed Polską. Taki mały żarcik historii.
OK., ale tak współcześnie, co my mamy do obcych mórz? Ano mamy - przecież tamtędy pływają nasze statki, przewożące żywność, paliwa i rozmaite dobro. I ktoś powinien zapewniać im bezpieczeństwo nie tylko od zakusów innych krajów, ale przede wszystkim od pospolitych bandytów.
Poza tym, skoro już mowa o flocie handlowej: wyobraźmy sobie, że taki statek szczęśliwie przepłynął pół świata, dotarł do Bałtyku, a tam - ups! - okazuje się, że ktoś blokuje nasze porty. I co wtedy? Wojna, jak pokazuje przykład ostatnich lat, wcale nie musi toczyć się na wielką skalę - wystarczy przecież odciąć dostęp do pewnych zasobów, by skutecznie zmusić jakiś kraj do bycia bardziej… rozsądnym.
Tagi: Marynarka wojenna, NATO