Kraje, dla których turystyka jest jednym z podstawowych źródeł dochodu, przechodzą ostatnio naprawdę ciężkie czasy. Nic zatem dziwnego, że ich rządzący dwoją się i troją, by wymyślić rozwiązana bezpieczne, a zarazem niedobijające resztek branży. Czy pomysł Tajlandii się sprawdzi? A może inne państwa pójdą w jej ślady?
A może by tak…
Władze Tajlandii zaproponowały projekt, w ramach którego przybywający do ich kraju goście będą mogli odbywać kwarantannę na pokładzie jachtów lub niewielkich statków wycieczkowych. Z całą pewnością jest to lepsza opcja, niż zamknięcie w pokoju hotelowym.
W pierwszym etapie projektu ma wziąć udział 100 właścicieli jednostek. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, program takiej kwarantanny zostanie rozszerzony i wtedy zacznie generować zyski. Władze szacują, że może on przynieść 58 mln dolarów przychodu rocznie.
Jak to ma działać?
Turyści pragnący odbyć kwarantannę w tej formie będą musieli spełnić dwa warunki:
Innymi słowy, pewne uciążliwości będą – ale i tak pomysł jest ciekawy. Nie jest to zresztą pierwsza koncepcja w tym stylu.
Tajskie pomysły
Władze już wcześniej proponowały możliwość odbycia kwarantanny w nietypowej, aczkolwiek atrakcyjnej formie. Na przykład… w ekskluzywnym ośrodku na polu golfowym. W sumie, czemu nie?
W ciągu najbliższych kilku tygodni ma też ruszyć inny rządowy program – tym razem oferujący przetrwanie kwarantanny w nadmorskim kurorcie. Trzeba przyznać, że oferta brzmi kusząco. Czy jednak rzeczywiście zachęci ona turystów? Czas pokaże. Z pewnością znaczącą przeszkodą będzie fakt, że na miejsce trzeba się jakoś dostać - zwykle samolotem. A to, co oferują linie lotnicze, to niekoniecznie jest jachting, plażing i relaks.
Tagi: Tajlandia, kwarantanna, turystyka, koronawirus