Z pewnością słyszeliście na lekcjach biologii, że człowiek pochodzi od małpy. Można się z tym zgadzać albo nie, ale trudno zaprzeczyć, że życie nieustannie dostarcza nam przykładów na poparcie tej śmiałej tezy. Okazuje się jednak, że na tym nie koniec – otóż istnieją uczeni, którzy twierdzą, że naszym praprzodkiem była małpa... wodna.
Serio-serio?
Jak najbardziej. Całe to założenie opisuje tzw. teoria przybrzeżna, nazywana też teorią wodnej małpy (The Aquatic Ape Hypothesis, w skrócie AAH). Zgodnie z tym założeniem, naszym praprapra... nie był taki sobie zwykły futrzak, ale gatunek żyjący w wodzie, albo jej bezpośrednim sąsiedztwie. To miałoby tłumaczyć, dlaczego mamy cechy inne, niż pozostałe człowiekowate.
Co ciekawe, ta teoria wcale nie jest nowa – zaproponował ją uczony nazwiskiem Westenhofer w swoim dziele pt. „Der Eigenweg des Menschen”, wydanym w 1942 roku. Po wojnie, w latach 60. XX wieku, podchwyciło ją kilku innych naukowców. Zgodnie z tą hipotezą, nasi praprzodkowie mieli wywodzić z terenu dzisiejszych Wielkich Rowów Afrykańskich, ewentualnie żyć wzdłuż afrykańskich i azjatyckich wybrzeży Oceanu Indyjskiego. Generalnie lubili wodę, uwielbiali w niej brodzić, pływać i nurkować, co z czasem doprowadziło do wytworzenia cech anatomicznych, jakimi nie mogą poszczycić się np. szympansy czy inne orangutany. Jakich konkretnie?
Co nas odróżnia od reszty towarzystwa?
Pomijając oczywiście inteligencję, urok osobisty itp.? Wyznawcy teorii wodnej małpy doszukali się szeregu poszlak, które mają wskazywać na nasze wodne (a w każdym razie litoralne) pochodzenie. Oto najważniejsze z nich:
Chodzenie na dwóch nogach. Inne ssaki naczelne mogą przejść w ten sposób jedynie krótki odcinek. Brodzenie w płytkiej wodzie oraz częste pływanie miało, zdaniem uczonych, sprzyjać prostowaniu kręgosłupa i spowodować, że chodzimy dzisiaj wyprostowani (chyba że gapimy się w telefon).
Obniżona krtań oraz zdolność do oddychania nosem i ustami – dzięki tym cechom potrafimy wstrzymywać oddech, podobnie jak ssaki morskie, a także... mówić.
Budowa naszej skóry – brak futra (ok, na plażach widuje się wyjątki) oraz sposób pocenia się sprzyjają życiu w środowisku wodnym.
Rozmieszczenie i ilość komórek tłuszczowych (tu również można poczynić pewne obserwacje). Podobno mamy ich 10 razy więcej, niż inne naczelne. Taki sam system spotyka się u ssaków żyjących w wodzie – warstwa tłuszczyku chroni je przed wychłodzeniem w wodzie.
Zęby – zarówno ich budowa, jak i rodzaj szkliwa są bardzo podobne do zwierząt żyjących na bagnach i wybrzeżach.
Nasze menu – mimo iż człowiek jest w zasadzie wszystkożercą, nasz układ trawienny jest lepiej przystosowany do trawienia ryb i owoców morza, niż do innych rodzajów pokarmu. Co więcej, naukowcy zauważają, że około 200 tys. lat temu mózg gatunku Homo Sapiens nagle przybrał na wielkości i możliwościach obliczeniowych, co miało być bezpośrednio związane z dużym spożyciem kwasów tłuszczowych obecnych w mięsie ryb. U innych przedstawicieli ekipy Homo, np. u Homo erectusa, taka zmiana nie nastąpiła (i dlatego to my jesteśmy gatunkiem dominującym).
Czy to może być prawda?
Cóż... chyba nie mamy kompetencji, by odpowiedzieć na to pytanie. Faktem jest, że wszelkie teorie mają swoich wiernych wyznawców i równie zagorzałych przeciwników. I bardzo dobrze. Dzięki temu amerykańscy (i nie tylko) naukowcy mają zajęcie, a my możemy się w nieskończoność sprzeczać w Internetach.
Tagi: człowiek, Darwin, małpa wodna, hipoteza, badania, naukowcy