TYP: a1

Sposób na sinice

poniedziałek, 6 sierpnia 2018
Anna Ciężadło

Jak zapewne wiecie, ostatnimi czasy Bałtyk został opanowany przez mnożące się na potęgę sinice. Nie spotkało się to z aprobatą turystów; zwłaszcza tych najmłodszych, którzy co prawda doceniają piasek i muszelki, ale kąpiel w morzu doceniliby trochę bardziej.

Czy zatem nie ma sposobu na tę zielonkawą zmorę? Jak się okazuje, sposób jest - i to wymyślony przez branżę, którą kojarzymy raczej z zanieczyszczaniem wód, a nie z ich ratowaniem.

 

Zielony problem

Sinice zamieszkują nie tylko w morzu – świetnie czują się również w wodzie słodkiej, a nawet termalnej. Ich wściekłe namnażanie w danym zbiorniku można po prostu cierpliwie przeczekać – naturalne mechanizmy rządzące ekosystemem sprawią, że za jakiś czas sytuacja sama się unormuje i liczebność sinic wróci do rozsądnych rozmiarów. Niestety, do tego czasu wielu plażowiczów również wróci... do domu.

 

Dlatego każda inicjatywa, mająca na celu ograniczenie ich nadmiernego rozwoju zasługuje na uznanie - tym bardziej, jeśli jest prosta, relatywnie tania i nieszkodliwa dla środowiska.

Inspiracją może tu być rozwiązanie, jakie wprowadziła gdańska rafineria, która - podobnie, jak wiele innych zakładów przemysłowych - do przeprowadzania procesów technologicznych potrzebuje sporych ilości wody. I to czystej.

 

Pomysł nafciarzy

Gdańska rafineria pobiera wodę ze zbiornika utworzonego na Motławie. Niestety, kilka lat temu znaczna kondensacja składników organicznych sprawiła, że zamieszkujące zbiornik sinice poczuły się zbyt pewnie i zaczęły bardzo gwałtownie się rozmnażać.

 

Warto tu przypomnieć, iż sinice namnażają się przez podział; z jednego organizmu powstają dwa, następnie z każdego z tych dwóch – kolejne dwa, i tak dalej. Dlatego pojęcie „bardzo gwałtownie” wcale nie jest tu przesadzone.

 

Taka właśnie sytuacja wstąpiła we wspomnianym zbiorniku i spowodowała, że jakość wody nie pozwalała na jej wykorzystanie przez rafinerię. Rzecz jasna, zanieczyszczoną wodę można było uzdatniać, jednak pociągało to za sobą spore koszty. Po przeprowadzeniu badań środowiskowych, postanowiono zatem ukrócić sprawę - i zamiast mozolnie oczyszczać wodę z sinic, postarać się zatrzymać ich rozwój.

 

A wypchajcie się!

Sinice udało się ujarzmić za pomocą... słomy. Wykorzystano tu słomę jęczmienną, której wcześniej używano jedynie przy rekultywacji małych jeziorek. Okazało się, że na większą skalę ten system również działa.

 

Na powierzchni wody zostały umieszczone specjalne, ażurowe worki, połączone stalowymi linami i wypchane słomą. Po kilku tygodniach słoma została zasiedlona przez żyjące w wodzie grzyby i bakterie, które zaczęły uwalniać polifenole – substancje organiczne, będące naturalnym produktem ich przemiany materii. Nagromadzenie polifenoli sprawiło, że sinice doszły do wniosku, iż warunki nie są już tak doskonałe jak wcześniej i przestały mnożyć się jak szalone.


Tanio i dobrze

Po kilku tygodniach od zainstalowania systemu ze słomą, pobrano próbki wody ze zbiornika; okazało się, ilość zawartego w niej chlorofilu, będącego głównym wskaźnikiem zasiedlenia wody przez sinice, zmalała aż kilkadziesiąt razy.

 

Wykorzystanie słomy jest oczywiście nieporównywalnie tańsze, niż złożone procesy uzdatniania wody. Co więcej, jest to rozwiązanie całkowicie bezpieczne i ekologiczne. Ekolodzy stwierdzili, że poprawa jakości wody wpłynęła pozytywnie na liczebność oraz zdrowie ptaków wodnych i wielu innych stworzeń, których życie jest w jakiś sposób powiązane ze zbiornikiem. Oczywiście, za wyjątkiem sinic, które – co trzeba podkreślić – wcale nie wyginęły. Po prostu ich liczebność wróciła do sensownego poziomu, nie rujnując reszty ekosystemu.

 

Kwestia skali

OK, a teraz pytanie za 100 punktów: czy mamy w Polsce tyle słomy, by realnie wpłynąć na rozwój sinic w Bałtyku? Cóż, z pewnością taka operacja na skalę morza byłaby trudna do przeprowadzenia; jeśli w ogóle możliwa.

 

Pamiętajmy jednak, że w rzeczywistości wcale nie musimy działać na całym morzu: sinice do gwałtownego rozwoju potrzebują temperatury rzędu 16-20 stopni Celsjusza. Taką znajdą głównie na płytszej wodzie – czyli blisko brzegu.

 

Istnieje zatem szansa, że działania na mniejszą, lokalną skalę, okażą się całkiem skuteczne. Pytanie, czy znajdzie się ktoś, kto wprowadzi taki zamysł w życie? Może warto podrzucić tę ideę rządzącym - szczególnie, że w obliczu zbliżających się wyborów będą chyba nieco uważniej wsłuchiwać się w głosy wyborców.

 

 

 

Tagi: sinice, Bałtyk, zanieczyszczenie, bakterie
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 grudnia

W Adenie zwodowano polski statek "Dar Opola", który następnie pod dowództwem Kpt. Bolesława Kowalskiego wyszedł w rejs naukowy na Morze Czerwone.
poniedziałek, 21 grudnia 1959