Ludzie dorabiają się fortun na najrozmaitszych rzeczach, a jednym z najciekawszych (i najbardziej rentownych) biznesów okazuje się wypożyczanie owiec. Jeśli więc szukacie szybkiego sposobu na wzbogacenie się, być może kariera juhasa to jest właściwy kierunek w życiu. Jak to wygląda w praktyce i ile konkretnie można zarobić?
Owce nad morzem
Te sympatyczne zwierzęta kojarzą się raczej z przeciwnym biegunem Polski, czyli z górami. Okazuje się jednak, że i w Gdańsku jest dla nich miejsce. Władze miasta wpadły bowiem na pomysł, by „zatrudnić” stado owiec w charakterze żywych kosiarek na terenie Opływu Motławy.
Pomysł był przedni, a przy tym ekologiczny (przód owieczki kosi trawnik, a tył od razu go nawozi). Niestety bardzo kosztowny: za wypożyczenie na trzy miesiące stada liczącego 15 sztuk zapłacono z publicznych pieniędzy aż 147,5 tys. złotych.
Ile kosztowałby zakup takich zwierząt? Owca wrzosówka (bo takiej właśnie rasy użyto w Gdańsku) kosztuje mniej, niż 300 złotych. Według portalu farmer.pl roczny koszt utrzymania takiego zwierzęcia to około 400 zł. Miasto odrobinę więc przepłaciło.
Na pocieszenie dodajmy, że Gdańsk nie jest jedyną metropolią, którą stać na takie owcze luksusy. Kraków, w którym mieści się siedziba naszego portalu, zapłacił ostatnio ponad 6 tys. złotych za godzinę pracy jednej owieczki, która nawet nie musiała jeść trawy – miała tylko ładnie wyglądać przed obiektywem.
Dlaczego owce są skuteczne?
Pomijając kwestię gospodarności (albo jej braku), trzeba podkreślić, że sam pomysł wykorzystania owieczek do koszenia i umocnienia wałów wcale nie jest nowy. Od dawna stosuje się go choćby w Niderlandach, i to wcale nie dlatego, że nie ma tam gór, po których baranki mogłyby malowniczo hasać. Rzecz w tym, że są one naprawdę pomocne w utrzymaniu takich terenów w porządku. Dlaczego tak jest?
Z kilku powodów: przede wszystkim są mniejsze i lżejsze, niż np. krowy, dlatego doskonale nadają się do wykaszania ugorów, nawet takich mocno pochyłych. Dzięki ich żarłocznym pyszczkom na wałach rośnie niska, mocno ukorzeniona trawa, a nie tak zwane chaszcze.
Całość wygląda przez to dużo lepiej, jednak warto podkreślić, że problem zarastania umocnień przeciwpowodziowych jest nie tylko kwestią estetyki: rzecz w tym, że taki gąszcz to doskonałe siedlisko dla kretów, nornic i innych zwierząt, które lubią gnieździć się pod ziemią. Drążąc nory, stopniowo osłabiają one strukturę wałów, a o tym, jak daleko posunęły się w pracach górniczych, przekonujemy się zwykle w momencie wystąpienia powodzi.
Tagi: owce, Gdańsk, wały, Motława