Grasshopper to robot, który zajmuje się sadzeniem trawy morskiej. Po co? Dla morskich krów oczywiście… A tak na poważnie – podmorskie łąki zanikają, a jeśli zanikną całkiem, zniszczy nam to rafy, brzegi, rybołówstwo, a nawet klimat. Krótko mówiąc: jest o co walczyć.
Po co nam trawa morska?
O dziwo przydaje się ona nie tylko do wyrobu koszyków czy innych ozdób. Tak naprawdę trawa morska pełni bardzo ważną funkcję w oceanie: pochłania dwutlenek węgla. Dodajmy, że pochłania go w ilościach hurtowych – mimo iż zajmuje zaledwie 0,001 powierzchni dna oceanicznego, odpowiada za absorbcję aż 18% CO2.
Od pewnego czasu naukowcy obserwują jednak zanikanie podmorskich łąk. Jak mówi Chris Oakes, biolog morski i dyrektor generalny ReefGen (firmy zajmującej się przywracaniem trawy morskiej w różnych częściach świata), straty są ogromne – w skali globalnej każdego roku zanika około 7% tego ekosystemu. Przyczyny tej katastrofy (bo jest to katastrofa, chociaż mało medialna, dlatego umyka naszym oczom) są te, co zawsze: zanieczyszczenie środowiska morskiego i nadmierne połowy.
Co z tym zrobimy?
Do podmiotów próbujących przeciwdziałać zanikaniu podmorskich łąk należy wspomniana już firma ReefGen, a jednym z jej inicjatorów jest Tom Chi – współzałożyciel Google X, a prywatnie – właściciel domu na Hawajach; i właśnie ten fakt spowodował, że Chi zobaczył na własne oczy zanikanie hawajskich raf i postanowił włączyć się w ratowanie oceanów.
Odnowa populacji trawy morskiej jest żmudnym zadaniem – trzeba ręcznie sadzić nasiona lub pędy na dnie oceanu, co zajmuje nurkom wiele czasu. Dlatego właśnie lepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie robotów takich, jak Grasshopper. Jest on wyjątkową maszyną: waży zaledwie 23 kg, ma mnóstwo kamer i… całkiem sporą wydajność. W ciągu minuty może posadzić nawet 60 nasion, co dla ludzi jest niemożliwym wynikiem.
Jak to działa?
Tak naprawdę Grasshopper robi... zastrzyki. Wstrzykuje bowiem w dno morskie dawkę zawierającą roztwór błota i cztery nasiona trawy morskiej, które dzięki temu mają dobrą pożywkę na start. Potem dokonuje kolejnej iniekcji 30 cm dalej – i tak aż do opróżnienia zasobnika, mogącego pomieścić 20 tys. nasion.
Robot nie jest w stu procentach autonomiczny – nadal potrzebuje ludzi. Musi być na bieżąco sterowany z łodzi, a ponadto trzeba mu wcześniej ułożyć na dnie specjalną taśmę, za którą będzie podążać. Mimo wszystko wykorzystanie go pozwala znacznie przyspieszyć proces sadzenia trawy morskiej, a co za tym idzie – poprawiania kondycji oceanów. Co ciekawe, Grasshopper nie jest jedynym robotem ratującym morskie ekosystemy – przed nim powstała jeszcze Cora, służąca do odnawiania populacji koralowców.
Tagi: trawa morska, ocean, ekologia, nauka, robot, GrasshopperReefGen’s Grasshopper robot is revolutionizing seagrass meadow restoration—key to storing 35x more carbon than forests. ???? https://t.co/Ea0cjnZVW5 @goodnewsnetwork #ClimateAction #Robotics #Seagrass #Ocean #Restoration #OceanRestoration pic.twitter.com/OIHo6u24tY
— activist360 (@activist360_co) December 26, 2024