Polskie morze nigdy nie należało do ciepłych. W tym sezonie jednak temperatura wody w niektórych miejscach spadła nawet o 10 st. C i jest tak niska, że stanowi zagrożenie dla zdrowia – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że powietrze potrafi być naprawdę gorące.
Zazwyczaj woda w Bałtyku na popularnych kąpieliskach wynosi ciut powyżej 20 stopni, zwłaszcza przy tak dobrej pogodzie, jaka utrzymuje się na północy Polski w ostatnich dniach. Zgodnie z danymi Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w poniedziałek rano w wielu miejscowościach woda miała ponad 20 st. C, w Pucku osiągnęła niemal 24 st. C, a na Helu, w Świnoujściu oraz Międzyzdrojach od 20 do 22 st. C. Tym bardziej zaskakuje, że w Kołobrzegu zanotowano tylko 13 st. C. Woda, mająca 12-15 st. C występuje również punktowo w środkowej i zachodniej części Mierzei Helskiej. Takie temperatury stanowią już zagrożenie dla zdrowia – no, chyba, że jest się morsem.
Przyczyną takich różnic temperatur jest tzw. upwelling przybrzeżny, czyli zjawisko polegające na podnoszeniu zimnych, głębinowych wód na powierzchnię w pobliżu brzegów. Co może zaskakujące, za upwelling odpowiada wiatr – nie musi być silny, ale powinien wiać wzdłuż brzegu. Taki rodzaj wiatru powoduje odpływanie od brzegu wody powierzchniowej i zastępowanie jej wodami z niższych warstw. W Polce za upwelling odpowiada głównie wiatr wiejący z wschodu, a właśnie z takim mamy do czynienia na Wybrzeżu od kilku dni. Według aktualnych prognoz pogody takie podmuchy będą się pojawiały nawet do piątku, więc jeśli spędzamy wakacje nad Bałtykiem, sprawdźmy temperaturę wody, zanim radośnie rzucimy się w fale.
Tagi: Bałtyk, pogoda