Tradycyjnie w drugą nordcupową sobotę (2.07.2016) w samo południe wystartował Wyścig o Bursztynowy Puchar Neptuna. W tym roku na starcie pojawili się też zawodnicy klasy International Moth, czyli tzw. „ćmy”. Jest obecnie jedną z najszybszych klas wśród jedno- i dwuosobowych jachtów żaglowych i najszybszą jednoosobową żaglówką na świecie – aktualny rekord wynosi 36,6 węzła (prawie 70 km/h), a ustanowił go Ned Goss na jachcie MACH2 w maju 2014 r.
Fot. Bartosz Modelski |
Moth’y typowane były na faworytów „Bursztyna” i rzeczywiście, obie startujące „ćmy” już na początku wyścigu zapewniły sobie bardzo dużą przewagę. Bursztynowy Puchar Neptuna trafił do Michała Domańskiego na Moth’cie MACH2, który pokonał całą trasę w ciągu 1h 27 min i 12 sek. To sekundy były kluczowe, bo jego klasowy kolega, Jakub Jankowski przepłynął linię mety… zaledwie sekundę później! Trzeci był Piotr Tarnacki na jachcie Roca-Volvo.
Rozmowa z triumfatorem wyścigu, Michałem Domańskim:Nord CUP: To pierwszy występ klasy International Moth na Nord CUPie. Jak to się stało, że postanowiliście tutaj wystartować?
Michał Domański: Klasa Moth na regatach Nord CUP to debiut regatowy w Polsce. Zostaliśmy zaproszeni przez dyrektora sportowego regat, Michała Korneszczuka, na regaty jako klasa. W sobotę wzięliśmy udział w Wyścigu o Bursztynowy Puchar Neptuna, który był jednym z wyścigów w ramach startów naszej klasy.
NC: Skąd pojawił się u Ciebie pomysł, żeby wsiąść na "ćmy"?
MD: Klasa Moth jest teraz zdecydowanie najbardziej rozwojową klasą żeglarską na świecie. Skupia najlepszych żeglarzy zawodowców, ale też amatorów, próbujących swoich sił w zupełnie nowej metodzie żeglowania, połączonej niejako z lataniem, czyli dodany jest jeszcze jeden wymiar, który sprawia, że łódki te są piekielnie szybkie. Aktualny rekord prędkości to prawie 37 węzłów, także bardzo szybko. Pływanie na "ćmie" jest bardzo wymagające, ale też dające dużo w zamian - niesamowita frajda i niesamowite prędkości. Chyba właśnie stąd pomysł na tę klasę, która na świecie jest już bardzo popularna, w Polsce na razie trochę mniej, ale wszystko przed nami. Jest to moim zdaniem zdecydowanie przyszłość żeglarstwa regatowego, wszystko idzie w tym kierunku i cały świat zaczyna latać na foilach.
NC: Jak wyglądał już sam Wyścig o Bursztynowy Puchar Neptuna? Czułeś oddech konkurencji na karku?
MD: Po drugiej boi, a właściwie nawet przed nią, przed Stogami, wyszliśmy na prowadzenie, dwa pierwsze Moth'y i tego prowadzenia nie oddaliśmy już do końca. Owszem, często wymienialiśmy się między sobą, było to bardzo emocjonujące, na metę wpływaliśmy w odstępie zaledwie kilku sekund. Jest to coś niemożliwego przy takiej długości trasy.
NC: Warunki wiatrowe na "Bursztynowym Wyścigu" były wymarzone?
MD: Warunki na "Bursztynie" całkiem OK, ale nie do końca wymarzone. Na początku faktycznie, całkiem dobrze wiało i wtedy ta przewaga między kolejnymi łódkami zrobiła się ogromna - muszę przyznać, że nie widziałem konkurencji już na wysokości Gdańska w kierunku do Sopotu, ale w drodze powrotnej, mniej więcej z Gdańska do Górek Zachodnich bardzo siadło i było dużo trudniej.
NC: Czy wrócicie na Nord CUP za rok?
MD: Jak najbardziej, jeśli będzie taka możliwość. Mam nadzieję, że będzie nas już więcej.