TYP: a1

Śledzie z rusztu i parada żaglowców

sobota, 10 września 2011
MZ

To była jedyna taka okazja. Był początek sierpnia 2007 roku. Zbliżał się termin zlotu żaglowców w Szczecinie. O tym wydarzeniu, a także o urokach polskiego wybrzeża Maciej już od dawna opowiadał swoim znajomym, z którymi poznał się podczas swoich rejsów po Morzu Śródziemnym i Adriatyku. Czasem korzystał z ich gościnności i pływał wraz z nimi na ich jachtach, czasem spotykał stając na kotwicy w urokliwych zatokach podczas swoich indywidualnych rejsów.

Tak więc do Polski mieli przylecieć Stiepan, Ricardo i Don Mario, oczywiście nie sami, lecz z przyjaciółkami, do których dotarły legendy o Maciejowej rycerskości, o polskiej gościnności i atencji polskich mężczyzn wobec kobiet. Był tylko jeden problem, Maciej już nie posiadał jachtu, z przyczyn finansowych musiał go jakiś czas temu sprzedać. Koszt utrzymania szkunera stojącego w hiszpańskich marinach był rujnujący. Z pomocą przyszedł zaprzyjaźniony Szwed. Björn i Maciej znali się od lat. Odbyli wspólnie na jachcie Björna kilka rejsów po Bałtyku, odwiedzając między innymi Bornholm. Teraz okazało się, iż Szwed również planuje udział w zlocie żaglowców, zatem pomyślano o wspólnej wyprawie.

Cała ekipa spotkała się w Gdańsku. Popłynęli wzdłuż wybrzeża, odwiedzając po drodze Ustkę. Na południowcach Bałtyk zrobił wrażenie, jego szaro-zielony kolor był tak odmienny od znanego im błękitu Adriatyku czy Morza Śródziemnego, biel piaszczystych plaż zachwycała. Rejs zamienił się w konkurs kulinarny. Zaczęło się od tego, że Björn miał w jachtowej lodówce przygotowane trzy półmiski ugotowanych raków – sierpień to w Szwecji święto raków. Don Mario szpanował rozlicznymi sosami do makaronu, a Ricardo wyciągał z przepastnych otchłani swojego bagażu rozliczne tapas, zaklęte w puszkach i słoiczkach. Stiepan z charakterystyczną dla niego powściągliwością kroił na cienkie plasterki pršut i paški sir.

Maciej spokojnie czekał do chwili kiedy przybili do nabrzeża w Szczecinie. Podczas rejsu spotkał znajomych rybaków, którzy zaopatrzyli go w parę kilo sprawionych śledzi. Teraz, gdy dotarli do celu, zacumowali w Szczecinie, mógł uruchomić swoją kucharską tajną broń. Wziął ze sobą elektryczny grill płytowy. Podłączył go do zasilania i rozpoczął smażenie śledziowych filetów. Po nabrzeżu rozszedł się zapach śledzi. Przywabił natychmiast marynarzy z cumującego w pobliżu meksykańskiego żaglowca. To co poczuli było dla nich kompletnie nieznane. Ustawili się w rzędzie na nabrzeżu i czekali kiedy śledzie będą gotowe. Maciej rozpoczął poczęstunek. Jacht Björna zaroił się od chętnych, którzy chcieli spróbować nieznanego przysmaku. Szybko zorientowano się, że śledzie znakomicie komponują się z czystą wódką. Impreza nabrała rumieńców.

Śledzie z rusztu

Aby przygotować grillowane śledzie wystarczy grill płytowy lub kawałek blachy, który umieszczamy nad płonącym ogniem. Tusze śledziowe smarujemy odrobiną oleju, wcześniej delikatnie solimy. Kładziemy na rozgrzanej płycie grilla. Gdy skóra jest lekko rumiana, odwracamy. Smażymy jeszcze przez około 5 minut. Podajemy wraz z pure ziemniaczanym lub z ziemniakami pieczonymi.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007