Trwa dogaszanie hali magazynowej w Nowym Porcie w Gdańsku. Oficjalna przyczyna zdarzenia nie jest znana, pojawiają się jednak rozmaite pogłoski, począwszy od uderzenia pioruna, aż po intencjonalne działanie, będące częścią szeroko zakrojonej akcji destabilizacyjnej.
Dla przypomnienia
Pożar wybuchł w miniony weekend. Zapaliła się hala magazynowa przy ul. Oliwskiej w dzielnicy Nowy Port. W budynku składowane były tekstylia, tworzywa sztuczne, oleje silnikowe... Jednym słowem: same łatwopalne materiały. W gaszeniu wzięło udział kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej, a walka z żywiołem okazała się trudniejsza, niż początkowo zakładano.
Mimo iż w poniedziałek kpt. Andrzej Piechowski z Komendy Miejskiej PSP w Gdańsku powiedział w rozmowie z PAP, że sytuacja została opanowana, a strażacy sprawdzają pogorzelisko i prowadzą dogaszanie, wieczorem w mediach pojawiły się informacje, że akcję trzeba było wznowić. Na szczęście w pożarze nikt nie zginął.
W gaszeniu wzięły udział zastępy PSP, OSP, trzy statki Morskiej Straży Pożarnej, jednostka Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, Zakładowa Straż Pożarna oraz Grupa Operacyjna KG PSP. Jak zwykle w takich sytuacjach, dochodzenie prowadzi policja oraz biegli z zakresu pożarnictwa. Kiedy poznamy wyniki ich prac, będzie można wysnuć rzetelne wnioski.
Co my na to?
Nawet osoby niezbyt uważnie śledzące doniesienia z różnych części Polski wiedzą, że nie jest to pierwszy duży pożar w ostatnich miesiącach. Płonęły już składowiska odpadów, markety, zakłady spożywcze i chemiczne, hala w Warszawie...
Nie tak dawno ABW zatrzymała trzech podejrzanych o podpalenia na zlecenie obcych służb. Premier Tusk na początku roku informował o innym zatrzymanym, który usiłował podpalić zakład produkujący farby. Jak powiedział szef rządu, stwierdzono bezdyskusyjnie, że mężczyzna działał na zlecenie służb rosyjskich. W podobnym tonie wypowiadał się prezydent Duda, mówiąc, że trudno nie mieć podejrzeń, iż pożary nie są dziełem przypadku, ale próbą destabilizacji kraju.
Z kolei szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż pożary stanowią część wojny hybrydowej. Czy jednak pożar hali magazynowej w Gdańsku wpisuje się w ten schemat?
Syndrom czerwonego samochodu
Od początku wojny na Ukrainie pojawiają się informacje o działaniach typu dywersyjnego, prowadzonych w różnych krajach zaangażowanych w pomoc; dotyczy to nie tylko Polski, ale też innych krajów bałtyckich.
Czy jednak rzeczywiście coś jest na rzeczy? A może mamy tu do czynienia z typowym przykładem syndromu czerwonego samochodu? Dla niezorientowanych: zastanówcie się, ile czerwonych pojazdów widzieliście dzisiaj, idąc do pracy? Prawdopodobnie nie będziecie potrafili odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli jednak będziecie je mieć w pamięci wracając do domu, okaże się, że zauważacie same czerwone samochody.
Podobnie rzecz wygląda z pożarami: jeśli zafiksujemy się na możliwych akcjach dywersyjnych wrogich służb, w niedługim czasie możemy dojść do przekonania, że co krok mamy z nimi do czynienia. Z drugiej jednak strony, nie należy lekceważyć zagrożenia z ich strony, bo za nasza granica trwa regularna wojna. I jak tu znaleźć złoty środek?
Twarde dane
Na oficjalnej rządowej stronie znajdziemy statystyki przygotowane przez Komendę Główną Straży Pożarnej. Jak wiemy, wojna na Ukrainie rozpoczęła się w lutym 2022 r. W tym samym roku strażacy podjęli 608 tysięcy interwencji – jest to rekordowa liczba w ciągu trzydziestoletniej historii tej formacji. Na tej samej stronie możemy jednak znaleźć dokładne dane, z których wynika, że zdecydowana większość interwencji to pyły pożary traw, a główną przyczyną zdarzeń było działanie sił natury. Czyli przypadek? No cóż...
Agencje bezpieczeństwa wewnętrznego w innych krajach bałtyckich, szczególnie w Szwecji i na Litwie, stawiają sprawę jasno: ich zdaniem istnieje bezpośrednie powiązanie pomiędzy pożarami (również w Polsce) i awariami infrastruktury krytycznej.
W podobnym tonie wypowiada się CNN, powołując się na źródła w NATO, których zdaniem w Internecie, głównie na Telegramie, prowadzona jest rekrutacja sabotażystów-amatorów, którzy podjęliby się rozmaitego typu dywersji. Krótko mówiąc, istnieje szansa, że tego rodzaju akcje będą się powtarzać – a gwałtowne zjawiska pogodowe tylko ułatwią sprawę, zaciemniając obraz sytuacji.
Tagi: pożar, Gdańsk, wojna