Latarnik kojarzy nam się albo z lekturą szkolną, albo z zarośniętym, lekko zdziwaczałym osobnikiem po przejściach, żyjącym w miejscu, gdzie zwykli śmiertelnicy rzadko zaglądają - ku obopólnej satysfakcji. Czym innym jest jednak podjąć pracę w charakterze latarnika, a czym innym - z czystej fantazji zamieszkać w latarni morskiej; choćby i na jedną noc. Pytanie, czy to w ogóle jest to możliwe - a jeśli tak, to czy taki luksus pozostaje w zasięgu zwykłej, żeglarskiej ręki?
Kowalski, opcje!
Jak się okazuje, zamieszkanie w latarni morskiej wcale nie jest tak abstrakcyjną ideą, jak by nam się mogło wydawać. Możliwości jest tu całkiem sporo, a wszystko zależy od naszej determinacji, a także od zasobności portfela, bowiem oferty są bardzo zróżnicowane.
Poza tym, pamiętajmy, że nie jest to miejscówka dla każdego: do najbliższego sklepu, klubu czy lekarza mamy z reguły spory kawałek drogi. Jednak do obiektów takich, jak sąsiedzi - również.
I może właśnie ten luksus wart jest swojej ceny? Przejdźmy zatem do konkretów i sprawdźmy ile to kosztuje - bo dlaczego tak drogo, to już chyba wiemy.
Pokój 47
Pokoik znajduje się w latarni Molja Fyr, usytuowanej na obrzeżach norweskiego miasteczka Alesund. Jest to raczej propozycja dla ludzi szczupłych, a jednocześnie wymagających - wbrew pozorom, wnętrze urządzone jest w sposób luksusowy i przemyślany, a zadbali o to spece z biura projektowego Snohetta (ci sami, którzy ogarniali operę w Oslo i Strefę Zero w NY).
Pokój ma średnicę zaledwie 3 metrów, i w dodatku jest okrągły, ale architektom udało się sprytnie upchać tam aż dwa poziomy: na górnym mieści się „rustykalna sypialnia”, zaś na dolnym - luksusowa łazienka. Oficjalnie apartament nosi numer 47 i uchodzi za filię czterogwiazdkowego hotelu Brosundet. Za nocleg w takim miejscu musimy zapłacić jedyne 2,5 tys. PLN. Na pocieszenie, w cenie dostajemy widok na fiordy i zachody słońca oraz doborowe towarzystwo mew.
A może Chorwacja?
Ciekawą ofertę w zakresie nocowania w latarniach morskich prezentuje też Chorwacja, co jest ciekawą opcja jeżeli planujecie czarter jachtu w Chorwacji. Tu do wyboru mamy aż cztery latarnie: w Puli, Medulin, miejscowości Crna Punta oraz na wyspie Hvar. Wszystkie one mają tę przewagę nad pokojem 47, że usytuowane są w miejscu znacznie cieplejszym - chociaż pozbawionym fiordów; w każdym razie tych norweskich.
Co ciekawe, mimo, iż czasy, gdy Chorwacja mogła uchodzić za kraj stosunkowo tani minęły bezpowrotnie, za wynajęcie całego takiego obiektu na jedną dobę zapłacimy całkiem przyzwoitą kwotę rzędu 1000 PLN.
Nie jest to może super niska cena, ale biorąc pod uwagę rozmiary obiektu (czyli ilość łóżek), okoliczności przyrody i wyjątkowość miejsca, jest zupełnie do przyjęcia.
Szkockie klimaty
Jeśli nie zadowala nas jednorazowy wypad nad morze i chcielibyśmy pomieszkać w latarni nieco dłużej, warto rozejrzeć się za taką na sprzedaż. O dziwo, i takie oferty się zdarzają, czego wymiernym dowodem jest chociażby latarnia (i to nie sama) w Killantringan w Portpatrick w Szkocji. Na obiekt składają się tak naprawdę dwa budynki: dom latarnika z, bagatela, sześcioma sypialniami (a podobno latarnicy to samotne wilki!) oraz „chatka” ze skromnymi trzema sypialniami, a wszystko to rozmieszczone na działce o powierzchni 1,2 hektara. Ile kosztuje taka przyjemność? Cóż, nie może być tanio - no i nie jest, bowiem miejsce jest ze wszech miar wyjątkowe. Obiekt został wystawiony na sprzedaż 2 lata temu, za skromną kwotę 2,9 mln PLN.
Jeśli jednak uważacie, że to za drogo (albo przypadkiem nie potrzebujecie dziewięciu sypialni), można nieco przyoszczędzić. Na sprzedaż jest bowiem inna szkocka latarnia - Stoer Head, która co prawda wciąż działa, ale jest w pełni zautomatyzowana, więc nie trzeba zawracać sobie głowy jej obsługą. Za to cena wywoławcza to zaledwie 1,8 mln PLN - tyle, co apartament w dużym polskim mieście. Może jednak warto?
Tagi: latarnia morska, nocleg, Chorwacja