Jak wiadomo, z chorobą morską zmagał się nawet admirał Nelson - miał specjalnego adiutanta, który na okręcie chodził za nim wszędzie z miską. Od tego czasu minęły dwa wieki, ale choroba morska nadal daje się we znaki pływającym po morzach i oceanach. Mniej doświadczeni żeglarze przed wypłynięciem w rejs powinni zapoznać się z kilkoma zasadami, które pozwolą złagodzić przebieg tej nieprzyjemnej przypadłości.Oczy i uszyJesteś na morzu. Leżysz w kabinie z bólem głowy. Łagodne zawroty i nudności stopniowo przechodzą w apatię. Dokuczają ci mdłości. Nie możesz jeść, pić ani spać. W twojej głowie kiełkują myśli o zmarnowanych pieniądzach i straconych wakacjach. To choroba morska.
Jej przyczyną są sprzeczne sygnały docierające do mózgu z oczu oraz z ucha wewnętrznego, gdzie znajduje się mechanizm równowagi. Błędnik rejestruje kołysanie statku, jednak wzrok nie odbiera sygnałów, które mózg interpretowałby jako zmiany pozycji. Ta niezgodność bodźców dostarczanych przez zmysł wzroku i równowagi powoduje chorobę.
Dziewczyny mają gorzejPodatność na chorobę morską i jej przebieg zależą od płci i wieku. Najbardziej podatne są dzieci w wieku od 2 do 12 lat (dziewczynki bardziej niż chłopcy) oraz dorośli między 25 a 50 rokiem życia. Niemowlęta na nią nie zapadają i nie dokucza ona też zbytnio osobom starszym. Według statystyk tylko 1% osób nie choruje wcale, a 3-5% nie są w stanie pokonać choroby i nawet leki nie przynoszą tym osobom ulgi. Pozostałe 94-96% ludzi prędzej czy później przyzwyczaja się do bujania.
Odporność na chorobę morską nabywa się w trakcie podróży. W przeciwieństwie do odporności na przykład na ospę wietrzną, nie jest ona jednak nabywana na całe życie. Nie zdziw się więc, jeśli po kilku latach przerwy w pływaniu poczujesz znów wszystkie atrakcje związane z chorobą morską.
Grunt to myśleć pozytywnieZdaniem doświadczonych żeglarzy ogromny wpływ na przebieg choroby morskiej ma nastawienie psychiczne. Spróbuj przekonać sam siebie, że wszystko będzie dobrze, a choroba minie szybciej. Jeśli czujesz nudności i jesteś osłabiony, pomyśl o czymś miłym. Prawdopodobnie w ogniu walki admirał Nelson też zapominał o chorobie.
Jeśli pozytywne myślenie nie pomaga, warto skorzystać z dostępnych w aptekach medykamentów, takich jak Aviomarin, które złagodzą objawy choroby. Przed ich zastosowaniem należy przeczytać ulotkę, w której znajduje się opis leku, dawkowanie oraz działania niepożądane. Najczęstszymi skutkami ubocznymi są senność i uczucie suchości w ustach. Ostatnio popularne są plastry TRANSWAY, które przykleja się do nadgarstka. Ich działanie polega na delikatnym uciskaniu punktu, który w medycynie chińskiej uważa się za odpowiedzialny za pracę układu przedsionkowego.
Praca i imbirPrzebywaj jak najwięcej na pokładzie. Powiew świeżej morskiej bryzy lepiej wpływa na samopoczucie niż powietrze w dusznej kabinie. Dobrze jest wybrać sobie jakiś obiekt poza jachtem (np. ptak lub chmury) i na nim skupić wzrok. Pomaga także praca, więc warto znaleźć sobie zajęcie. W żadnym wypadku nie należy czytać. Skaczące przed oczami litery mogą tylko pogorszyć stan chorego.
Zaleca się również zrezygnować z alkoholu i papierosów. Wbrew powszechnej opinii, alkohol w walce z chorobą morską jest bezsilny. Należy też unikać nieprzyjemnych zapachów. Najlepiej mieć przy sobie chusteczki nasączone olejkiem imbirowym lub miętowym, których zapach zapobiega zawrotom głowy i odruchom wymiotnym. Jeśli konieczne będzie opróżnienie żołądka, najlepiej robić to za burtę po stronie zawietrznej.
Ważną rolę odgrywa dieta. Przed i podczas pierwszych dni żeglugi należy unikać tłustych i ciężkostrawnych potraw, a jeść więcej warzyw i owoców. Ze słodyczy przyda się zapas ciasteczek imbirowych. Aby odzyskać siły i zapobiec odwodnieniu pij dużo wody z cytryną. Cukier pomoże odzyskać energię, a kwaśny smak cytryny zapobiegnie wymiotom. Nawet kiedy choroba minie, zaleca się jeszcze przez jakiś czas kontynuować lekkostrawną dietę.
Idź do lekarzaSama choroba morska nie jest tak groźna, jak jej powikłania. Przewlekłe choroby, nie dające na lądzie symptomów przez wiele lat, mogą się uaktywnić lub zaostrzyć na pełnym morzu. Takimi chorobami są m.in.: choroba wrzodowa, zapalenie trzustki lub pęcherzyka żółciowego czy zespół wrażliwego
jelita grubego. Leczenie ich na morzu jest prawie niemożliwe, dlatego najlepiej przed rejsem udać się na badania lekarskie. Warto też odwiedzić dentystę, bo ból zęba może zepsuć najprzyjemniejsze wakacje.
Zapnij pasyKołysanie statku wywołuje nie tylko chorobę morska, ale może być także źródłem siniaków i złamań. Zabezpiecz w kabinie wszystkie przedmioty, które grożą zranieniem podczas upadku. Przed pójściem spać przypnij się do łóżka specjalnymi pasami. Nie oczekuj, że zdążysz się obudzić na czas podczas burzy.
W trakcie podróży pod żaglami największe zagrożenie stanowią ruchome części urządzeń, zwłaszcza bom. W czasie burzy mogą zostać poniesione po pokładzie i biada temu, kto nie zdąży się uchylić na czas. Cios, który często trafia w głowę lub bark, może wyrzuć człowieka za burtę. Nawet jeśli uda się go uratować, skutki takiego urazu mogą pozostać na całe życie. W przypadku poważnych obrażeń (głowy, kręgosłupa) chory musi być w pozycji leżącej przetransportowany jak najszybciej do szpitala.
Kilka prostych wskazówekDo morza najlepiej przyzwyczajać się stopniowo i na początku nie wybierać się w rejsy dłuższe niż jednodniowe. Jeśli to możliwe, należy unikać żeglowania w czasie burzy i silnego wiatru.
Po dłuższym okresie na morzu trzeba też ponownie przyzwyczaić się do przebywania na stałym lądzie. Nie zdziw się więc, jeśli po zejściu ze statku molo zacznie się podnosić. Pamiętaj, że to tylko twój umysł płata ci figle - po kilku chwilach wrażenie powinno ustąpić.
Zdaniem żeglarzyZapytaliśmy kilku doświadczonych skipperów o ich sposoby radzenia sobie z chorobą morską. Oto, co nam odpowiedzieli.
Andrzej Brońka, kapitan, Krakowski Królewski Klub Żeglarski:“Nie choruję, a innym zalecam o tym nie myśleć (to również kwestia psychicznego nastawienia).”
Jan Domański, kapitan, www.OrtemSails.pl, Warszawa:“Polecam przede wszystkim być wypoczętym, wyspanym, z dobrym nastawieniem wobec choroby morskiej. Osoba skacowana jest kilkukrotnie bardziej podatna na nieprzyjemności związane z bujaniem. Jeśli kogoś z mojej załogi zaczyna męczyć choroba, zawsze polecam położyć się na plecach na pokładzie lub w koi i próbować zasnąć albo po prostu przyzwyczaić organizm do bujania. Należy ograniczyć czas przebywania pod pokładem, szczególnie w pozycji siedzącej lub stojącej. Z farmakologii moje załogi przetestowały do tej pory popularne plastry ze skopolaminą (środek nielegalny w Polsce), które odznaczały się bardzo dobrym działaniem. Także dostępny w Polsce na receptę Diphergan działał bardzo pozytywnie. Opaski i plastry na nadgarstki też dawały poprawę załogom, choć osobiście nie jestem do nich przekonany.”
Jakub Sepielak, sternik morski, Młodzieżowy Klub Morski Szkwał, Kraków:“Należy pamiętać, że 95% osób cierpi na chorobę morską - to normalna reakcja organizmu. Często już w czasie podróży na rejs rozmawia się chorobie morskiej - to błąd, który jest źródłem niepotrzebnego stresu. Osoba, która źle się czuje, nie powinna spędzać czasu pod pokładem (chyba że w pozycji leżącej). Najlepiej znaleźć jej zajęcie, np. pozwolić sterować.”
Nasi rozmówcy przytaczali też radę admirała Nelsona, żeby położyć się w cieniu rozłożystego dębu :)