TYP: a1

Porty Polskie. Cz 2. Zatoka Gdańska c.d. Jastarnia, Hel, Gdańsk

sobota, 7 września 2013
Sebastian Kała
Szanowni żeglarze, trochę czasu upłynęło, ale w sezonie ciężko zmobilizować się do pisania… żadne to usprawiedliwienie więc czas ruszać dalej. Zwiedziliśmy już Port Jachtowy w Gdyni i Marinę w Pucku. Dziś płyniemy do Jastarni, Helu i Gdańska. Jak widać – na Zatoce mamy jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia. Bezpieczne do żeglowania miejsca są zakreskowane – Pamiętajmy jednak, że to rysunek poglądowy, więc w żadnym przypadku nie używamy go do nawigacji. Na półwyspie powoli zaczyna pojawiać się kolejne miejsce do odwiedzenia jachtem, a mianowicie Kuźnica. Staram się na bieżąco śledzić kolejne poprawki do map i jeśli będzie tam można zawinąć, postaram się jak najszybciej o tym powiadomić.



Po wyjściu z Pucka kierujemy się znów na Głębinkę. Po jej przejściu i dotarciu do znaku bezpiecznej wody przychodzi czas na decyzję – Co dalej? Kontynuując żeglugę na wschód dopłyniemy do Helu, robiąc zwrot na NE dotrzemy do Jastarni, a kierując się na południe idziemy w stronę Gdyni i dalej do Sopotu i Gdańska. Z tego ostatniego kierunku przybyliśmy, więc wybieramy się do Jastarni. Z Jastarni zdecydowanie lepiej jest przejść do Helu niż odwrotnie. Znakomita większość wiatrów wiejących nad naszym rodzimym wybrzeżem dmie z kierunków zachodnich i lepiej jest je wykorzystywać niż z nimi walczyć. Podejście do Portu zaczyna się od pławy „JAS”, skąd północnym kursem idziemy prosto do portu.



Jako żeglarze nie musimy zaczynać podejścia aż tak daleko, jeszcze półtora mili możemy sobie pożeglować. Najważniejsze, żeby do Stawy, która rozpoczyna podejście do portu podejść we właściwym sektorze. Zasadniczo trzymamy Stawę – Kaszyce w namiarach północnych, po zmroku pomaga nam światło sektorowe. W pobliżu Kaszycy wywołujemy Bosmanat Portu Jastarnia na kanale 10. Tor podejściowy między Kaszycą a główkami portu jest oznaczony dokładnie pławami, dodatkowo mamy do dyspozycji bardzo doprze widoczny nabieżnik. Poza torem głębokości spadają znacznie i pod żadnym pozorem go nie opuszczamy! Głębokości poniżej 1 metra nie pozwolą nam na żeglugę. Szerokość toru pozwala na bezproblemowe mijanie się z jachtami, ale zwracamy uwagę na tramwaje wodne, które kursują w sezonie. W takiej sytuacji bosmanat pewnie wstrzyma nas na chwilkę. Dodatkowo nie kręcimy się wokół samej Kaszycy, bo od północnej strony znajduje się fundament starej stawy, głębokość nad nim to około 2 metry. Po przejściu główek mamy już sporych rozmiarów basen portowy. Tu głębokości są bezpieczne.



Gdzie najlepiej stanąć? Prawa strona to nabrzeże Obrońców Wybrzeża (zwane też LOK-owskim), przeważnie gęsto zastawione. Stawanie do burty kutra może skończyć się wyrażeniem „niezadowolenia” przez właściciela. Najlepiej jest wykorzystać pomosty z Y-bomami. Ten w narożniku dla jednostek do 9 metrów długości i drugi do 12 metrów. Stanowiska są szerokie – około 4 metrów, na miejscu jest i woda i prąd. Jest też dłuższy pirs betonowy gdzie możemy stanąć. Tam niestety prąd jest na żetony, które w sezonie 2012 kosztowały ponad 30 PLN – a nie starczały na zbyt długo – dlatego to miejsce odradzam. Po wejściu do portu, często się zdarza, że przez radio dostaniemy informacje, które z miejsc jest wolne. Żeglarze, którzy nie byli w Jastarni od kilku ładnych lat, będą zadowoleni ze zmian. Budynek socjalny jest czysty i schludny, w nim też jest całodobowy dyżur bosmana mariny. Do tego pomosty, których jeszcze kilka lat temu tam zdecydowanie brakowało. Ceny w ubiegłym sezonie - jedne z niższych na wybrzeżu, z wyjątkiem tych nieszczęsnych żetonów. Miasto oczywiście tętni życiem w sezonie. Od połowy czerwca zaczyna się rozkręcać, a z początkiem września robi się nagle spokojnie. Teraz trzeba zdecydować co wolimy i wybrać termin.

Po portowych uciechach idziemy dalej. Przy zgłoszeniu wyjścia przez radio często się zdarza, że Bosman dyżurny wypyta nas dokładnie o ilość osób, nazwisko prowadzącego, port macierzysty i dokąd się wybieramy – dane, które sami powinniśmy podać, ale jak zauważyłem Bosmanat w Jastarni często dyscyplinuje pod tym względem żeglarzy. Pamiętajmy, że to wszystko dla naszego własnego bezpieczeństwa i uczmy się radiowego obycia i kultury korespondencji.

Następny cel to port w Helu. Przejście od Jastarni najlepiej zacząć od dojścia do pławy „JAS”, a później kurs 140. Przeważnie zrobimy to baksztagiem bez zbędnego halsowania. Nie jest to regułą, ale na to się głównie nastawiamy. Pod żadnym pozorem nie trzymamy się blisko lądu, bo między tymi portami rozciąga się obszerna mielizna.



Pomocą mogą nam służyć żółte pławy mili pomiarowej, które zostawiamy po lewej burcie. Już od „JAS” możemy je wypatrzyć, a potem zauważymy kolejne. Podchodząc do Helu od zachodu, nie będziemy mieć problemów z głębokościami, praktycznie dojdziemy bezpiecznie pod same główki. Z pozostałych możliwych kierunków podejście należy rozpoczynać od okolic znaku kardynalnego „HL-S”. Tak samo przy wyjściu – po przejściu główek od razu kierować się należy na dobrze widoczny „HL-S”, potem już jest bezpiecznie. Bosmanat w Helu również wywołujemy na kanale 10 – najlepiej tuż przed planowanym wejściem. Tu ruch jednostek wycieczkowych w sezonie jest spory. Do basenu jachtowego wchodzimy mijając pirs wewnętrzny, który zobaczymy po minięciu główek. W poprzednim sezonie mogliśmy stawać przy tym właśnie pirsie, od strony północnej (teraz jest remontowany) i przy falochronie. Czasem, przy dużej ilości jachtów możemy też zostać skierowani na pirs rybacki.



Podłączenie do prądu mamy wszędzie, gorzej jest z wodą. Jedyne miejsce, gdzie możemy zatankować, to pomost z Y-bomami. Same Y-bomy są wąskie i jeszcze nigdy nie udało mi się tam stanąć, bo przeważnie nie ma tam wolnego miejsca. Jeżeli chcemy więc zatankować wodę, musimy stanąć jak najbliżej trapu na pomost – tam wąż z wodą sięgnie. W tym roku znów zaczęło działać „jajo” lub inaczej „cebula” – czyli budynek socjalny dla żeglarzy. Po to został zbudowany, jednak dwa ostatnie sezony to korzystanie z wystawionych obok kontenerów… No cóż – kolejny przykład dziwnych decyzji zarządców. Najpierw buduje się coś dla żeglarzy, potem nie pozwala im się z tego korzystać, organizując w tym miejscu bliżej nieokreślone „coś”. Prawdę mówiąc – stopień zużycia i komfortu w tym miejscu wskazuje bardziej na jakiś zaniedbany zabytek niż na całkiem niedawno zbudowane zaplecze dla załóg jachtów… I po tym podsumowaniu pewnie nie będę już w Helu mile widziany. Lada chwila będziemy mieć do dyspozycji nowe miejsca postojowe i wyremontowane molo. Mam nadzieję, że to uczyni port przyjaznym dla żeglarzy.

Będąc w Helu koniecznie trzeba zajść do Fokarium. Miejsce posiada znaczne zalety edukacyjne i jeżeli mamy ze sobą pociechy, to pewnie im się spodoba. Dwa razy dziennie odbywają się karmienia połączone z treningiem i wykładem o tych morskich ssakach. Można się także wdrapać na latarnię, która jest udostępniona do zwiedzania oraz zobaczyć niemiecką baterię artylerii z czasów wojny. Miasto Hel w pełni nie wykorzystuje turystycznie swojej genialnej lokalizacji. Nocne życie to bardziej Jastarnia i Jurata, ale tu też znajdziemy miejsca, gdzie możemy usiąść i napić się piwa z wiśnią.

Płyniemy dalej, cel - Gdańsk. Wybieramy Marinę na Motławie. Możemy oczywiście udać się do Górek, ale tu mamy zdecydowanie dalej do cywilizacji. Mimo inwestycji tam poczynionych i pięknych budynków oraz przystani, za każdym razem tam będąc zastanawiam się dla kogo to zostało zrobione. Miejsca gościnne praktycznie są tam niedostępne, ceny… bez komentarza. Są restauracje, hotele – ale z akademickiego ośrodka żeglarskiego zrobiono centrum konferencyjne.



Do Mariny na Motławie czeka nas droga przez kanał portowy. Około 40 minut na silniku aż zobaczymy Żurawia na Długim Pobrzeżu. Kapitanat pracuje na kanale 14. Przed samym wejściem warto się zgłosić i poinformować, że zmierzamy na Motławę. Po drodze mijamy pomnik Westerplatte, twierdzę Wisłoujście oraz szereg nabrzeży portowych i stoczniowych. W samej Marinie miejsca jest sporo, jednak w sezonie czasem się zdarza się obłożenie 100 procentowe. Zaplecze bardzo dobre i do tego wspaniała lokalizacja. Wszędzie mamy blisko. Za prysznic musimy dopłacić – jednak symbolicznie, wymagana jest też kaucja za karty magnetyczne do bramki chroniącej wstęp do Mariny. Cena postoju – rozsądna, chociaż na około 70 PLN za łódkę 12-metrową musimy się nastawić. Warto odwiedzić Motławę w czasie wielu organizowanych w sezonie zlotów jachtów. Wtedy stajemy również na Długim Pobrzeżu od stacji benzynowej dla jachtów aż po basztę Łabędź burta w burtę, postój jest darmowy i mamy podłączenie do prądu.

UWAGA:
Prezentowane w artykule Mapy Morskie zostały opublikowane za zgodą Szefa Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej, za co składam serdeczne podziękowania. Nie mogą być one w żadnym przypadku wykorzystywane do prowadzenia nawigacji. Nie mogą być również publikowane poza portalem www.tawernaskipperow.pl.

Ahoj!
Ciąg dalszy nastąpi.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620