Drogie Koleżanki i Koledzy żeglarze,
przebywam z Wami już od dłuższego czasu, a ostatnio „żeglujemy” po historii polskiego żeglarstwa i zaszło coś, co dało mi do myślenia. Zacznę od małej dygresji, jak to znany żeglarz i teoretyk prof. Jacek Czajewski powiedział z okazji pierwszego wydania „Praktyki bałtyckiej na małym jachcie”, że nie wiadomo czy Jerzy Kuliński straszy czy zachęca :)Opisy wielkich wyczynowych wypraw obfitują w chwile grozy.... i to na pewno nie jest zachęta. Ale nikt od nas, wakacyjnych żeglarzy, nie oczekuje aż takich wyczynów. Nam się marzy słońce, piękne widoki, mariny z tawernami i coś do zwiedzania oraz wiatry w okolicy trójeczki. Po prostu raj!
Dlatego mała przerwa... i trochę raju. Poniższa legenda zdradzi Wam kierunek planowania przyszłego sezonu.
Legenda ta głosi, że Grecy nie byli po stworzeniu świata zbyt zadowoleni. Pan Bóg dał im tylko skalisty półwysep. Poprosili więc Stwórcę o jeszcze jakiś kawałek ziemi. Bóg spełnił ich życzenie. Wziął w garść trochę skał i rzucił je daleko w morze. Tak powstały Cyklady - boskie wyspy. Stwórca nadał im niezwykły urok. Nigdzie morze nie jest tak błękitne, zieleń tak soczysta, a wiatr tak przyjemnie chłodzący jak tu. Ludzie do boskiego dzieła dodali swoje: zbudowali białe domy i cerkwie z niebieskimi kopułami, założyli gaje oliwne, winnice. Efekt? Cyklady to raj na Ziemi!
Santorini - Thira
Z określeniem „raj” spotkałem się jeszcze raz osobiście, jak po ukazaniu się książeczki „Cyklady przez Okno Apollina” napisała do mnie czytelniczka: panie Zbyszku, żeglujemy od lat, ale pan nam wskazał raj na Ziemi, już tam zostaniemy. Dla takich słów warto ślęczeć przy komputerze i pisać.
Wybrałem perłę wśród pereł Cyklad, czyli wyspę Santorini, inaczej Thira.
Jeśli będziecie mieli możliwość, to wchodźcie do kaldery (co to jest - niżej) o świcie. Otóż po lewej burcie, wysoko na skałach stoją greckie domki, w dzień białe, a w nocy podświetlone. I ciągnie się to po rogalu aż do przeciwnego końca. Tego widoku nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.
Wyspa, to rogal z zatoką w środku, a raczej zalanym wodą kraterze (kalderze - tak się to fachowo nazywa), po wybuchu wulkanu. Małe wysepki w tej zatoce to nagromadzenie lawy i popiołów. Wyspę zniszczył wybuch. O Atlantydzie pisał Platon, że "była ogromną wyspą i stanowiła potężne królestwo z wysoko rozwiniętą cywilizacją, przewyższając swą organizacją i poziomem życia inne kraje basenu Morza Śródziemnego. Gdy to państwo stało się agresywne, w wyniku gniewu bogów zostało pochłonięte przez morskie odmęty". A stało się to około roku 1500 p.n.e. Niestety żadne badania, jak dotychczas, nie potwierdziły tej tezy. Nawet Jacques Cousteau pokusił się o prowadzenie tam badań i też niczego nie odkrył.
Podejście do Thiry |
Najdawniejsza nazwa wyspy to Kalliste – Najpiękniejsza. Nazwa Santorini pochodzi z XII wieku od imienia świętej Ireny (Saint Irene). Poprzednio miała kilka nazw, ale najczęściej i dzisiaj pojawia się nazwa Thira. Pochodzi od bohatera z Teb o imieniu Thiras. Wejścia do kaldery „broni” druga co do wielkości wyspa tego mikroarchipelagu, Thirassia. Żeby już dokończyć omawianie wysp archipelagu, to bardziej w głębi mamy Nea Kammeni - większa czarna w samym środku i Paleia Kammeni - mniejsza czarna w środku. Z boku malutka Aspro. Na północnym krańcu wyspy, gdzie podany jest waipoint 1 świeci latarnia Fl 4s7M, a trochę niżej, na samym wejściu do zatoki od N, jest światło szybkie Q.G.2M. Podchodząc od południa, pomagamy sobie waypointem 2. Okrążamy w prawo imponującą skałę i jesteśmy w kraterze (kalderze). Większą część wejścia do kaldery zasłania wyspa Thirasia i niestety, w nocy nie „świeci”, tzn. na jej krańcach nie ma latarni.
Oia na Santorini |
Wulkan wcale nie śpi i kiedyś się obudzi. Od wielkiego wybuchu pozostał aktywny, aby w roku 236 p.n.e. dać znać o sobie ponownie i tak powstała Thirasia. Potem, po wiekach, wybuchy utworzyły niezamieszkałe Nea Kammeni z aktywnym do dziś kraterem wulkanu i Paleja Kammeni z gorącymi źródłami siarkowymi. Po 500 latach ludzie powrócili i przywrócili do życia tę wyspę a raczej to, co z niej zostało.
Tak było i po wielkim trzęsieniu ziemi w 1956 r. Grecy też wrócili i odbudowali miasteczka, które stały się jeszcze piękniejsze niż przed niszczycielskimi wstrząsami.
Dwie najważniejsze miejscowości na wyspie to Thira (stolica) i Oia (czyt.: „Ia”). Obie stanowią piękne zwieńczenie santorińskiego klifu i to ich podświetlony latarniami, piękny widok o świcie, opisywałem wcześniej. O atrakcjach Thiry poczytajmy w przewodnikach, tyle tego jest do zwiedzania. Na szczyt możemy się dostać kolejką linową lub na osiołku po 580 stopniach, albo własnych nogach.
Gdzie szukać miejsca na postój?
Cumowanie w Thirze |
Teoretycznie, jak wyżej na obrazku. Na nabrzeżu Scala Fira, u stóp Thiry stajemy na pławie z cumą rufową do pirsu. Na longside nie próbujcie z powodu dużego zafalowania od statków i dużej ilości kursujących do nich taxi. No a kotwicy to tak głęboko nie rzucimy.
Zalecam port rybacki Vlikadha na południowym cyplu wyspy. Gdy my będziemy zwiedzać Thirę, jacht spokojnie i bezpiecznie będzie tam stał.
Vlikhada
Port rybacki, więc czasem śmierdzi rybą, a i o miejsce też może być trudno, zwłaszcza popołudniu. Ale zachowajmy ostrożność w czasie wchodzenia do portu. Na poniższym planie widzimy, jak to wejście jest „chronione” daleko wychodzącymi w morze płyciznami z kamieniami na dnie, a szerokość tego przejścia to zaledwie 400 m. Kierujemy się na żółtą boję Iso.2s (36
o19’.63N 25
o25’.53E) i od niej kursem 45
o, na widoczny na brzegu hotel. Jeśli mamy do falochronu jakieś 200-250 m, oznacza to, że minęliśmy jęzory mielizny i możemy odbić w prawo, aby ominąć kraniec falochronu i wejść do środka. Możemy się też wspomóc waypointem 2 (36
o20’.06N 25
o26’.16E WGS84), ale w tym miejscu sytuacja jest już jasna, widzimy na lewej głowicy światła Fl.R2s końca falochronu i w głębi zielone Fl.R2s, na prawej głowicy wejścia do portu. Idźmy bliżej prawej strony, bo po lewej, przy falochronie mulista mielizna. Wchodzenia w nocy jednak nie rekomenduję. Port chroniony przed wiatrami z wszystkich stron. Jest woda i energia elektryczna. Paliwo z cysterny, którą trzeba zamówić, informacja na molo.
Podejście do Vlikhada |
Port Vlikhada |
Na górze przystanek autobusu i powinny być taksówki, którymi to środkami lokomocji możemy się spokojnie udać na zwiedzanie Thiry (i nie tylko) bez obawy o nasz jacht. A tak by było w wypadku zacumowania w samej Thirze.
Zdjęcia dzięki uprzejmości Greckiej Organizacji Turystyki GNTO oraz Biura Promocji Cyklad Anetky.
Fot. Zbigniew Klimczak |
Odpowiedź Zbigniewa Klimczaka na komentarz pana Adama Widmańskiego
Rejs opisaną trasą odbyłem osobiście w 2005 roku, a w 2006 roku był artykuł w internecie ze zdjęciami
https://grecja.home.pl/relacje/zbyszek_relacja.htm Materiał też był w Jachtingu, w Nr 10 z 2006 r. Książka w 2010 r to efekt namawiania mnie do opublikowania tego minionego już dawno rejsu.
Książka jest wspomnieniem z tego rejsu. Rzeczywiście wydawnictwu i grafikowi wydawnictwa wskazałem mapki tej locji jako pomoce. Nie da się jednak użyć skanów dla potrzeb współczesnej poligrafii komputerowej. Grafik malował mapki osobiście, w dużej rozdzielczości. Sprawa podobieństwa jest już nie moim problemem i sądzę też, że wydawnictwo sobie poradzi z zarzutami. Musiałem im bardzo starannie udowodnić prawo wykorzystania zdjęć i podpisać się pod tym. Błędy się zdarzają w książkach i mogę za to przeprosić i poprawić. Teraz to bez sensu, ponieważ wydanie papierowe praktycznie nawet nie jest w sprzedaży, a ebook to kilkanaście sztuk sprzedanych na kwartał. Przy cenach moich książek, pomiędzy 15 zł a 21 zł, jaką świadomie sam określam to tak, szanowny kolego... stukam w klawiaturę dla dobra ogółu.
Zarzut o Naxos. Na Ak Moungri jest znak odosobnionego niebezpieczeństwa i jest pokazana ikona zatopionego wraku. I rzeczywiście popełniłem błąd w podaniu, że kawałek dalej na N jest wrak. To skały, na dodatek widziałem je, o czym pisałem w artykule w internecie w 2006 roku oraz zdjęcie ich, wykonane osobiście przeze mnie.
Posyłam redakcji, może zamieści. Jak nie to odsyłam pod wskazany link, zakładka Galeria. A niżej cytat z artykułu:
I znowu w drogę, przed nami największa wyspa i miasto o tej samej nazwie – Naksos. Nie zalecałbym wchodzenia do Naksos nocą. Locja podaje, że przy cyplu Moungri są kardynalnie oznakowane wraki, ale to dzisiaj nieprawda. Jest zamiast tego latarnia sektorowa, ale kawałek od wraku wystaje z wody wierzchołek skały, a jeszcze dalej drugi. Widoczne tylko przy gładkiej wodzie, a chyba zupełnie niewidoczne przy zafalowaniu.
Zdjęcie skałek, których temat poruszył kolega Adam fot. Z. Klimczak
|
Ten sam tekst ukazał się w Jachtingu nr 10 w 2006 r. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego w książce inaczej to ująłem. Podanie, że to wrak jest błędem, ale jednak ostrzega, że coś pod wodą jest i nie sądzę aby ktoś chciał testować ta informację. Tym niemniej zgoda – błąd.
Nieszczęsna Vlikadha – wg podanych informacji ja wchodziłem do portu, czyli sam na sobie sprawdziłem wiarygodność. Co więcej może żeglarz zrobić?
IOS – „Obszar zamknięty” a „obszar z ograniczeniami nawigacyjnymi”. Po pierwsze tak pokazywała mapa na jachcie, a po drugie czy to nie semantyka?
Nie wpływaj tam żeglarzu, tyle chciałem powiedzieć.
W Tilos i Milos cumowałam jachtem w takich warunkach jak podałem.
Wszyscy wiedzą, kiedy przewodnik wyszedł, a ponieważ przygotowanie książki, znalezienie wydawcy trwa rok czy dwa, to ktoś kto kupił ją po 2010 roku przyjmuje do wiadomości wyłącznie informację turystyczną, locję opracowuje sam od nowa, na aktualnych mapach. Przewodnik po Chorwacji wyszedł w 2005 roku, a przygotowania trwały od 2003 roku. Nikt rozsądny nie traktuje tego przewodnika jako locji. Nawet WJM są nie do poznania w porównaniu do przewodnika wydanego przed 10 laty. Spełniają funkcje wyłącznie informacji turystycznej.
Powtórzę za Jerzym Kulińskim, autorem ponad 30 locyjek bałtyckich, ostrzeżenie:
czytelniku, ta książka nie zastępuje oficjalnych pomocy nawigacyjnych, jest tylko uzupełnieniem w przygotowaniach do rejsu.Decyzję co do zdjęcia newsa z portalu pozostawiam administratorowi portalu, a jeśli chodzi o książkę, to sama już zmarła śmiercią naturalną.
Ponieważ naraziłem Kolegę na straty finansowe, po podaniu konta wyrównam straty
Łączę ukłony
Zbigniew Klimczak