Wybory w Polskim Związku Żeglarskim to nie tylko zmiana na stanowisku prezesa, ale także decyzja o kierunku rozwoju polskiego żeglarstwa na kolejne lata. Jakie prawa mają członkowie Związku i kto podejmuje najważniejsze decyzje? Czy środowisko oczekuje kontynuacji, czy raczej reform? W rozmowie z Tomaszem Chamerą, wiceprezesem World Sailing i kończącym drugą kadencję Prezesem PZŻ, przyglądamy się kluczowym tematom, które zadecydują o przyszłości Związku.
Zbliżają się wybory do władz Polskiego Związku Żeglarskiego, w którym najważniejszym organem decyzyjnym jest Sejmik. Czy mógłby Pan wytłumaczyć, jakie prawa przysługują poszczególnym członkom Związku?
Tomasz Chamera: Sejmik, czyli Walne Zgromadzenie to najważniejsza władza w strukturach PZŻ. Podczas obrad delegatów, czyli właśnie podczas Sejmiku, zapadają kluczowe decyzje dotyczące funkcjonowania Związku. Członkowie zwyczajni mają prawo uczestniczyć w Sejmikach z głosem stanowiącym poprzez delegatów wybranych na związkowym walnym zgromadzeniu wyborczym lub okręgowych walnych zgromadzeniach. Członkowie wspierający oraz honorowi także mogą brać udział w obradach, ale tylko z głosem doradczym. Jest to ważne, bo daje różnym grupom żeglarskim możliwość zabrania głosu, choć ostateczne decyzje należą do delegatów reprezentujących członków zwyczajnych. Teraz jest właśnie czas, kiedy poszczególne okręgowe związki żeglarskie, a także zrzeszone w PZŻ organizacje o zasięgu ogólnopolskim oraz kluby polonijne zwołują sejmiki i wybierają swoich delegatów.
Kto może zgłaszać kandydatów do władz PZŻ i jak wygląda proces wyborczy? Czy istnieją jakieś szczególne wymagania dotyczące wyborów na prezesa?
Tomasz Chamera: Zgłaszanie kandydatur to bardzo przejrzysty proces, który gwarantuje demokratyczność wyborów. Kandydatury do władz Związku mogą zgłaszać członkowie zwyczajni PZŻ, delegaci na Sejmik oraz nowo wybrany prezes. Jednak w przypadku wyborów na prezesa obowiązują dodatkowe wymagania – kandydatury muszą być poparte przez co najmniej 15 członków zwyczajnych i zgłoszone do biura PZŻ nie później niż 15 dni przed terminem Sejmiku.
Nie weszła jeszcze w życie proponowana nowelizacja ustawy o sporcie, której projekt zakłada m. in. wzmocnienie parytetu – minimum 30% kobiet oraz jednego na siedmiu członków zarządu, który miałby reprezentować zawodników. Czy te proponowane zmiany wpływają na statut PZŻ i jego funkcjonowanie?
Tomasz Chamera: To zmiany, które mogą wpłynąć na przyszły kształt naszej organizacji i są także zgodne z trendami światowymi sukcesywnie wdrażanymi przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. W zarządzie World Sailing już od tej kadencji obowiązuje pełna równowaga kwoty płci. Natomiast nasi sportowcy chcą z nami pracować, angażują się w dalszy rozwój żeglarstwa i stanowią nasz ogromny kapitał, który chcemy mądrze wykorzystać. Do zmian już częściowo się przygotowaliśmy i w statucie PZŻ mamy zapis, który mówi, że Sejmik powinien – w miarę możliwości – uwzględnić co najmniej 30% zarówno kobiet, jak i mężczyzn w składzie Zarządu, Komisji Rewizyjnej oraz Sądu Związkowego. To bardzo istotne, bo zapewnia bardziej reprezentatywne i różnorodne kierownictwo, które może lepiej rozumieć potrzeby całego środowiska żeglarskiego. Podczas Konwentu padło wiele głosów zachęcających, by podążać za trendami światowymi, chociaż zdajemy sobie sprawę, że są to swego rodzaju wyzwania. Osobiście będę zachęcał delegatów, abyśmy nie bali się zmian, podążali za światem, wspomagając aktywację kobiet oraz udział zawodników w procesach zarządzania naszą organizacją.
Na Konwencie w Sławie mówił Pan o jedności w różnorodności. Co Pan miał na myśli i jakie znaczenie ma ona dla PZŻ?
Tomasz Chamera: Jesteśmy jak przysłowiowa wielka rodzina – nie brakuje wyzwań, ale potrafimy wykazać się zrozumieniem i podejmować działania pozwalające nam funkcjonować. Skupiamy się na realizacji naszych marzeń, pasji i celów, wzajemnie szanując różnorodności, które nas charakteryzują. To właśnie zjednoczenie w różnorodności stanowi jeden z filarów naszej organizacji. Potrafimy współpracować, inspirować siebie nawzajem i młodsze pokolenia. Ważne jest również spełnianie określonych standardów i działanie według wytycznych. Zmagamy się z wieloma wyzwaniami i zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko wychodzi od razu. Wiele kwestii wymaga dalszych usprawnień, ale najważniejsze jest trzymanie się obranego kursu, naszej filozofii działania. To właśnie pozwala budować wartość, markę i pozycję, nie tylko wśród organizacji sportowych w Polsce, ale również na poziomie europejskim i światowym. Kluczem jest znajdowanie kompromisów w naszej wszechstronnej działalności, gdzie mamy zarówno aktywność sportową, żeglarstwo amatorskie, sferę żeglarstwa dla przyjemności, którą można nazwać turystycznym, wyprawy i rejsy morskie, obszary związane z edukacją, upowszechnianiem żeglarstwa, jak i szkoleniami żeglarskimi. Nie zapominajmy o nadawaniu uprawnień, czy też działalności administracyjnej, związanej z finalnym wydawaniem patentów, rejestracją jachtów oraz zarządzanie naszym majątkiem.
Jakie są więc największe wyzwania dla PZŻ?
Tomasz Chamera: Gdy obejmowałem funkcję prezesa w 2017 roku, sytuacja finansowa PZŻ była trudna – organizacja znajdowała się na granicy utraty płynności finansowej. Wprowadziliśmy twardą dyscyplinę finansową, co pozwoliło nam wyjść na prostą i osiągnąć nieznaczny zysk już w 2019 roku. Odchodząc z funkcji prezesa mam pewność, że płynność finansowa jest zabezpieczona, chociaż zadaniem mojego następcy i zarządu jest nieustanne poszukiwanie partnerów i sponsorów wspomagających działalność Związku. Posiadamy kilka kluczowych aktywów, które stanowią przyszłość naszego finansowania, a sponsorzy i partnerzy PZŻ odgrywają istotną rolę w naszej działalności. Zapewnienie stabilnej współpracy z sektorem publicznym i środowiskiem biznesowym to jeden z filarów naszego funkcjonowania. Jednym z moich głównych celów było zwiększenie rozpoznawalności i znaczenia PZŻ w kraju oraz w międzynarodowych strukturach żeglarskich.
Udało się?
Tomasz Chamera: Zdecydowanie tak! Miałem dobre wzorce. Ponad 20 lat temu Tomasz Holc, ówczesny wiceprezes PZŻ ds. sportu i późniejszy wiceprezydent World Sailing, zainspirował mnie do działań w tym obszarze. Dzisiaj efektem tego jest ośmioro Polaków zasiadających w międzynarodowych komisjach, gdy ja pełnię funkcję wiceprezydenta World Sailing. Staliśmy się nie tylko wiarygodnym partnerem, ale polski głos ma znaczenie tam, gdzie zapadają decyzje o rozwoju światowego żeglarstwa. Aktywnie włączamy coraz więcej osób do działania w naszych strukturach i skutecznie pozyskujemy prestiżowe imprezy o statusie mistrzostw międzynarodowych w różnych klasach żeglarskich. Wisienką na torcie są mistrzostwa świata klas olimpijskich, które w 2027 roku odbędą się w Gdyni. To największa, po igrzyskach, impreza w żeglarstwie olimpijskim. Z pewnością utrzymanie tego trendu to ważne wyzwanie i zadanie, przed którym stanie mój następca.
Z czym jeszcze będzie musiał się zmierzyć nowy zarząd PZŻ?
Tomasz Chamera: Promocja i upowszechnianie żeglarstwa oraz nieustanne powiększanie zasobów ludzkich i zakresu działania naszej społeczności to jedno z ważniejszych wyzwań. Minęły czasy, gdy kibice spontanicznie przychodzili na „stadiony” – dziś to „stadion” musi przyjść do kibiców. Musimy myśleć szerzej, dostosować się do współczesnych oczekiwań i zaproponować żeglarzom korzyści, które sprawią, że będą chcieli się zrzeszać. Najgorsza jest stagnacja – rozwój jest kluczowy, a w tym zakresie zawsze jest coś do poprawienia
Główne cele działalności wynikające ze statutu dotyczą sportu, jakie jeszcze działania są kluczowe?
Tomasz Chamera: Sport i szkolenie to fundamenty naszej działalności. Musimy pamiętać, że organizacja bazuje na dotacjach celowych. Kluczowe jest więc optymalne wykorzystanie środków i dopracowanie systemu szkolenia na tyle atrakcyjnego, aby przyciągnął nowe rzesze żeglarzy i zawodników. Edukacja żeglarska i rozwój projektów popularyzujących różne formy naszych aktywności to jeden z priorytetów Związku. Program PGE PolSailing rozwija się z roku na rok i stanowi narzędzie, które ma wspomagać okręgowe związki żeglarskie i kluby zrzeszone w PZŻ, aby zainteresować i zainspirować żeglarstwem jak najwięcej adeptów. Dodatkowo, rozwijamy eSailing, który przyciąga nowe pokolenia do tej wspaniałej dyscypliny. Kolejnym bardzo ważnym dla nas obszarem działalności są żeglarze z niepełnosprawnościami, których aktywnie wspomagamy od 2012 roku. Ostatnim pomysłem uruchomionym pilotażowo jest projekt „Żagle bez barier” zapewniający regularne zajęcia dla tej grupy żeglarzy. Udowadniamy, że żeglarstwo jest aktywnością dostępną dla każdego.
Jak wygląda struktura Zarządu oraz organizacyjna PZŻ i czy coś warto w niej zmieniać?
Tomasz Chamera: Zarząd składa się z 7 do 15 osób – dokładna liczba jest określana uchwałą Sejmiku. W składzie Zarządu mamy prezesa, od 2 do 4 wiceprezesów, sekretarza generalnego oraz skarbnika. W tej kadencji było nas 15 z 4 wiceprezesami. Pojawiają się głosy, że może trzeba pomyśleć o mniejszej liczbie, ale decyzję podejmują delegaci. Ta poniekąd elastyczna struktura pozwala nam dostosować zarządzanie Związkiem do aktualnych potrzeb i wyzwań. PZŻ to dynamiczna organizacja, a każda zmiana w strukturze musi być dokładnie przemyślana i przede wszystkim skonsultowana z członkami. Na Konwencie poruszono również kwestię ilości okręgowych związków żeglarskich, czy liczba okręgów jest optymalna, a jeśli nie – to jak moglibyśmy je lepiej zorganizować? Moim zdaniem powinniśmy pielęgnować wszelkie aktywności, starając się współdziałać w zakresie rozwoju lokalnych inicjatyw, ciesząc się, że wciąż mamy duże grono pasjonatów rozwijających żeglarskie aktywności. Mimo wielu bieżących problemów to właśnie w OZŻach i klubach wykonywana jest najważniejsza praca mająca na celu wspieranie rozwoju żeglarstwa, z dostosowaniem do zmieniających się realiów oraz wyzwań, jakie przed nimi stoją.
Z wielu stron słychać, że poprzeczkę zawiesił Pan bardzo wysoko…
Tomasz Chamera: To miłe… faktycznie często słyszę, że jesteśmy jednym z najbardziej uporządkowanych i zorganizowanych związków sportowych w Polsce. Jednak sam wiem, jak dużo jeszcze jest do zrobienia, szczególnie w zakresie współpracy wewnętrznej, wspomagając naszych członków i nieustannie usprawniając efektywność wspólnych działań. Budowanie marki to złożony i mozolny proces, ale pamiętajmy, że dezintegracja może nastąpić niezwykle szybko. Największe aktywa to nasze wartości, które trzeba pielęgnować i rozwijać. Wydaje się, że żeglarska społeczność zaakceptowała obrany kurs, a teraz żeglując tym kursem powinniśmy jak najlepiej wykorzystywać zmiany wiatru, unikając szalonych halsów po tak zwanych kornerach.
Czy rekomenduje Pan kogoś na swojego następcę? Na kogo zagłosuje Pan podczas Sejmiku w dniu 12 kwietnia?
Tomasz Chamera: Czas na zgłaszanie kandydatur na prezesa PZŻ jeszcze trochę potrwa. Chciałbym, żeby na czele związku stanęła osoba znająca nie tylko nasze struktury, ale rozumiejąca potrzebę wszechstronnego zakresu naszej działalności, mająca wiedzę na temat systemu sportu w Polsce i na świecie, poruszająca się płynnie w strukturach administracji publicznej i biznesowej związanej z krajowymi i międzynarodowymi środowiskami żeglarskimi. Doświadczenie podpowiada mi, że prowadzenie związku sportowego wymaga zdolności do dialogu z członkami, pasji, nieustannego poszukiwania pomysłów na dalszy rozwój, jak największej transparentności oraz dbałości o nasze największe dobra – zawodników i szkoleniowców. Zostałem wybrany na delegata z okręgu Pomorza z dumą uzyskując największą liczbę głosów i jako jeden spośród 100 delegatów oddam swój głos 12 kwietnia. Na razie przyglądam się, rozmawiam ze środowiskiem i słucham różnych opinii...
Rozmawiała Monika Bronicka
Tagi: PZŻ, wybory