W Baltimore w amerykańskim stanie Maryland stał most zwany Francis Scott Key Bridge. Teraz już nie stoi, bowiem w nocy z poniedziałku na wtorek uderzył w niego kontenerowiec, zamieniając to efektowne dzieło inżynierii w ruinę przywodzącą na myśl sceny z postapokaliptycznych filmów.
The American architectural marvel Baltimore bridge, 2.6km (1.6 miles) long, collapsed after the cargo ship "Dali" collided with the Francis Scott Key Bridge in Baltimore..the ship suffered a power issue..26 member Indian crew are safe..Terrorism angle ruled out..Massive loss.. pic.twitter.com/MUhLZFaIJl
— ddp thorat (@ddpthorat) March 27, 2024
Co to za budowla?
Francis Scott Key Bridge na rzece Patapsco miał konstrukcję kratownicową, powstał w latach 70. ubiegłego wieku i był, co ciekawe, najdłuższym mostem kratownicowym na świecie. Był też ważnym szlakiem komunikacyjnym – jeśli wierzyć Wikipedii, każdego roku przejeżdżało nim 11,5 miliona pojazdów.
W czasie gdy doszło do katastrofy, na moście również znajdowały się samochody; niestety część z nich wpadła do wody. Jak podaje Reuters, mowa o siedmiu pojazdach, w których znajdowało się około 20 osób. Natychmiast uruchomiono akcję poszukiwawczo-ratowniczą, a sama katastrofa została zakwalifikowana jako "wypadek masowy". W związku z zaistniałymi wydarzeniami Wes Moore, gubernator stanu Maryland, wprowadził stan nadzwyczajny.
Mimo wszystko można tu mówić o dużym szczęściu, bowiem Key Bridge zwyczajowo służył nie tylko samochodom osobowym – był też wykorzystywany do przewozu materiałów niebezpiecznych, których z uwagi na kwestie środowiskowe nie transportowano alternatywnymi drogami prowadzącymi przez tunele.
Okoliczności katastrofy
Statkiem, który uderzył w most, był mierzący 300 m długości kontenerowiec Dali, będący własnością spółki zależnej japońskiego koncernu Mitsui & Co, Grace Ocean z Singapuru i obsługiwany przez Synergy Marine w imieniu Maersk.
Jednostka opuściła port w Baltimore i zmierzała do Kolombo (Sri Lanka). Wiadomo, że w momencie katastrofy na pokładzie znajdowało się dwóch pilotów portowych. Po uderzeniu w przęsło mostu na statku wybuchł pożar, a elementy konstrukcyjne spadły na jego pokład. Załodze nic się nie stało.
Moment kolizji został nagrany przez kamery, co zapewne pomoże w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, bo te, jak na razie, pozostają nieznane. Istnieją jednak pewne poszlaki, a śledztwo w tej sprawie podjęła NTSB (Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu Stanów Zjednoczonych). Już teraz prognozuje się, że dochodzenie może potrwać co najmniej rok. Dlaczego aż tak długo?
Jak powiedziała Jennifer Homendy, przewodnicząca NTSB, w trakcie prac dochodzeniowych wykorzystane zostaną materiały wideo, pokładowe rejestratory głosu, a ponadto przeanalizowana zostanie historia operacyjna statku. I być może tu właśnie tkwi przyczyna całego nieszczęścia.
Dlaczego doszło do katastrofy?
Po tym, jak sieć zalały materiały przedstawiające moment uderzenia w Key Bridge, pojawiło się wiele spekulacji sugerujących, że jednostka utraciła sterowność. Czy rzeczywiście tak było?
Zgodnie z informacjami pochodzącymi z Equasis (jest to narzędzie mające na celu gromadzenie danych o statkach i ograniczenie żeglugi niespełniającej norm bezpieczeństwa), MV Dali został odnotowany w systemie 27 czerwca 2023. Urzędnicy portu San Antonio w Chile donosili wówczas o występującej na statku usterce związanej z „napędem i urządzeniami pomocniczymi”. Opisywano ją, jako problemy ze wskaźnikami. Kontenerowiec nie został jednak zatrzymany, a trzy miesiące później przeszedł kolejną inspekcję, tym razem w Nowym Jorku. Tam nie stwierdzono już żadnych nieprawidłowości.
Jak twierdzą eksperci, drobne usterki w przypadku takiej jednostki, jak MV Dali, nie są niczym nadzwyczajnym – jeśli jednak statek uderza w most, zaczynają się mnożyć pytania. Z pewnością podczas dochodzenia NTSB kwestia kontroli wykonanej w San Antonio zostanie dokładnie prześwietlona.
Tagi: kontenerowiec, statek, most, Baltimore, Dali, katastrofa