Koniec poszukiwań kapitana "Ichtiandera"
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Po 20 godzinach starań, zakończono wczoraj wieczorem poszukiwania Eugeniusza Płóciennika, który w sobotę wypadł za burtę jachtu "Ichtiander", pływającego po Zatoce Gdańskiej. Mimo szeroko zakrojonej akcji ratunkowej, żeglarza nie udało się odnaleźć.
W sobotę około godziny 20 grupa turystów zauważyła pływający po wodach Zatoki Gdańskiej jacht bez załogi. Natychmiast podjęto akcję poszukiwawczą, w której brało udział nie tylko siedem jednostek wodnych, ale również śmigłowiec Marynarki wojennej. Operacja ratunkowa trwała przez cały sobotni wieczór - nie przyniosła jednak rezultatu. Poszukiwania wznowiono w niedzielę o świcie. W końcu, po 20 godzinach, zdecydowano o zakończeniu akcji.
80-letni Eugeniusz Płóciennik wyruszył na rekreacyjny rejs własnym jachtem "Ichtiander" w sobotę przed południem. Jednostka została odnaleziona na mieliźnie przy Wyspie Sobieszewskiej. Na pokładzie statku nie było żadnych środków ratunkowych. Żeglarz najprawdopodobniej nie miał na sobie kamizelki ratunkowej, dlatego odnalezienie go - mimo bardzo dobrych warunków na morzu - okazało się niemożliwe.
Dwa lata temu w podobnych okolicznościach zginął słynny kapitan i radny z Ustki, Edward Zając. Podczas rodzinnego rejsu po Zatoce Gdańskiej został uderzony bomem i wypadł za burtę w pobliżu Helu. Również w tym wypadku akcja ratunkowa nie przyniosła rezultatu.
Tagi:
Zatoka Gdańska,
wypadek,
Ichtiander,
Płóciennik,
Zając