Mimo iż niewielkie księstwo nie jest formalnie członkiem Unii Europejskiej, jego władze zdecydowały się podążyć na ogólnoeuropejskim trendem i nałożyć sankcje na rosyjskich oligarchów w związku z napaścią Rosji na Ukrainę. Na razie do konfiskaty luksusowych jachtów jeszcze nie doszło, ale ponieważ w sprawę włączył się monakijski minister skarbu, należy uznać, że zrobiło się poważnie.
Odważą się?
Monako kojarzy się głównie z przepychem, blichtrem i ekstremalnie bogatymi ludźmi. Większość z nich to zapewne „zwykli bogacze”, jednak co do uczciwości niektórych można mieć pewne podejrzenia. Czy władze ksiestwa coś z tym robią? O dziwo tak.
Jak podkreśla minister skarbu Monako, Pierre Dartout, w przeszłości dochodziło już do zamrażania funduszy osób podejrzewanych o związki z terroryzmem lub praniem brudnych pieniędzy. W ubiegłym tygodniu władze księstwa zajęły też jacht Siergieja Galickiego, właściciela klubu piłkarskiego Krasnodar. Tym razem Monako zadeklarowało, że rozważa konfiskatę jachtów należących do rosyjskich oligarchów. A jest co konfiskować.
Taki tam porcik
Port Hercule w Monako to najlepsza, najbardziej prestiżowa, a zapewne również jedna z najdroższych miejscówek na świecie. Działa już od starożytności i jest dość głęboki (w niektórych miejscach nawet na 40 m), bo w przeszłości odwiedzały go duże statki, jednak obecnie są to główne luksusowe jachty. Niekiedy też całkiem duże.
Ile z nich jest własnością rosyjskich oligarchów? Jak powiedział pan Dartout, „nieco mniej niż tuzin”. Władze księstwa podkreślają, że Monako z uwagi na szczególne stosunki z Francją, jest mocno powiązane z Unią, również pod względem waluty. Dlatego w ramach odwetu za napaść na Ukrainę planuje konfiskatę luksusowych jednostek. Na razie jeszcze do niej nie doszło, ale prawdopodobnie jest to kwestia czasu.
Co na to oligarchowie?
Można podejrzewać, że nie są zachwyceni taką perspektywą. Należy też podkreślić, że część z nich wymyśliła sprytny sposób na obejście sankcji. Wystarczy, że oprócz rosyjskiego, posiadają jeszcze obywatelstwo któregoś z unijnych krajów (zwykle stawiają na Maltę lub Cypr). W takiej sytuacji we wszystkich dokumentach związanych z prowadzoną w Europie działalnością gospodarczą wpisują to drugie obywatelstwo i mogą uniknąć rozmaitych nieprzyjemności – np. konfiskaty fajnej łodzi.
Co trzeba zrobić, by zdobyć taki paszport (nazywany, nomen omen, złotym)? Cóż, w praktyce wystarczy zapłacić. Dla oligarchów nie stanowi to zapewne problemu. Nic zatem dziwnego, że ochoczo korzystali z tej opcji. Komisja Europejska dopiero niedawno dostrzegła problem i postanowiła coś zrobić z tym fantem. Na razie „coś” oznacza postępowanie przeciwko Malcie i Cyprowi, które sprzedały najwięcej złotych paszportów. Obecnie Malta wstrzymała ich wydawanie obywatelom Białorusi oraz Rosji. Stanowi to poważną zmianę – w latach 2012-2017 aż 40 proc. ogółu paszportów wydanych obcokrajowcom dostała się Rosjanom. Pardon, Maltańczykom. I nie chodzi o pieski.
Tagi: Monako, Rosja, konfiskata, sankcje, jacht, wojna