TYP: a1

Parytety, kobiety i regaty – rok 2017 na finiszu

piątek, 1 grudnia 2017
Ane Piżl

To był ważny rok dla kobiecego żeglarstwa regatowego na świecie. Nic nie dzieje się bez wcześniejszych etapów i działań, więc 2017 nie wyskoczył z kapelusza, ale to on przejdzie do historii. Siedemnaście kobiet w Volvo Ocean Race, kobieca załoga w Sydney-Hobart i mocne inicjatywy na całym świecie, które promują kobiece żeglarstwo regatowe. Cieszą się i media, i sponsorzy, i zawodnicy. Oczywiście kilku panów żeglarzy na pewno pomrukuje z niezadowoleniem, ale to raczej ci, którym w życiu nie wyszło i próbują w morze uciekać przed żoną. Kobiety tymczasem wychodzą w morze i regacą się na 100%!

Żeby było jasne – dziewczyn ścigających się pod żaglami i odnoszących spektakularne sukcesy jest moc. Również Polek. Nagłaśniajmy ich sukcesy, mówmy o tym, że są mistrzyniami świata - w 470, w windsurfingu, i o tym, że juniorki zdobywają medale w bojerach na światowym poziomie. Brawo. Ale fakt, że żeglarki rywalizują w kategoriach dla dziewczyn to jedno. Oddzielną sprawą jest wciąż mała ilość kobiet w wyścigach bez podziału na płeć, w trudnych offshorowych rywalizacjach, w najbardziej spektakularnych regatach na dużych jachtach. Aby to zmienić, samo żeglarstwo nie wystarczy – potrzeba akcji społecznych, promocji, a przede wszystkim regulacji, które zachęcą selekcjonerów i sponsorów, do angażowania kobiet, do tworzenia załóg mieszanych. Ta historia dzieje się na naszych oczach.

[t]Dee Caffari[/t] [s]Fot. Team SCA[/s]

Parytety na Oceanie Południowym

W 2005 roku w Volvo Ocean Race na pokładzie ścigających się dookoła świata jachtów była jedna kobieta. W 2017 w każdej załodze VOR są żeglarki i ramię w ramię z mężczyznami walczą o wynik. Jak to możliwe? Nowe regulacje, które od tego roku pojawiły się w przepisach Volvo Ocean Race, określają kilka możliwych kombinacji składu załogi, uwzględniając płeć zawodników. I tak mogą od tego roku dalej startować męskie załogi, ale wtedy dopuszczalna liczba żeglarzy na pokładzie to tylko 7. Mogą też startować 100% kobiece załogi w jedenastoosobowym składzie. Opcje mieszane dopuszczają 7 mężczyzn i 1 lub 2 kobiety oraz układ odwrotny: 7 kobiet i 1 lub 2 mężczyzn. Jest też możliwa kombinacja pół na pół – 5 kobiet i 5 mężczyzn. Niemal wszystkie załogi w tegorocznej edycji wybrały kombinację 7 mężczyzn i 2 kobiety. Wyjątkiem jest Turn the Tide od Plastic – z Dee Caffari za sterem – gdzie w teamie jest pięć żeglarek i pięciu żeglarzy. Łącznie w stawce jest 17 wybitnych zawodniczek z różnych krajów. To historyczny moment.

Byłoby osiągnięciem celu, gdyby regulacje, promujące udział kobiet były tylko przejściowe. Idea nowych przepisów jest taka, by stworzyć przestrzeń do wyrównania doświadczeń, do wspólnego treningu najlepszych żeglarzy na świecie – bez względu na płeć. Zrobienie miejsca dla kobiet ma pomóc przebić się świetnym zawodniczkom, dać się zauważyć i podnieść poziom tak, by załogi mieszane stały się naturalne, by żadne regulacje nie były już potrzebne. 

Gdyby ktoś bał się, że nowe regulacje VOR obniżą poziom przez dołączenie do załóg niedoświadczonych żeglarek – może od razu zapomnieć o tych obawach. W bieżącej edycji płyną weteranki Vendee Globe, Sydney-Hobart, kobiety, które opłynęły świat załogowo i samotnie, klasycznie i pod prąd. Mocne, niezłomne, doświadczone. Żeby wymienić kilka - w teamie Maphre startuje Sophie Ciszek (czterokrotna zawodniczka w Sydney-Hobart, Volvo Ocean Race 2014-15, do 2012 w Open Hugo Boss), w Załodze Brunel Annie Lush (igrzyska olimpijskie 2012, nr 1 w ISAF World Ranking 2010, Volvo Ocean Race 2014-15) i Abby Ehler (Volvo Ocean Race 2014-15 i 2001-02), w Turn the Tide of Plastic Dee Caffari (Vendee Globe 2009, pięciokrotnie opłynęła świat i jest pierwszą kobietą, która opłynęła go samotnie non-stop i w dwie strony, Volvo Ocean Race 2014-15,Transat Jacques Vabre 2009) i Liz Wardley (skiperka w Sydney-Hobart, zawodniczka w Volvo Ocean Race 2014-15 i 2001-02).

Pomysł na zwiększenie liczby kobiet w składzie załóg to wynik wielu elementów zarówno sportowych, jak i społecznych, ale mocny głos miały tu też media i oczekiwania sponsorów. To, że regatowe osiągnięcia kobiet przyciągają uwagę, potwierdziły żeńskie załogi w minionych latach – w tym team SCA w edycji VOR 2014-2015.  Medialny fenomen kobiet jest niepowstrzymany – żaden z tych teamów nie przeszedł niezauważony. I dlatego finisz roku 2017 będzie należał do Lisy Blair.

[t]Lisa Blair[/t] [s]Fot. Lisa Blair Sails The World[/s]

2017 z Sydney do Hobart

W tym miesiącu, w regatach Rolex Sydney Hobart – jednych z najbardziej wymagających regat na świecie – wystartuje kolejna w pełni kobieca załoga. Żeglarki będą się ścigać na jachcie Climate Action Now, za którego sterem stoi Lisa Blair. Skipperka już dwukrotnie startowała w Sydney-Hobart – ostatni raz w 2015. Przecięła wtedy linię mety i ukończyła wyścig jako jedna z dwóch kobiet za sterem w całej stawce. Na swoim koncie ma też inne żeglarskie osiągnięcia – jest pierwszą kobietą, która samotnie opłynęła Antarktydę. Zmuszona była wprawdzie do jednego przystanku, ale sukces samotnego pokonania trasy jest zawrotny – 183 dni poniżej czterdziestego piątego równoleżnika na południe to coś zdecydowanie tylko dla najwytrwalszych ludzi na ziemi. Teraz - w kobiecym teamie - płynie po zwycięstwo do Tasmanii.

 

Gdańsk, dziewczyny i zmiany

Mamy w tym roku i polskie kobiece sukcesy! Joanna Pajkowska i Uwe Rottgering wygrywają transatlantyckie regaty TwoSTAR. A nie było łatwo, bo sztorm wyeliminował z wyścigu większość jachtów. To w polskim żeglarstwie regatowym wielki sukces, a w kobiecym polskim żeglarstwie regatowym - kamień milowy.

W temacie w pełni kobiecych załóg regatowych na naszym rodzimym podwórku też mamy się czym pochwalić. Wprawdzie w mikroskali i w zupełnie amatorskim wymiarze – dalekim od trudnych regat i wielkich sukcesów - ten rok jednak pod kątem udziału kobiet w morskich imprezach sportowych, też przejdzie w Polsce do historii. 2017 w ogóle był dla żeglarzy regatowych w Polsce wyjątkowo ważny, bo po raz pierwszy w historii byliśmy gospodarzem tak dużej międzynarodowej imprezy sportowej. W lipcu do mariny w Gdańsku spłynęły najlepsze duże jachty regatowe głównie ze Skandynawii i z Niemiec, ścigające się w klasie ORC. Powodem były mistrzostwa Europy -  Dr Irena Eris ORC European Championship - poprzedzone regatami Granaria Morskie Mistrzostwa Polski ORC Gdańsk 2017. Po raz pierwszy w historii ukończyła te mistrzostwa polska, w stu procentach kobieca załoga - Shekle. Mam w tym osobiście swój duży udział, bo pływam w Sheklach jako dziobowa, a dwa lata temu zakładałam ten team pod hasłem „Dziewczyny na regaty!”.  Trudno do własnego dziecka mieć wielki dystans, ale zgodzę się, że Shekle dzielą jeszcze lata świetlne od dobrego sportowego poziomu. Sceptycy, którzy próbują umniejszyć nasz sukces mają dużo racji – ani mistrzostwa Europy nie były wyjątkowo trudne, ani też Shekle nie popłynęły w wielkim stylu. Ale pierwszy w Polsce w stu procentach kobiecy team powstał przede wszystkim jako projekt społeczny. Miał zachęcić dziewczyny z najróżniejszych miejsc w Polsce, żeby spróbowały swoich sił na jachcie regatowym – i to się udało. Zaprosiłyśmy na pokład kobiety, które w większości pierwszy raz startowały w regatach, część z nich była pierwszy raz w życiu na morzu. My też z resztą uczyłyśmy się wszystkiego od nowa - żadna z nas nie miała wcześniej doświadczenia w żeglarstwie sportowym na tak dużym jachcie. Dopiero na etapie tych treningów, spotkań, szkoleń, wyklarował się pomysł na start w Mistrzostwach Europy. Pomysł, żeby nasze hasło „Dziewczyny na regaty” dotarło jeszcze szerzej. 

[t]Shekle[/t] [s][/s]

Nie było łatwo. Sportowo, finansowo, ale też społecznie. Żyjemy w kraju, gdzie – jakbyśmy nie próbowali temu zaprzeczyć – szowinizm ma się wspaniale. Dwa miesiące temu, w czasie panelu dyskusyjnego na Festiwalu Górskim, padło pytanie o skład polskiej wyprawy zimowej na K2 2018. (Przywołuję tu przykład z imprezy wysokogórskiej, bo jak wszyscy wiemy, ośnieżone szczyty i oceany są znacznie bliżej siebie, niż ludzie spoza środowiska mogliby przypuszczać.) Dlaczego w składzie wyprawy, która idzie pod hasłem „K2 dla Polaków” są sami mężczyźni? Janusz Majer – szef programu Polskie Himalaje – odpowiada: „jedna kobieta na 10 chłopa to za mało”. A spodziewalibyśmy się, że ludzi gór – jak i ludzi morza –  cechuje wrażliwość, wysoki poziom i kultura osobista. Rozczarowanie.

Na tym naszym krajowym podwórku regatowym, było więc trochę osób, które chciały podłożyć nam nogę. Ale to wszystko znika w zestawieniu z ogromną życzliwością, którą dostałyśmy od wielkich żeglarek i żeglarzy. Na etapie przygotowania projektu korespondowały z nami Dee Caffari, Abby Ehler, Liz Wardley. Mocne poparcie dla projektu Shekle wyrazili m.in. Monika Witkowska, Roman Paszke, Gutek, Mateusz Kusznierewicz, Piotr Kula, także ludzie kultury i mediów - Marta Frej, Katarzyna Szustow, Bartek Jędrzejak, oraz nasze rodziny i przyjaciele, których nie sposób tu wszystkich wymienić. To pokazuje jak wielka jest potrzeba i siła akcji społecznych. Nie ma czasu czekać, aż świat sam się zmieni. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. I żeglarze są właśnie tacy - biorą ster i płyną, dokąd chcą. Nikt nam nie będzie mówił, jak spędzić życie.

To teraz życzenia na 2018. Niech będzie pełen odważnych projektów, pełen żeglarskich wyzwań i spektakularnych sukcesów. Ale też i tych małych, lokalnych, kameralnych inicjatyw i osiągnięć, których w szerokim świecie nikt nie zauważy, ale to one zmienią rzeczywistość dookoła nas na lepszą. Odważnego, szczęśliwego roku! 

Tagi: regaty, kobiety, Shekle
O Autorze

Ane Piżl

Ane Piżl – sterniczka, założycielka i dziobowa w kobiecym teamie regatowym Shekle, kitesurferka, pilotka paralotni, ratownica medyczna, feministka, prezeska fundacji Safe Water Safe Land, gdzie zajmuje się organizacją szkoleń pierwszej pomocy w miejscach na świecie pozbawionych edukacji ratowniczej, prowadzi szkolenia i treningi z ratownictwa i pierwszej pomocy, również dla żeglarzy.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988