Dominika (wiecie, taka wyspa na Karaibach...) właśnie stworzyła pierwszy na świecie rezerwat dla kaszalotów. Plan jest naprawdę zacny, bowiem w okolicznych wodach żyje około 200 zwierząt tego gatunku, a w dodatku jest to ulubione miejsce kaszalocich mam, które chętnie przypływają tam ze swoimi młodymi.
Jak to będzie wyglądać?
Szczegóły projektu podał sam premier Dominiki, p. Roosevelt Skerrit. Ogłosił on, iż rezerwat obejmie około 800 km kwadratowych po zachodniej stronie wyspy. W tym regionie połowy komercyjne będą zakazane, jednak tzw. rybołówstwo rzemieślnicze zostanie utrzymane, o ile nie będzie ono szkodzić kaszalotom. Nadal będzie też można „moczyć kija w wodzie” - bo szansa, że jakiś zapalony wędkarz złowi wielkiego ssaka, jest naprawdę matematyczna.
Co bardzo ważne, obszar rezerwatu będzie też niedostępny dla ruchu dużych statków (zostaną dla nich wyznaczone specjalne korytarze morskie), by nie płoszyć i nie ranić tych pięknych zwierząt. Mniejsze jednostki będą mogły się normalnie poruszać, co dla mieszkańców wyspy ma kluczowe znaczenie. Odwiedzający Dominikę turyści będą mogli obserwować kaszaloty z bliska, a nawet pływać w obrębie rezerwatu wraz z nimi – ilość tego rodzaju wycieczek będzie jednak reglamentowana, by nie przeszkadzać zwierzętom. Krótko mówiąc, plan wygląda bardzo sensownie - bez nadmiernych ograniczeń, za to z dobrze przemyślanymi rozwiązaniami, umożliwiającymi wyspiarzom zarabianie na życie.
Szacunek level master
Kaszaloty to fascynujące stworzenia: inteligentne, wrażliwe, mające różne dialekty i tworzące złożone struktury społeczne; troszczą się o słabszych i chorych, troskliwie opiekują się dziećmi... To trochę tak, jak my, prawda? Co ciekawe, premier Skerrit doszedł do podobnych wniosków, a może nawet posunął się odrobinę dalej, ponieważ powiedział: „Około 200 kaszalotów, które nazywają nasze morze domem, jest cenionymi obywatelami Dominiki”. Tak: obywatelami. Przesadził?
Może i tak – nie zmienia to jednak faktu, że jego nastawienie do tych zwierząt nie ma w sobie nic z naiwnego bambinizmu, ale jest wyrazem szacunku do przyrody, która jest przecież starsza od nas – i za którą my, jako gatunek dominujący na tej planecie, jesteśmy odpowiedzialni. „Ich przodkowie prawdopodobnie zamieszkiwali Dominikę, zanim na wyspę przybyli ludzie. Chcemy zapewnić, że te majestatyczne i niezwykle inteligentne zwierzęta są bezpieczne od szkód i nadal pomagają utrzymywać nasze wody i nasz klimat w zdrowiu” - powiedział Skerrit.
Kaszaloty i ich szanse
Warto w tym miejscu przypomnieć, że kaszaloty zaklasyfikowane są w Czerwonej Księdze gatunków zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów do kategorii VU (vulnerable – czyli narażony). Od 1982 roku polowania na nie są zakazane (ale takie na przykład Azory nie od razu się do tego dostosowały), jednak zanieczyszczenie środowiska oraz transport morski stanowią dla nich poważne zagrożenie.
Trzeba też pamiętać, że kaszaloty to nomadzi – przemierzają morza i oceany, żyją swoim życiem i wcale nie muszą się stosować do wprowadzanych przez ludzi przepisów; nawet tych, które mają służyć najlepiej pojętej ochronie morskiej przyrody.
Dlatego to, że jedna karaibska wyspa będzie je teraz chronić, nie uratuje całego gatunku. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że okolice Dominiki to szczególny obszar – jak już wiemy, samice kaszalotów właśnie tam najchętniej rodzą i wychowują swoje młode. Dając maluchom szansę na bezpieczny rozwój, można więc zdziałać wiele dobrego.
Tagi: kaszalot, Dominika, ochrona, rezerwat, Karaiby