Rajskie, wulkaniczne wysepki, otoczone błękitnymi wodami Oceanu Indyjskiego łączą w sobie to wszystko, co stanowi esencję wymarzonych wakacji: wspaniały klimat, biały piasek, tętniące życiem tropikalne lasy oraz lazurowe wody, kryjące w sobie bajeczną rafę koralową. Wszystko to sprawiło, że Seszele przezwane zostały placem zabaw dla milionerów, tym bardziej, że wakacje spędzają tam takie osobistości, jak Książę William i Księżna Kate albo państwo Clooney. Na szczęście, poza skrajnie luksusowymi hotelami, w których ceny są równie obłędne, co widoki, można też znaleźć sporo ofert spędzenia wakacji na Seszelach w bardzo przyzwoitych cenach.
Dlaczego Seszele się psują?
Co właściwie grozi Seszelom? Zagraża im ten sam problem, co Malediwom, Wyspom Salomona oraz wielu innym, wyspiarskim rajom – podnoszenie się poziomu morza, sprawiające, że wyspy są zatapiane, a erozja brzeżna szaleje, niszcząc skały, plaże i roślinność.
Kolejnym problemem jest postępująca degradacja, czy - nazywając problem bardziej dosadnie – umieranie rafy koralowej. Największe w historii spustoszenie wywołało tutaj rekordowo silne El Niño, jakie miało miejsce pod koniec lat ’90. Obecnie znacznie większym zagrożeniem jest wzrost temperatury wód.
Graham Jones, wraz ze swoim zespołem z Southern Cross University w Lismore w Australii dowiódł, iż żyjące w symbiozie z koralowcami algi wytwarzają substancję, znaną jako siarczek dimetylu. Uwalnianie tego związku do atmosfery powoduje, że nad rafami tworzą się chmury, które ograniczają operowanie promieni słonecznych i tym samym schładzają wody. Niestety, wzrost temperatury wody o 2 stopnie Celsjusza powoduje, że algi przestają produkować siarczek, wskutek czego nie powstają chmury, więc woda jeszcze bardziej się ogrzewa. Na razie nie mamy pomysłu, w jaki sposób można by zatrzymać ten proces, zaś istnieje poważna obawa, że zanim go poznamy, wyspy zginą.
Granit kontra koral
Seszele mają tę przewagę nad innymi wyspiarskimi krajami, że w dużej części zbudowane są twardych skał o pochodzeniu wulkanicznym. Są one znacznie bardziej odporne na erozję, niż kruche wyspy koralowe, co nie oznacza jednak, że nie da się ich zepsuć – tym bardziej, że wyspa wcale nie musi znaleźć się całkowicie pod wodą, by nie nadawać się do życia.
Wystarczy bowiem, że podnoszący się poziom morza spowoduje, iż słona woda morska trwale zanieczyści słodką. W takim przypadku niemożliwa już będzie uprawa roślin, zaś egzystencja wielu gatunków dzikich roślin i zwierząt znajdzie się w stanie poważnego zagrożenia.
Jak to naprawić?
Na temperaturę oceanów oraz podnoszenie poziomu wód niekoniecznie mamy wpływ, tym bardziej, że naukowcy nie są zgodni co do faktu, na ile jest to proces naturalny, a na ile skutek mitycznego globalnego ocieplenia. Nie ulega natomiast wątpliwości, że lokalny wzrost zanieczyszczeń, rabunkowa gospodarka naturalnymi zasobami oraz bezmyślne niszczenie raf przez turystów, odłamujących kawałki koralowców „na pamiątkę”, nie służy środowisku naturalnemu.
Biorąc pod uwagę fakt, iż dochody z turystyki stanowią ok. 70 proc. wpływów do budżetu, można zrozumieć, iż władzom Seszeli niełatwo przychodzi nakładanie jakichkolwiek ograniczeń, związanych z liczbą turystów. Można oczywiście pilnować przysłowiowych Januszów, by nie niszczyli rafy, ograniczać zaśmiecanie plaż, a także zanieczyszczanie wód ściekami - trudno jednak przewidzieć, na ile te działania okażą się skuteczne i pozwolą uratować rajskie wyspy przed zagładą.
Jeśli jesteś zainteresowany rejsem na Seszele, zapraszamy
TUTAJ