Wyobraźmy sobie niewielką, surową wyspę na południowym Atlantyku. Od kontynentu dzieli ją 1140 kilometrów wody. Mieści się na niej rezerwat zagrożonych wyginięciem żółwi zielonych (Chelonia mydas), które co roku przybywają tam, by złożyć jaja. Na dodatek wyspę i gniazdujące na niej gady ochrania brazylijska marynarka wojenna, które utrzymuje tam swoją bazę. Wydaje się, że trudno o miejsce bardziej oddzielone od zgubnego wpływu cywilizacji. Otóż to: wydaje się...
????Plastic rocks
— UPSC NOTES (@UPSC_Notes) March 23, 2023
✅Recently, scientists have discovered rocks made from plastic debris in Trindade Island which is a remote turtle refuge is sparking alarm.
About Plastic rocks:
✅Melted plastic has become intertwined with rocks on the island, located 1,140 km (708 miles) from… pic.twitter.com/8HmfmIhhQc
Ilha da Trindade
Trindade jest pochodzenia wulkanicznego, co tłumaczy, dlaczego nie ma na niej białych plaż, bujnego lasu, palm, ani innych tego typu atrakcji, jakie przychodzą nam na myśl, gdy usłyszymy sformułowanie „bezludna wyspa”. Jak zresztą wspomniano, Trindade nie jest taka całkiem bezludna – chociaż nie ma stałych mieszkańców, stacjonuje na niej niewielki garnizon brazylijskiej marynarki wojennej.
Co tam robią marynarze – poza pilnowaniem żółwi zielonych? Cóż, prawdopodobnie pilnują też samej wyspy, by przypadkiem nie przechwycili jej Portugalczycy (co jeszcze byłoby logiczne, ponieważ to oni odkryli Trindade) lub Anglicy (co już jest całkiem bez sensu, ale były takie pomysły – jednym z orędowników włączenia wysepki do Monarchii Brytyjskiej był np. astronom Edmund Halley; tak, ten facet od komety).
Co z tym plastikiem?
Surowa przyroda wyspy pozostaje pod ścisłą obserwacją marynarzy, ale też naukowców, którzy skupiają się nie tylko na żółwiach zielonych, ale również na przyrodzie nieożywionej. I właśnie dzięki temu zauważyli oni niedawno zupełnie nowy rodzaj skał.
Z pozoru były to zwyczajne zlepieńce (czyli takie konglomeraty posklejane z piasku, żwiru i okruchów innych skał), z tym że pomiędzy naturalnym materiałem widać było dziwne turkusowe wstawki. Całkiem ładne zresztą.
OK, istnieje kilka minerałów o takim kolorze (chryzopraz, malachit itp...), ale raczej nie powstają one ot tak, na plaży. Próbkom przyjrzano się więc bliżej — i okazało się, że to zielonkawe coś w środku skał to jest... plastik. Skąd się wziął na odizolowanej od reszty świata wyspie?
Rozwiązanie zagadki
Fernanda Avelar Santos i jej zespół badawczy z Federalnego Uniwersytetu stanu Parana w Brazylii przeanalizowali zjawisko „plastikowych skał”. Uczeni doszli do wniosku, że stanowią one unikalny przykład połączenia naturalnych zjawisk geologicznych oraz... trochę mniej naturalnych sieci rybackich.
Okazuje się, że prądy morskie często przynoszą na wyspę resztki zagubionych przez kutry sieci, a ponieważ plaże na Trindad są ciemne (jak na wulkaniczną wyspę przystało), a słonko przyświeca mocno, plastik ulega stopieniu i ładnie spaja się z kamykami, na których spocznie.
Warto w tym miejscu podkreślić, że nie jest to pierwszy tego typu przypadek na świecie. Plastik wkomponowany w skały spotykano już wcześniej w Wielkiej Brytanii, na Hawajach, w Japonii oraz na Maderze. Wszystko to jednak były miejsca intensywnie użytkowane przez ludzi. Odkrycie takiego konglomeratu na bezludnej i odizolowanej od cywilizacji wysepce zdarzyło się pierwszy raz. I pewnie nie ostatni.
Tagi: plastik, zanieczyszczenie, ekologia, skały, Brazylia, Trindade