Antarktyda intrygowała ludzi zanim jeszcze została odkryta. Kapitan James Cook podczas swoich pierwszych dwóch wypraw bezskutecznie próbował dowieść istnienia tajemniczego kontynentu Terra Australis. Historia poszukiwań i odkryć Cooka inspirowała mnie w trakcie 15 lat żeglugi na Katharsis i Katharsis II do odwiedzenia miejsc, które On odkrywał.
Były wśród nich malownicze wyspy Pacyfiku, Wielka Rafa Koralowa czy fiordy Nowej Zelandii. Jednak to heroiczne poszukiwanie Antarktydy, zmagania kapitana Cooka z mroźnym i sztormowym Oceanem Południowym pobudziły moją wyobraźnię na tyle, że sam zapragnąłem opłynąć dookoła ten najbardziej tajemniczy kontynent naszej planety.
Taki cel wyznaczyłem sobie, jachtowi oraz wiernej i sprawdzonej załodze cztery lata temu. Chciałem, by podczas wykonywania pętli wokół Antarktydy czuć cały czas jej obecność, mieć ją niemalże w zasięgu wzroku. Dlatego teraz chcemy podjąć wyzwanie, które nie udało się do dziś żadnemu żeglarzowi. Planujemy całą trasę rejsu zrealizować w całości po wodach Antarktyki, czyli na południe od 60 stopnia szerokości geograficznej południowej.
Obecna decyzja o podjęciu wyzwania okrążenia Antarktydy, zostaje podjęta dopiero teraz, po doświadczeniach zebranych podczas trzech poprzednich wypraw w obszary polarne. Zdaję sobie sprawę z trudności, ale wydaje mi się, że możemy już sprostać temu zadaniu.
Nasze dotychczasowe plany zakładały wyruszenie z Kapsztadu w Południowej Afryce w pierwszej połowie grudnia 2016 roku, aby wpłynąć na wody Antarktyki w okolicach 85 stopnia długości geograficznej wschodniej i po wykonaniu okrążenia wokół Antarktydy zakończyć rejs w Hobart na Tasmanii. Trasa rejsu została skonsultowana z WSSRC/ISAF (Światową Radą Rekordów Żeglarskich - Międzynarodowego Stowarzyszenia Żeglarskiego) i ustalono dokładne miejsca startu i mety, gdzie mieli czuwać sędziowie autoryzowani przez WSSR. W naszych planach wydawało się, że uwzględniliśmy reakcję na wszystkie możliwe sytuacje awaryjne, które mogłyby się wydarzyć w trakcie ponad 3 miesięcznego rejsu po najtrudniejszym akwenie żeglarskim świata. W listopadzie, już w stoczni w Cape Town dokonaliśmy szczegółowego przeglądu całego jachtu i zleciliśmy w Polsce przebadanie członków załogi.
Nagle zdarzyła się sytuacja, które przewidzieć nie mogłem. Podczas badań u jednego z podstawowych członków naszej załogi, Hanny Leniec, II oficera wyprawy, a jednocześnie mojej partnerki życiowej, zdiagnozowano raka piersi.
Obecnie musimy zrewidować wszystkie plany. Na pewno życie i zdrowie Hani jest tutaj najważniejsze. Hania podjęła już leczenie. W dniu planowanego startu naszego rejsu przeszła pierwszą operację. Wszyscy, którzy Hanię znają wiedzą, że łatwo się nie poddaje i na pewno - jak powiedziała - "Na Antarktydę żadnego pasażera na gapę nie zabierze". Cała załoga Katharsis II będzie jej walce kibicować, a planowany rejs będziemy chcieli zadedykować profilaktyce i walce z nowotworem piersi u kobiet.
Potrzebujemy czasu, by zwalczyć chorobę. Jeśli to konieczne - Antarktyda musi poczekać. Analizujemy wszystkie opcje we współpracy z lekarzami oraz z Radą WSSR w Londynie. Chcemy zrealizować nasze plany i marzenia, ale chcemy to zrobić razem, jako jedna załoga.
Prace nad jachtem w Cape Town już zakończono. Niedługo poinformuję o naszych finalnych decyzjach. Za kilka dni ruszy także specjalna strona projektu "Dookoła Świata 60 S".
Tymczasem proszę obejrzyjcie załączony film z przesłaniem Hani i jej lekarzy z Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie
To bardzo ważne.
Pozdrawiam,
- Mariusz Koper, skipper, s/y Katharsis II
Cape Town, Central Marina
Tagi: wyprawa, Katharsis II, Antarktyda