TYP: a1

SALT Charter i Sprungmann Yachting zostawili klientów na lądzie

środa, 30 listopada 2011
Anna Maria Bułeczka
Na początku 2011 roku opisywaliśmy na Tawernie przypadek A.N.A. Charter, kiedy to polska agencja czarterowa skusiła bardzo niskimi cenami wynajmu świetnych łodzi ponad 100 osób, w tym około 30 kapitanów zgłoszonych do poprowadzenia rejsów. Firma zebrała zaliczki bądź pełne opłaty, po czym zapadła się pod ziemię.

Do podobnej sytuacji doszło kilka miesięcy później za naszą zachodnią granicą. Niemcy są znani ze swojej słowności i solidności, jednak i tam zdarzają się oszuści i nieodpowiedzialni ludzie. Przykładem tego jest głośna plajta agencji czarterowych SALT Charter i Sprungmann Yachting z początku lipca 2011 roku. W środku gorącego okresu wakacyjnego klienci tych biur czarterowych dowiadywali się w miejscach, do których dojechali/dolecieli żeby zacząć rejs na wybranej i opłaconej kilka miesięcy wcześniej łodzi, że ich pieniądze nie dotarły do armatorów, a poza tym, to w ogóle nie ma ich nazwisk na zamówieniach, są tylko dane upadłego pośrednika, który do tego zniknął. Z taką sytuacją najwięcej osób spotkało się w Grecji. Właściciel firmy Sprugmann Yachting – Dieter Sprungmann zapadł się pod ziemię, w siedzibie nikt nie odbierał telefonów i został skasowany profil na facebooku.

Niemal równocześnie, gdy wybuchła afera ze Sprugmannem pojawiły się skargi od klientów innej agencji czarterowej SALT z Saarbrücken (nie mylić ze szkołą żeglarską o tej samej nazwie), gdzie na tej samej zasadzie agencja nie wpłacała pieniędzy otrzymanych od klientów na konta armatorów, a dowiadywali się oni o tym już na miejscu, przy odbiorze łodzi. I w tym przypadku właściciel firmy Sascha Vogel stał się nieosiągalny, a w firmie nie odbierano telefonów.

Zaskoczeni klienci mieli do wyboru trzy opcje rozwiązania tej sytuacji: opłacić na miejscu jeszcze raz czarter wybranej łodzi, wrócić do domu (versus zostać na lądzie w miejscowości portowej aż do daty opłaconego lotu powrotnego) lub skorzystać z pomocy Karstena Knorra, właściciela agencji czarterowej z Berlina, który zaoferował ją żeglarzom oszukanym z powodu niewypłacalności SALT i Sprungmanna.

Większość klientów nie rozumiała jak mogło dojść do sytuacji, w której po przyjeździe na miejsce są dla armatorów anonimowi. Niestety wiele agencji nie podaje w umowach czarteru danych klientów, więc ustalenie kto i co już faktycznie zarezerwował i w jakiej wysokości dokonał zapłaty jest niezmiernie trudne tak dla pracowników bazy, jak i dla ubezpieczycieli.

Oficjalne strony SALT Charter: http://www.saltcharter.de/, tak jak i Sprungmann Yachting: http://www.sprungmann-yachting.com do dziś radośnie witają klientów obiecując cudowne wakacje, ale telefonów firmowych wciąż nikt nie odbiera.

Standardem w braży turystycznej stało się imienne wskazanie w umowie czarteru klienta oraz podanie dokładnych danych pośrednika jak i armatora. Tak samo skipperzy powinni otrzymywać dokładnie wypełnione karty pokładowe załogantów odpowiednio wcześniej. Dla bezpieczeństwa klientów, którzy wybrali naszą firmę stosujemy się od zawsze do tych zasad” – potwierdził Tomasz Jabłoński z polskiej agencji czarterowej Charter Navigator.

Niestety wiele agencji czarterowych wykorzystuje płatności klientów na własne potrzeby”, mówił Karsten Knorr. „Środki te przeznaczane są więc chętniej na kampanię marketingową niż na stworzenie przejrzystych umów czarteru z bazami, z nadzieją, że dzięki reklamie uda się osiągnąć wystarczającą sprzedaż, aby następnie opłacić firmy czarterowe. Mnie osobiście przypomina to efekt kuli śniegowej. (...) Jeżeli ktoś chce spędzić spokojne wakacje i mieć zapewnione funkcjonowanie odpowiednich usług, powinien sprawdzić, która z agencji spełnia warunki uczciwego czarteru.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620